sobota, 28 grudnia 2013

a miało byc tak pięknie...:-))

 ***
Pewien ksiądz pocieszał nowożeńców:
- W małżeństwie trudne jest tylko pierwsze dwadzieścia pięć lat, a potem to już jako tako...

***
Każde małżeństwo przypomina trzy zakony:
- na początku franciszkanów: radosnych, zapatrzonych w przyrodę
- z czasem dominikanów: mocnych w słowach i argumentowaniu
- po latach już tylko kamedułów: przestrzegających reguły milczenia.

***
A wszystko zaczęło się pewnego dnia  w raju...kiedy Adam sobie spokojnie i błogo...spał:



Zanim przyszła

gdy mamut mruczał w raju
pięć słoni straszyło
wielkie oczy i cztery skrzydła ważki
wiatr nieśmiały a podrywał drzewa

kiedy jeszcze ziemskiej miłości nie było
nikt nie mówił kocham a potem - zabij mnie
lecz nie nudź
jak spokojnie spał Adam zanim przyszła Ewa

  
/ks.Jan Twardowski/

Czyli znowu wszystkiemu winna OCZYWIŚCIE...kobieta
tak czytając między wierszami...


****




***************


Przy okazji życzę Wszystkim moim znajomym blogowym Szczęśliwego Nowego Roku 2014 !!!


a muzyka...porywająca ciągle i wciąż...do końca świata i o jeden dzień dłużej :-))






poniedziałek, 23 grudnia 2013

po staroświecku:-)


"Wiersz staroświecki"

Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
W Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
By wszystko się nam rozplątało,
Węzły, konflikty, powikłania.

Oby się wszystkie trudne sprawy
Porozkręcały jak supełki,
Własne ambicje i urazy
Zaczęły śmieszyć jak kukiełki.

Oby w nas paskudne jędze
Pozamieniały się w owieczki,
A w oczach mądre łzy stanęły
Jak na choince barwnej świeczki.

Niech anioł podrze każdy dramat
Aż do rozdziału ostatniego,
I niech nastraszy każdy smutek,
Tak jak goryla niemądrego.

Aby wątpiący się rozpłakał
Na cud czekając w swej kolejce,
A Matka Boska - cichych, ufnych -
Na zawsze wzięła w swoje ręce.

 
/ Ks. Jan Twardowski /





Zdrowych i Spokojnych Świąt Wam życzę,wiele Radości wśród najbliższych :-))





Nigdy nie zachwycałam sie Ameryką, Zachodem, ale...stworzyli utwory świąteczne, które są niesamowicie radosne i wprowadzają nas już w nastrój Wielkiej Radości .Co roku z przyjemnością ich słucham.
Są nie do zdarcia...nie do pokonania.
Nie piszę tu o kolędach, bo te najpiękniejsze są nam wszystkim znane,szczególnie nasze,polskie :)




piątek, 20 grudnia 2013

Jestem wytłumaczona?

Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem.Każdy sobie powspominał, jak to drzewiej słuchało się muzyki i na jakich sprzętach.Mamy do nich po dziś dzień pewien sentyment,mimo wszystko.

Nie odpisywałam bo i czasu mało, w pracy istny MŁYN.(sic!).

Grudzień nam zgotowano taki, że wypadałoby zanocować w kochanej instytucji co najmniej tydzień. Dwie awarie komputerów,drukarek, z których też skanujemy, nieczynne telefony,faksy(remont centrali)...nic dodać nic ująć.Fajnie...
Nie mogłam na komputery już patrzeć...bo jak tylko awarie naprawiono, byłam dosłownie przylepiona do ekranu,by nadgonić plan. Klient nasz pan i czekał na to i owo zgodnie z planem, by jeszcze w grudniu z kolei swoje zobowiązania wobec naszej instytucji z datą grudniową zakończyć.

No i dlatego blogowanie poszło sobie ...w odstawkę.

Poza tym, byłam zwyczajnie zmęczona pracą i kiedy znajomi wyciągnęli mnie na mini spotkanko z NK, poszłam jak w dym, by pooddychać innym powietrzem. Nagle zobaczyłam mój Kraków pięknie przystrojony świątecznie, kiermasz na Rynku, smak oscypka z grilla...klimat przytulnej kawiarenki i babskie plotki ...o wszystkim, najmniej o pracy....RAJ.
!

Ponadto odwiedziła mnie wnusia, która już do pierwszej klasy chodzi i zadawała mi mnóstwo pytań, na ktore na razie...znam odpowiedzi.;-)

Urządzałyśmy sobie biegi pt: DO ŁAWKI, KTO PIERWSZY. Ja miałam swoje mocne drugie miejsce, nie jest źle...P
Kiedy do kolejnej ławki nie chciało mi się już biec (siatka z zakupami plus "na chwilkę" wzięty plecaczek małej), wnusia nagle odezwała się:
- babciu, ostatni raz... teraz dam ci wygrać, dobrze?
hm...wobec powyższego...pobiegłam po pewne ZŁOTO.
W sumie to ten bieg ja wymyśliłam, miał być krótki i tylko na rozgrzewkę...



                                                  zdj.krakowianka


*******

piosenka z filmu " Błękitna Laguna", który kiedyś był hitem,ale nie tak zupełnie...legalnym :-)



czwartek, 12 grudnia 2013

pamiętacie?

PAMIĘTACIE?...rzucam pytanie do pewnej grupy moich stałych czytaczy...w pewnym wieku...:)

Teraz z uśmiechem patrzymy na te rekwizyty, które gdzieś tam na pchlich targach jeszcze bywają...
Patrząc na nie na pewno wspominamy sobie jak to drzewiej bywało...kiedy byliśmy piękni i młodzi. Ktoś powiedział nawet , że dalej jesteśmy, może już nie tak młodzi, ale dalej piękni. :-))
I ja się z tym zgadzam. Piękno zostało z nami. W nas.
Patrząc na te starocie, młodsi mają skrzywione miny, dziwiąc się jak my mogliśmy na czymś takim słuchac muzyki, a my słuchaliśmy i nawet przy czymś takim urządzaliśmy zabawy. Trochę głośno przewijało się w tył lub do przodu,ale co tam...nam to nie przeszkadzało.



Na weekendy, nad wodę obowiązkowo każdy miał przy sobie tranzystor...i ten tranzystor grał koło każdego rozłożonego koca,a na nim całe opalające sie rodzinki i oczywiście "Lato z radiem"...I każdy słuchał ze swojego tranzystorka, nie przeszkadzało nikomu, że tuż obok płynie muzyka z takiego samego radyjka...P
Jednak ludzie inni byli, mniej nerwowi?


W domu już nie tranzystorek ,ale radio...:)




 W telewizji królowała Krystyna Loska, zawsze idealnie uczesana...i rodzinne koncerty życzeń, pełne ciepła i uśmiechu:



Był też emitowany bardzo przeze mnie lubiany program "Spotkania z prof.Aleksandrem Bardinim". Zapraszał młodych kandydatów na piosenkarzy, aktorów czy prezenterów telewizyjnych i z ogromną kulturą i dowcipem oceniał ich szanse i dawał wskazówki.

Ostatnio znalazłam pewną piosenke właśnie z tego programu...pamiętam ją.Myślę, że warto przypomniec kogoś, kogo zauważył prof.Bardini. Nie śledziłam dalszej kariery artystki...a potem jakoś słuch o niej zagnął, może szkoda...



******************************************


W Krakowie nie ma jeszcze zimy, jest nawet dośc ciepło, ale na chwilę można przywołac piękną panią Zimę:)




piątek, 6 grudnia 2013

wspomnienie o Mistrzu

Nie biegnij tak bez wytchnienia,
Nie biegnij tak bez marzenia,
Inny serca ład, układałaś w snach,
Zapach łąk, spokój gwiazd

Nie biegnij tak bez wytchnienia
Na końcu jest tylko ziemia
Twego życia smak chwytać co się da,
To jest nic, tracisz czas


Może ktoś miłości Twojej chce, ktoś na dobre i na złe
Ktoś samotny tak jak Ty, czeka Cię już dziś...

 /fragm/




Trudno nie zgodzić się z tym przesłaniem nieżyjącego już Mistrza ballady - Bogusława Meca.
Zmarł w marcu 2012 roku,w wieku 65 lat.Chorował na białaczkę.Przegrał niestety z chorobą, pozostawił nam piękne, nastrojowe ballady,śpiewane GŁOSEM, którego się nie zapomina...
Jego utwory SMAKUJE SIĘ, delektuje nimi, na moment przenosimy się do małej kawiarenki, knajpki, klubu muzycznego...

słuchamy MISTRZA...






od tej piosenki, pokochałam utwory Bogusława Meca....



****


niedziela, 1 grudnia 2013

jak to jest z tą...miłością?

Jak to jest z tą miłością,co sprawia, że tworzymy parę wydawałoby się zakochanych w sobie ludzi i trwa ta znajomośc dobrych parę lat,a potem nagle koniec.....poznajemy kogoś i po paru miesiącach wiemy, że to TEN,TA i bierzemy ślub.

Opowieśc poniższa jest prawdziwa.

Lidka była piękną brunetką,podobną do Demi Moore,(to tak dla wizualnego przybliżenia sylwetki).Jedynym kłopotem, który sprawiała rodzicom było to, że ciągle otaczał ją wianuszek chłopców, ciągle ktoś dzwonił, przychodził do domu,jako koledzy oczywiście. Bo Lidka tak ich traktowała,nie myślała poważnie o żadnym.
Uczyła się dobrze i po skończeniu studiów, stwierdziła, że chce jechac za granicę trochę popracowac.Okazja była, bo w Niemczech mieszkała ciotka Lidki, lubiana przez wszystkich.
Tam poznała Niemca,uroda filmowa, piękny,przystojny i zakochany w Lidce.Był z bogatej rodziny,tak poza nawiasem.Oboje byli
piękną parą,on potem przyjeżdżał tu do Polski,ona tam poznała jego rodziców. Parę lat trwała znajomośc,gdy nagle ona zjawiła się u rodziców z bagażem, mówiąc, że to KONIEC.
Otóż pewnego pięknego dnia,  jej chłopak zaprosił ją do restauracji na kolację.Mała sobie z karty wybrac co zechce. Wybrała coś niedrogiego, Lidka była skromna...on też coś tam zamówił.

Pod koniec kelner przyniósł rachunek ...i wtedy młody Niemiec zaczął awanturę, że to chyba pomyłka, że niemożliwe.Był agresywny w słowach, wręcz chamski.Lidka spojrzała na rachunek,nie był jakiś ogromny i zdziwiła się.Patrzyła na swojego chłopaka , jak wykłóca się o niezbyt wysoką sumę nie patrząc na ludzi wokoło.
Zerwała się z miejsca, zamówiła taksówkę i wróciła do ciotki,by się spakowac.
Rodzicom,już w Polsce powiedziała,że nie będzie z takim człowiekiem.To nie była kłótnia,ale chyba przemyślany krok.Po paru latach znajomości,kiedy mija ta pierwsza "chemia",oczy otwierają się...różowe okulary nagle spadają.

Po paru latach znowu ciągnęło ją gdzieś w świat.Koleżanka załatwiła pracę w Irlandii i pojechały..Lidka bardzo dobrze znała angielski.
Tam w tej Irlandii, poznała chłopaka z...Nowej Zelandii, który też sobie dorabiał. Jako "bramkarz" na dyskotece.

Po kilkumiesięcznej znajomości ,ku zaskoczeniu rodziców, wzięli tam,w Irlandii ślub.Rodzice jej oczywiście byli na ślubie.Potem młodzi wyjechali do...Nowej Zelandii.Tam pomieszkiwali u jego rodziców, budując za kredyt dom. W tym roku urodziło im się
dziecko...i są jak usłyszałam szczęśliwi. Kochają się.


No cóż, znajoma jest babcią,ale...może w przyszłym roku ,jak obiecali młodzi,zobaczy wnusię,mają przyleciec na 2 tygodnie w odwiedziny. Dzieli ich...ok.20 tys.km, bagatelka...:-)

Nie będą te wizyty niestety częste.Od nas bilet lotniczy tam,to ogromny wydatek.
Nowa Zelandia - Warszawa: 17 698 km -wyczytałam z netu, znajoma jest z Krakowa.

Jak to jest z tą...miłością.Czy można się znac 3,5,7 lat bedąc ze sobą i jednak zrezygnowac nagle z tej znajomości ,a potem zakochac się w kimś TAK NAPRAWDĘ po kilku miesiącach i wiedziec,

że z tym człowiekiem chcemy sie...zestarzec?

Uczucia,jak to jest z nimi? Tego chyba tak naprawdę nikt nie wie...




niedziela, 24 listopada 2013

tamte...andrzejki

Przed nami niedługo 30 listopad - popularne "andrzejki",  Dzień Świętego Andrzeja Apostoła. Jest on patronem Szkocji i tam jest to święto najhuczniej obchodzone. W Polsce w wigilię tego dnia , lub w tym dniu w zależności od regionu, wróży się przyszłość, szczególnie matrymonialną.
Warto może z tej okazji przypomniec coś niecoś o tym świętym. Święty Andrzej Apostoł był bratem Św. Piotra, uczniem Jana Chrzciciela, prowadził działalność misjonarską nad Morzem Czarnym.

Za swe nauki,głoszenie ewangelii został skazany na śmierc męczeńską - rozpięto go na krzyżu w kształcie litery X, według różnych źródeł w roku 62, 65 lub 70 jak podaje wikipedia.Ten charakterystyczny krzyż został później nazwany krzyżem św.Andrzeja.
Św.Andrzej jest patronem małżeństw, podróżników,ale przede wszystkim jako orędownik zakochanych wspomaga w sprawach matrymonialnych i wypraszaniu potomstwa.

No cóż, młodzi sobie  wróżą, leją roztopiony wosk przez dziurkę od starego klucza do miski z wodą,odczytując potem zastygłe figury rzucające cień na ścianie według swojej fantazji...
Dla nas, tej NIECO (bo nie inaczej przecież) starszej młodzieży...pozostaje dobra zabawa wśród znajomych .Wróżby zostawiamy dla młodych, no może jak ktoś jest sam...to ewentualnie parę karteczek z imionami facetów pod poduche i rano wyciągamy...Potem okrzyk: no nieeeee! :-)

Bardzo lubiłam kiedyś te wróżenia, zbierałyśmy się z koleżankami i ...zaczynało się , moc była z nami :-)
Niebagatelną sprawą było zbieranie się szczególnie u jednej z koleżanek, która miała fajnego starszego brata.Ja niestety miałam młodszego...:(.
Ten starszy braciszek koleżanki, kiedy graliśmy np. w remika, ogrywał nas doszczętnie,"kancił" ale to potem odkryłam,bo rozszyfrowałam jego sztuczki i je...CZASEM stosowałam...Oj tam,(to na wypadek czyjegoś skrzywienia) wygrywac od czasu do czasu jest przyjemnie przecież.


Wracając do wróżb:lanie wosku, układanie butów naprzemian w kierunku drzwi - zagryzałyśmy paznokcie z nerwów, czyj but "wyjdzie" pierwszy za próg, no i jeszcze nasłuchiwanie za drzwiami czy jakiś głos męski jako pierwszy usłyszymy...itd,itp.Więcej grzechów nie pamiętam,a nawet jak pamiętam, nie żałuję...:P
W każdym razie zabawa była przednia, najbardziej jak odczytywałyśmy figury z wosku na ścianie

- każda jakby odczytywała to co chciała odczytac za wszelką cenę...tak, żeby było po jej myśli...:)
Zanim nadszedł adwent, łaziło się(czytaj biegło) na dyskoteki ,a w nich oczywiście szalona muzyka disco i było cool i super i nie ma co "doktoryzowac się" w temacie,czy to była muza z dolnej półki czy nie,bo bawiło się przy niej wspaniale i do dzisiaj lubię do niej wracac z przyjemnością.Te rytmy sa nieśmiertelne.

Mają w sobie to COŚ.I to COŚ sprawia, że nogi jakby same "chodzą" niezależnie od reszty ciała...:P 
 
Zaczynamy zatem,cofając się w szalone lata...80- te!

- mała uwaga: słuchamy oczywiście przy zgłośnionych odbiornikach...:)





Nie można zapomniec o italo-disco...a jakże:)




wtorek, 19 listopada 2013

dwa światy...

Czasem w rozmowach wśród znajomych pojawia się zdanie,wypowiadane przez kobiety w końcowej fazie, podsumowującej dyskusję: BO WY, MEŻCZYŹNI...
I w tym zdaniu zawarte są jakby wszystkie żale,wszystkie za i przeciw( głównie przeciw.:P), jeśli chodzi o postrzeganie pewnych rzeczy przez facetów.
Oni tez mogą odbic piłeczkę: BO WY,KOBIETY...
O co w tym wszystkim chodzi?
Nie zastanawiamy się nad tym, że w sumie to są dwa odrębne światy,ale...przenikające się - swoimi różnicami przyciągające się wzajemnie, mimo tych okrzyków co jakiś czas:bo wy meżczyźni...


Dużo było już dyskusji na blogach, że kobiety chcąc zaimponowac i facetom i kobietom,a jakże...i sobie też poniekąd, brały się za zawody typowo męskie, wymagające dużej sprawności fizycznej

 i raczej nie spotykało sie to z jakimś super aplauzem.No ale...jest równouprawnienie, zakazy są niemiłe (czyt. źle widziane).W sumie kobieta ma prawo decydowac. Jej wybór, jej zdrowie. Zresztą rożne są interpretacje tych typowo męskich zawodów, poniekąd.

Inna sprawa, że tak naprawdę nasza kobiecośc (w różnych postaciach, niekoniecznie tylko tych delikatnych), wrażliwośc, nie jest niczym złym, bo psychika, ODPORNOŚC na przeciwności losu oraz na ból jest silniejsza od męskiej. Siła mięśni przeciw sile psychicznej...jest tu w pewnym sensie równowaga. Można  tak to chyba określic.

I tu się właśnie uzupełniamy bardzo dobrze.Szczególnie w  związkach różnice te właśnie pomagają w życiu.
Dwa różne światy,a jednak...współgrają jeśli jest porozumienie, mówiąc językiem dyplomatycznym...:P
Nie znaczy to, że faceci nie przeżywają rozstań,stresów...to się dzieje inaczej,ale dzieje.

Nasz świat bardziej oparty jest na postrzeganiu wzajemnych relacji uczuciowych, co mężczyźni traktują jako ZBYTECZNE rozdrabnianie, rozkładanie problemu na czynniki pierwsze,co nam zresztą często,gęsto zarzucają...
Żeby oddac sprawiedliwośc, to moim zdaniem, zdaniem również moich większości znajomych - faceci są lepsi bardzo często jako kucharze, fryzjerzy, wizażyści, styliści,architekci (ponoc wrodzona zdolnośc lepszego widzenia przestrzennego).


Jest jeszcze COŚ, o czym zapomina sie byc może, że ten męski świat tak naprawdę....

Ale o tym mówi poniższy utwór, którym tu sobie nieco...zakrzyczę (takim niesłyszalnym na szczęście krzykiem) :P

Niektórzy to umieją wspaniale krzyczec, ech...:-))

***

Widzisz, mężczyzna stworzył samochody aby zabrały nas w drogę
Mężczyzna stworzył pociągi aby dźwigały ciężki towar
Mężczyzna wynalazł światło elektryczne abyśmy wyszli z ciemności
Mężczyzna stworzył wodną łódź, tak jak Noe stworzył arkę

To jest męski świat
Ale byłby niczym, niczym bez kobiety lub dziewczyny

/fragm.utworu/




niedziela, 17 listopada 2013

tęsknota za...

bywa, że człowiek zatęskni teraz właśnie tak zwyczajnie
za latem, morzem i słońcem :-)
nim zima za chwilę nam chuchnie swym lodowatym oddechem...

na razie cisza...można usiąść na brzegu
popatrzeć , wsłuchać sie w szum fal...

jest pięknie...


wtorek, 12 listopada 2013

ROZMOWA

Hej, co u Ciebie?
Co czujesz, gdy oglądasz swoją twarz?
Co zostało w Tobie z gniewnych lat?
Gdy tak łatwo było zdobyć świat.

Jeśli wspiąłeś się na szczyt,
Jaki widok stamtąd masz?
Czy jak kiedyś pragniesz kochać?
Czy już znasz wszystkiego smak?

Hej, co u Ciebie?
Czy poznałeś swą - prawdziwą twarz?
Czy w najczulsze nadal wierzysz w sny?
Czy swych marzeń jesteś wart?

Pod pozorem wielkiej sprawy,
Czy dla siebie żyjesz sam?
Ile darowanych dni?
Ile przegapionych szans?
 

/fragm/



Ten tekst utworu ujął mnie swoją mądrością , to swoista rozmowa ze sobą...

Psycholodzy są zgodni co do tego, że dialog ze sobą to pozytywna terapia, dochodzenie do konstruktywnych rozwiązań, napęd do działania. Oczywiście nie należy prowadzić takiej rozmowy

 w sensie tylko negatywnym - na zasadzie, że wszystko nam idzie do kitu, nic nam się nie uda i.t.p....to niczego nie rozwiązuje.

Przyznam się, że od niedawna zaczęłam odkrywać Marka Piekarczyka, lidera TSA, z którą to grupą raczej nie jestem "zaprzyjaźniona", ale troszke zaabsorbował mnie w programie The Voice of Poland, który oglądam.

A ponieważ lubię coś nowego (dla siebie) odkrywać w muzyce, to słucham...i nie żałuję.





sobota, 9 listopada 2013

pozory

Pani Zosia była od parunastu lat wdową. Zawsze samodzielna, zawsze dbająca o siebie,ale...jakby też ciągle nieobecna duchem. Nie miała wśród sąsiadów nikogo bliskiego, zdawkowe "dzień dobry" to było wszystko,co można było od niej usłyszec.Czasem z sąsiadką z parteru, panią Basią w podobnym wieku trochę dłużej porozmawiała.Tylko ją czasem zaprosiła na herbatke popołudniową.
Od jakiegoś czasu pani Zosia chorowała i to bardzo poważnie na nogi. Nie miała dzieci,a ponieważ nie miała też siły wychodzic z domu, poprosiła panią Basię o zakupy.Sąsiadka wiedziała, że pojawiła się potrzeba załatwienia pani Zosi opiekunki na dłużej.Same zakupy nie zapewnią całkowitej opieki nad starszą panią,a choroba postępowała...


Nie było to łatwe,bo okazało się,że...każda opiekunka nie pasowała pani Zosi,każdą po jakims czasie odrzucała...Stała się chłodną staruszką, której wszystko nie pasuje. Każdy się dziwił, że jest taką złą osobą,a przecież ludzie są chętni, żeby jej pomóc.
Aż do pewnego momentu...
Pojawiła się młoda dziewczyna, jako opiekunka.Nie przeszkadzało jej zupełnie,że starsza pani marudzi,czytała jej książki,opowiadała o swojej babci, namówiła do pokazania starych zdjęc.


Kiedy tak oglądały,w pewnej chwili pani Zosia chwyciła dziewczynę mocno za rękę i zapłakała głośno, jakby ten płacz był gromadzony przez lata. Przytuliły się do siebie mocno...
-Wiesz, odezwała się staruszka, nie chciałam się do nikogo przyzwyczajac, żeby nie czuc emocji, zaakceptowałam moją samotnośc...Ty mogłabyś byc moją wnuczką....obudziłaś coś we mnie dziewczyno...takie wielkie ciepło poczułam od ciebie...

 
Może czasem widzimy ludzi zamkniętych, może niezbyt miłych...

Coś zawsze jest tego przyczyną, najczęściej POZORNE zaakceptowanie swojej samotności.
 
 

.

wtorek, 5 listopada 2013

idealna para



czy można przyjaźń uważac za uczucie "ponad" w stosunku do miłości?
uczucie trwalsze?doskonalsze?
nie wiem...
przecież oba moga iśc w parze, jeśli np.chodzi o związek i wtedy doskonale się uzupełniają...


Myślę, że każde uczucie ma swoje pokłady emocji, swoje gorsze etapy, bo nie można chyba powiedziec, że prawdziwi przyjaciele nie odchodzą w kłótniach od siebie. Na pewno wracają po pewnym czasie, ale ci co NAPRAWDĘ kochają...też wracają. 
Bo jeśli nie, to czy można w ogóle mowic o miłości? Raczej o czymś, co zwie się zauroczeniem,
burzą zmysłów na pewien czas...ale nie uczuciem trwałym.





piątek, 1 listopada 2013

drugi brzeg...

A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy

Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
Zgasną podłogi i powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę nie wiem gdzie - na zaws
ze
.





I będę jasna i gotowa...


Może warto tak życ,by potem
"przejśc na drugi brzeg"
uśmiechając się?






poniedziałek, 28 października 2013

ZJAWISKO

Zachody Słońca są zawsze piękne...ZAWSZE.
Dzisiaj w Krakowie (poniedziałek) :
zauroczona zjawiskiem,które nade mną się z minuty na minutę zmieniało w coś tak pięknego,że zapomniałam o bożym świecie
zapatrzona, zapomniałam, że przecież mogę zrobic parę fotek.
Szybko! komórka! na szczęście bateria OK (o dziwo)...może zdążę...zdążyłam na częśc spektaklu, słońce jakby spieszyło się gdzieś za horyzont.


Zachód słońca jak pożar...niesamowity.

Kolejny n-ty raz podziwiam. Jakoś dziwnie poczułam, że fajnie dzień się skończył, mimo tego, że byłam zmęczona, że właśnie dopiero wracałam do domu...

Ale warto było.Dla tej chwili, warto ...





Nie jest łatwo robic zdjęcia zachodu Słońca w mieście, kiedy budynki zasłaniają ,a ja chcę tak dużo zobaczyc...I nie da się...:(
Między pierwszym, a trzecim zdjęciem, jest parę minut różnicy...ulotne piękno...





***************


czwartek, 24 października 2013

szklane domy

Obserwując coraz to nowe osiedla powstające w moim mieście, widzę, że buduje się coraz  nowocześniej, ładniej, ale i...coraz ciaśniej, maksymalnie wykorzystując teren. Odległość między balkonami równolegle postawionych bloków jest taka, że sąsiad może z powodzeniem rozmawiać
z sąsiadem z naprzeciwka...i zaglądac mu  w okna. Dosłownie. Zero przestrzeni życiowej.
Nie podoba mi sie to, nie ukrywam, chociaż budynki są naprawdę ładne, balkony-tarasy w różnych opływowych kształtach, kolorach.
Nowocześni architekci próbują przekonac niektórych do...szkła. Ziścił się mit "szklanych domów"

z "Przedwiośnia" Żeromskiego, wtedy było to w sferze marzeń o nowoczesności w Polsce i wiarą , że będzie to kraj szczęśliwy.Ten, który w to wierzył, marzył, nie doczekał. Czy my doczekamy? 
Bo pytanie dalej pozostaje....pytaniem, tak myślę.

Zastanawiam się, czy naprawdę mieszkanie ze szkła daje to poczucie...mieszkania marzeń.

Czy można, patrząc na zdjęcia poniżej (dzieło włoskich projektantów), powiedziec, że dają nam poczucie intymności, ciepła -  bo, że są nowoczesne nie budzi wątpliwości:

 



                                          zdjęcia z netu

Czy to kiedyś będą mieszkania, domy, na miarę czasów? Nie wiem...Ja nie widzę się w nich.
Wzornictwo budzące podziw,ale...

Dawno,dawno temu, kiedy zwiedzaliśmy Paryż, nie mogłam doczekac sie ujrzenia słynnej nowoczesnej dzielnicy XXI wieku -
La Défense, poczuc się naprawdę w krainie nowoczesności, drapaczy chmur, metalu i szkła...
Teraz takie obrazy, widoki nie dziwią,ale wtedy, kilkanaście lat wstecz...

I co? Kiedy weszliśmy, naprawdę byłam oczarowana, zdumiona, niesamowite uczucie, jakbym w innym świecie się znalazła. Przestrzeń i arcyciekawe pod względem architektonicznym budynki, istne drapacze chmur. Ze szkła, ale w fantastycznych kształtach, dachy o  różnych załamaniach, niektóre budynki  robiły wrażenie jakby "dziurawych" wieżowców, ciekawe ułożenie powierzchni  szklanych pod różnymi kątami, w różnych odcieniach, dawało takie efekty.


Po paru godzinach miałam dośc. 

Nie, nie chodzenia, ale...PATRZENIA.Ogarnął mnie jakiś przesyt, miałam dość widoku SZKŁA. Kiedy wróciliśmy do starego,"poczciwego" Paryża, stare kamieniczki, mosty, latarnie...dały mi poczucie wytchnienia. Poczułam się swojsko, nastrojowo.
Nie mogłabym życ w takim szklanym mieście. Sprawdziłam to, przeszłam od etapu zaciekawienia, podziwu, westchnień,"wybałuszania oczu", aż do totalnego zniechęcenia widokiem szklanych drapaczy.
Piszę tu oczywiście o moich odczuciach, nie znaczy to, że ktoś  nie może miec innych.

La Défense, zdjęcia z netu:




*******

coś dla ucha i oka, ucieczka w inną przestrzeń...:-)




niedziela, 20 października 2013

teściowa



Myśliwy zaprosił swoich kolegów i chwali się swoimi trofeami:
- Oto skóra niedźwiedzia upolowanego na biegunie południowym, tu dzik z borów tucholskich, a tu lew zdobyty w Afryce.
Koledzy patrzą, a na środku ściany wisi głowa kobiety.
- A to co?
- To jest moja teściowa.
- A co ona taka uśmiechnięta?
- Cały czas myślała, że żartuję..


Jakiś facet biegnie za jakąś babą i wali ją dechą po głowie. Inny gość, który to widzi mówi do niego:
- Co ty człowieku wyprawiasz?!
- To moja teściowa!
- No to kantem ją, kantem!


Teściowa leży na łożu śmierci, powoli, ale miarowo oddycha, a przy łożu czuwa zięć. Nagle do pokoju wpada mucha, zaczyna sobie fruwać i brzęczeć, teściowa zaczyna wodzić wzrokiem za tą muchą, na co zięć mówi:
- Mamusia się nie rozprasza...


Ostatnio tvn 7 powtórzyło komedię "Sposób na teściową" z Jane Fondą w roli głównej i po raz kolejny uśmiałam sie do łez...REWELACYJNA  rola J.Fondy, skumulowała w tym filmie jakby wszystkie kawały o złej, złośliwej,zazdrosnej, zaborczej i władczej teściowej, zakochanej w swoim synu. Każda kobieta bliżej niego,to rywalka...
No cóż - dwie kobiety kochające jednego mężczyznę, każda inaczej...

Jak reaguje matka, gdy syn przyjeżdża ze swoją dziewczyną, a potem ( o zgrozo), jeszcze oświadcza się jej...Oczywiście pozory zadowolenia trzeba pokazać, ale w głowie rodzą się zgoła inne myśli ...P
i to doskonale zagrała J.Fonda. :



Na pewno w życiu nie jest aż tak źle. Rola teściowej z drugiej strony też nie jest łatwa,bo bywa,że każda próba pomocy młodym,odbierana jest nieraz jako wtrącanie się...Tu potrzeba czasu i na pewno sztuki dyplomacji z obu stron.

środa, 16 października 2013

Na grzyby!

Sezon grzybowy trwa...
Bardzo lubię las,chodzenie na grzyby,ale...bardziej właśnie to chodzenie, znajdywanie niż samo zbieranie.

Przypomniałam sobie, jak kiedyś ze znajomym pojechaliśmy na grzyby,to on zbierał,a ja...robiłam zdjęcia. Nie było mu łatwo zbierac,bo co krzyknął  gdzieś tam z przodu, że ma piękny okaz, to ja kategorycznym głosem: 
stój!,nie zrywaj!,zaraz podejdę z aparatem...
- ale oddychac mogę?pytał od wypadku...:P

Potem się przyzwyczaił, że ja zaaferowana robieniem zdjęcia np.rodzince muchomorów, wychwalając głośno ich piękno...zostawałam w tyle.
Owszem, nie nazbierałam dużo,ale...za to piękne okazy kozaczków, podgrzybków, a i jakiś prawdziwek się zdarzył, bo tylko takie rozpoznaje i jestem ich pewna. Innych nie jem.

Mam do nich specjalny szacunek, bo też są w pewien sposób jadalne,ale tylko...raz.

Kiedyś, kiedy chodziliśmy z mężem na grzyby,byłam ich pewna, bo on doskonale znał się na grzybach, mieszkał od dziecka koło lasu , jego rodzina znała się  i  wtedy przyrządzaliśmy  PRZEPYSZNE panierowane,potem smażone czubajki kanie. Lepsze niż kotlety schabowe. Do dzisiaj jakby czuję ich smak...
Teraz się boję. Można kanie pomylic z muchomorem sromotnikowym niestety i chociaż grzybiarze próbują spłycic temat, że się różnią, młode osobniki dalej sa zbierane i mylone.Tylko ta pomyłka jest w skutkach tragiczna.To nasza "NAJSILNIEJSZA "naturalna" trucizna.


W październiku jest sezon na opieńki miodowe. Młode okazy są doskonałe do przetworów, np.w occie z przyprawami.Też robiliśmy,a opieńki fajnie się zbiera,całymi rodzinkami ,bo tak sobie rosną najczęściej wokół pni ściętych drzew.

                                          zdj.z netu

Sezon grzybowy trwa...ale i przybywa niestety pacjentów na oddziałach toksykologii i to tych,co to na WSZYSTKICH grzybach doskonale się znają.
Czasem rutyna gubi...


*****************
Bywa, że grzybiarzom pomagają i zwierzaki :ten chyba chce powiedziec, że znalazł piękny okaz i teraz spokojnie poczeka na właściciela...:P


                                          zdj.z netu

piątek, 11 października 2013

tamte szalone lata...

Słuchając sobie ostatnio dawnych przebojów, bo lubię tak od czasu do czasu do nich wracac, pomyślałam sobie, że jednak te moje lata 70-te, mojej wczesnej młodości były THE BEST!

Czy ty jeszcze pamiętasz
Tę dziewczynę sprzed lat
Która szła uśmiechnięta
Poprzez dziwny ten świat
W życie szła z tą melodią
Z tą piosenką bez słów
Którą struny się modlą
By wysłuchał ich Bóg

Ta dziewczyna ze skrzypcami
Co łkają i się śmieją
Co wiodą zakochanych
Przez szczęścia kruchy most
Ta dziewczyna ze skrzypcami
Z miłością i nadzieją
Dziewczyna ze skrzypcami
I wiarą w dobry los

Czy ty jeszcze pamiętasz
Tę muzykę sprzed lat
Skrzypiec dusza zaklęta
Czarowała nasz świat

...



Wspomnienia tamtych lat, to też i wspomniena o szkolnych miłościach, podrywaniu, bo to tak się nazywało, kiedy to mieliśmy po 15,16,17 lat.Te ukradkowe spojrzenia na lekcji, liściki puszczane pocztą "ławkową", te niby przypadkowe spotkania po wyjściu ze szkoły, pożyczanie książek, by potem miec jak oddawac ulubionej osobie...


                                         zdj.z netu

Takie śmieszne to się wydaje teraz,ale chłopcy bardzo starali się,takie pierwsze miłości,spacery, tańce na zabawach szkolnych i potem w klubach studenckich, miały w sobie wiele uroku,delikatności i kultury.
Te "wstrętne chłopaczyska", które pociągały za warkocze,"końskie ogony",teraz się z uśmiechem wspomina, bo więcej w tym było żartów i wygłupów niż robienie sobie na złośc.

Te "wstrętne chłopaczyska", przy ognisku na wycieczkach nagle zmieniali się w fajnych kumpli, gawędziarzy.

Ach,przypomniałam sobie, że za te wrzucane za kołnierz chrabąszcze( brrr ) i strzelanie z rurek z ryżem w nogi...to mają do dziś PRZECHLAPANE!

Modne były wtedy utwory "Ładne oczy masz,komu je dasz.." Czerwonych Gitar, czy podobne utwory Trubadurów, takie przekomarzanki...:


Po co ja za Tobą biegam, po co ja chodzę,
Jakbyś była tylko jedna na drodze?
Po co ja za Tobą łażę, po co Cię ścigam,
Jakbyś była z całych marzeń ...jedyna

...



Teraz wystarczy jak chłopak puści smsa gdzie i o której...albo u kogo,czy u niej,czy u niego?...:P)
Oczywiście też to nie jest regułą, może nieco spłaszczam ,chcę tylko wskazac, że zamiast liścików, ukradkowych spojrzeń - technika. Komputer i telefon komórkowy."Przyspieszacze"...P)))

Tak samo zrywa się znajomośc często jednym smsem...i po krzyku.
Na pewno są inne czasy i mają prawo młodzi inaczej postrzegac pewne rzeczy, rozumiem,ale...jednak takich radosnych i wspaniałych lat jak lata 70-te już nie będzie...pod każdym względem.




 ****
piękne słowa, piosenka, piękny głos ...

Byłaś tu,
widziałem przecież twoje oczy,
byłaś tu - taka jak przed rokiem.

Byłaś tu,
nim cienie nocy świt rozproszył,
zanim dzień wpadł otwartym oknem.


Byłaś tu,
choć nie myślałem, że pamiętasz,
byłaś tu, moja i nie moja....




czwartek, 3 października 2013

SŁONECZNIKI

Już drugi tydzień kalendarzowej jesieni,a ja ...o słonecznikach tu będę pisac sobie:-)
Widocznie mam powody,a oto główny powód:





Od paru dni jestem właścicielką tych wesołych słoneczników. 

Dostałam  od znajomego z pracy, który czasem lubi coś namalowac,taki artysta-amator,oprócz swojej pasji modelarstwa. Znamy się od lat i często opowiadał mi o swoich zainteresowaniach. Ze swoimi modelami starych okrętów, statków, bierze udział w różnych wystawach.Mozolnie odtwarza wiernie każdy szczegół, podziwiam go za to,bo ja taka cierpliwa nie potrafię byc.

Kiedys tak sobie zażartowałam w rozmowie,że jeśli maluje, może jakąś kopie słoneczników van Gogha uda mu się namalowac?
Parę dni temu, zagląda do mnie  do pokoju (w pracy) i ...

-mam dla pani niespodziankę - słyszę.
Hm....zaskoczona podążam do jego pokoju i co widzę?...SŁONECZNIKI !.
- jakie wesołe, odezwałam się zaskoczona i że ma...talent. Obraz na płótnie,olejny.
- bo te van Gogha są zbyt smutne,oklapniętych nie maluję...zaśmiał się znajomy.
- taak,te są zdecydowanie weselsze,odpowiedziałam...
Chciałam zapłacic, ale nic z tego, bo to z przyjemności malował,tak go naszło, zresztą to trwało i tak parę miesięcy, nie spieszył się, bo nie maluje się w pośpiechu.
Musze uważac co przy nim mówię, bo o słonecznikach to tak w żartach było powiedziane...
Kurcze, przypomniałam sobie, że coś o martwej naturze napomknęłam parę razy,

 o jakiś owocach, jakiejś miedzianej misie, kolory starego złota i takie tam, ale myślę, że zapomniał (mam nadzieję).:P

Co do słoneczników...(żeby nie było,te van Gogha podobają mi się BARDZO ):

są symbolem  siły, prawdy, bogactwa, powodzenia, zwycięstwa, triumfu. Kształt kwiatu nasuwa analogię z tarczą słoneczną. A Słońce to życie,energia,wiadomo...
Mam 11 takich tarcz słonecznych w wazonie, policzyłam. Będą więc takim "rozweselaczem" na szare jesienne dni.:-)
W sumie to nie okazałam tego, ale byłam wzruszona tą niespodzianką.Ot tak sobie namalował i dał...

Dalej napisze jeszcze coś,a pro po słoneczników, bo idąc tropem tych kwiatów, w kierunku ulubionego impresjonisty Claude Moneta, zobaczyłam coś pięknego:



Impresjoniści malowali tak, że patrząc na obraz, mamy wrażenie (impresja-wrażenie), że kolory same się mieszają, tworzą barwne płaszczyzny, nie ma jednolitej kolorystyki (impresjoniści odrzucili biel i czerń).

Niesamowite odczucie, patrząc na obraz. Słoneczniki Moneta są przepiękne...

A tak w ogóle,

to miłe, że można oko nasycic pieknem kwitnących słoneczników w naturze, a potem,gdy dojrzeją...smacznie i zdrowo je sobie zajadac, spędzając przy tym pół dnia ...;P

a muzyka,w rytmie walczyka...o mieście miłości, malarzy :-)

poniedziałek, 30 września 2013

Sutanna

Jan Paweł II został ogłoszony błogosławionym w maju 2011 roku, po trwającym pięć i pół roku procesie beatyfikacyjnym, który był jednym z najkrótszych w historii.
Kanonizacja (ogłoszenie świętym) papieża Jana Pawła II odbędzie się 27 kwietnia, w Niedzielę Miłosierdzia Bożego w Rzymie w 2014 roku.
Tyle suchych  informacji...

Wielka radość, bo tak naprawdę w naszych sercach świętym był za życia...
Nie będę się tu rozpisywać, bo każdy zna Jego życiorys, że szedł pod górę, bo niełatwo tak iść przez życie młodemu wówczas człowiekowi , z poczuciem pustki po stracie najbliższych - matki, a potem ojca...że szedł mimo wszystko z uśmiechem, mądrością,dążeniem do wiedzy,a przy tym wszystkim z niesamowitym poczuciem humoru, które potem, kiedy został wybrany papieżem, do końca zjednywało Mu miliony na całym świecie. Nie tylko wśród wierzących.
Nasz Ojciec Święty, papież Pielgrzym. W całej historii Kościoła nie zdarzyły się tak liczne pielgrzymki papieża. Według oficjalnych danych Jan Paweł II odbył 104 zagraniczne pielgrzymki ( dla porównania papież Paweł VI, odbył 9 zagranicznych podróży ).Więcej ciekawostek - TU -

Chorował ciężko - choroba ta dobrze jest mi znana, na Parkinsona zmarła moja Mama...Wiem jak ona powoli wyniszcza...latami. Poza tym doszło uszkodzenie nerwów po postrzale z broni zamachowca na Placu Św.Piotra 13 maja 1981 roku.Okazało sie to nieobojętne dla zdrowia Jana Pawła II.

Nie zapominał o nas nigdy, o swoim kraju, korzeniach, o rodzinnym mieście Wadowicach
 i o ...górach.
Podczas swoich pielgrzymek do kraju, odwiedzał górskie szlaki...Bywało, że nagle zmieniał swoje plany pobytu i dzięki temu turyści na szlakach byli zdumieni Jego widokiem.Mogli nawet ot tak sobie....pogawędzić.Tak wspominają w licznych repotrażach ci co byli tam oraz Jego znajomi,oglądałam nie raz.

W czasach, gdzie brakuje autorytetów Jan Paweł II zapełnia tę pustkę.
Jest dla mnie największym autorytetem jak dotąd. I tak zostanie.
Był nim już wtedy, kiedy biegłam z radością na krakowskie Błonia, gdzie odbywało się spotkanie z Nim podczas kolejnej pielgrzymki.
Byłam potem na Błoniach, kiedy żegnaliśmy sie z Nim na zawsze...niesamowity nastrój...jakby umarł ktoś bliski.Tak się czuło.



Nie słyszałeś Jego słów i nie pukał w twoje drzwi,
a jednak przyszedłeś do Niego.
On ci krzyż dać swój mógł wśród życiowych dróg.
Zapukałeś i stanąłeś u drzwi Jego.
 
Wystarczyła ci sutanna uboga
i ubogi wystarczył ci ślub,
bo wiedziałeś kim jesteś dla Boga
i wiedziałeś co tobie dał Bóg.

 

niedziela, 22 września 2013

tam ,gdzie diabeł mówi dzień dobry :-)

Hej góry, może za rok, was zobaczę?



Tak sobie optymistycznie piszę,bo z moją nogą jest lepiej.
Poddałam się terapii leczniczej za pomocą "fali uderzeniowej"(dośc bolesny pierwszy zabieg, odgłosy jak z młota pneumatycznego..P) i po trzecim zabiegu jest OGROMNA poprawa, powoli wraca mi radośc. Do tej pory nie mogłam nigdzie daleko chodzic. Noga bolała jak siedziałam,leżałam,chodziłam...
Nauczyłam się życ z tym bólem,ale cóż z tego, jak nigdzie dalej nie dało rady iśc...

Moim marzeniem jest zdobycie masywu Babiej Góry, bo co DWIE BABY to nie jedna...P
W ubiegłym roku byłam  blisko - w Zawoi, a widok z Mosornego Gronia na Babią Górę - WSPANIAŁY! (pisałam już o tym),ale właśnie...chodząc z chorą już wtedy nogą,chyba sobie..."dogodziłam" :(

 
zdj.krakowianka
 zdj.krakowianka
 
Bardzo ciekawa legenda krąży  o najwyższym szczycie Babiej Góry - Diablaku (1725m):


Pewnego razu, a było to dawno temu, wracał tamtędy z Orawy zbójnik.

Usiadł odpocząc chwilę i wtedy podeszła do niego ludzka postac, która miała ogon, rogi i kopyta. Zaproponowała mu podpisanie paktu, dzięki któremu do końca życia będzie mu się wiodło.Tylko ma mu swoją dusze oddac. Zbójnik domyślił się, że to diabeł i postanowił w sprytny sposób się go pozbyc...Obiecał pakt podpisac,ale wtedy, gdy diabeł zbuduje na szczycie zamek z kamieni.
Diabeł budował szybko całą noc, bo z nastaniem świtu, kiedy kogut zapieje,straci moc...
Kiedy już, już budowa miała się ku końcowi, zbójnik wymyślał i narzekał, że coś mu się w zamku nie podoba...i diabeł musiał dalej kończyc. 
Kiedy kładł ostatni kamień, w Zawoi zapiał kur...
Wściekły diabeł machnął ogonem, a wtedy zamek zamienił się w rumowisko kamieni, zasypując zbójnika. I taki pozostał do dziś,a szczyt nazwano Diablak.
Czasem podobno słychac,jak między kamieniami zgrzyta ciupaga zbójnika...przygniecionego przez kamienie.
Podobno na Diablaku, zbierają się czarownice na swój sabat.(z netu)

 
Wobec takich wiadomości nie może mnie tam zabraknąc,byłam już na Łysej Górze w świętokrzyskiem, to czarownic z Diablaka się nie boję, dogadamy się...:P


widok na Babią Górę,w tle Zawoja...zdjęcie z ub.roku

                                 zdj.krakowianka



Ciekawy opis szlaku na Babią, piękne zdjęcia, znalazłam TU...

*************


a muzyka, muzyczka wesoła, tzw.góralska z domieszką współczesnej, kiedyś to był hit na weselach i disco:)

poniedziałek, 16 września 2013

nic mnie już nie zdziwi...(?)

Idzie nowe...czyli nic mnie już nie zdziwi...

Idzie nowe, a chodzi mi o nowy kanał w tv amerykańskiej, przeznaczony wyłącznie dla...psów ./TU/
Tak, głównie dla psów, które zostają same w domu, podczas gdy ich właściciele są w pracy.
Pies nie może się nudzić,bo wiadomo...buty ,ściany, tapety...idą wtedy w ruch...P
Przewidziane są głównie programy wyciszające,relaksacyjne...
Nie wiem jeszcze jak to będzie z obsługą pilota...ale może doczytam kiedyś...P

Najgorzej może być wtedy, gdy piesek tak polubi te swoje programy,że...nie wypuści wtedy pilota z...łapy i co wtedy?
Kto ma pilota to wiemy doskonale, ma władzę...
A tu mecz w tv dla pana ,a tu ulubiony serial dla pani...a psinka siedzi na kanapie i warczy, pilota nie odda, bo ma serial o psiej piękności akurat...

No i jeszcze jedna sprawa...a co z oseskami psimi,jeśli idzie nie dla nich psi program,tylko dla dorosłych psów? 
Na pewno będą podglądać, jak ten...P


                            zdj.z netu /miałam kiedyś podobnego /

No ja tego nie widzę...lepiej dla chomików by było, taki gryzoń o pilota walczyc nie będzie,sami będziemy decydowac ile sobie zwierzaczek oglądnie i pilot byłby znowu...nasz. I władza.

A ja zawsze głupia myślałam, że pies najszczęśliwszy jak ma przestrzeń do wybiegania, a tu szok, fotel i pilot...na topie.


 Muzyka...może jednak relaksacyjna :-)



środa, 11 września 2013

Wspomnienie

Nie wiem dlaczego,ale zawsze kiedy nadchodzi JESIEŃ...lubię Go słuchać

kiedyś nie byłam Jego fanką...przyznaję
przyszedł czas na to później
i jestem już i będę NA ZAWSZE
wsłuchana w ten wspaniały GŁOS
może kiedyś...dużo straciłam
nie wiem
nadrabiam ciągle i wciąż

i za każdym razem od nowa Go odkrywam...
za każdym razem...INACZEJ



w tym wyznaniu...odnajduję ten niesamowity głos szczególnie...



WSPOMNIENIE...to jeden  z najpiękniejszych utworów o jesieni...
to wspomnienie naszej młodości...
zaśpiewane tak delikatnie, przez artystę o tak potężnym głosie świadczy o jego prawdziwym,wielkim talencie.

 

Mimozami, wrzosem... i Niemenem, jesień się zaczyna...

środa, 4 września 2013

Inna ja,czyli...taki talent!

Coś na dobry humor, czyli ...takiej mnie nie znacie...:P))))
Uwaga -  nie dla czytaczy o słabych nerwach...
Zaczynam....


*****


Rodriquez nagle zbudził się. Zobaczył jak Manuela stała przy otwartym oknie. Patrzyła na księżyc. Była akurat pełnia i widział jej lśniącą od poświaty twarz. Jakaż ona piękna, pomyślał.

Jej kasztanowe włosy błyszczały i mieniły się w księżycowym blasku. Nagie ramię, uwolnione ze zbyt luźnego ramiączka kusiło swą jędrnością i krągłością.
Uniósl głowę z pięknej poduszki, wyszywanej ręcznie jedwabną nicią, by lepiej widziec ten cudowny obraz,obraz jego kobiety...
Manuela odwróciła się nagle, poczuła jego wzrok. Nie przeczuwała, że Rodriquez zbudzi się, chciała sama pobyc ze swoimi myślami. Musiała się przygotowac do wyjawienia swojemu kochankowi pewnego sekretu,a nie wiedziała jak ma to zrobic.Westchnęła.
- dlaczego nie śpisz kochany?
- nie wiem, nagle zbudziłem się, ale warto było, jesteś taka piękna...w tym księżycowym blasku.

 
Poczuła, że zalewa ją fala gorąca. Kocha go,ale musi mu to powiedziec...musi. I wtedy będzie wiedziała,czy i on ją dalej będzie kochał. 

Nagle osłabła od tej myśli, chwyciła nagle mocno za wiszącą , piękną  ciemnofioletową kotarę, wyszywaną złotą nicią. Nie miała siły stac...
Rodriquez...muszę ci coś powiedziec. Nic nie mów, dopóki nie skończę. Muszę to wyrzucic z siebie.
Mężczyzna osunął się na piękną poduszke, wyszywaną ręcznie jedwabną nicią. Jego ciemne, błyszczące włosy, lekko pofalowane,rozsypały się na boki. Posmutniał.

Zobaczył w jej nieco skośnych,czarnych,otoczonych długimi rzęsami oczach coś niepokojącego.
Manuela zaczęła mówic....

Ciąg dalszy byc może nastąpi...P
A może przeczuwacie co Manuela chciała powiedziec Rodriqezowi?



Chciałam  na chwilę poczuc się autorką modnych kiedyś...Harlequinów.
Będąc w 1985 roku w szpitalu,na oddz.Patologii Ciąży przed porodem (zbyt wysokie ciśnienie)leżałam w sali 6 -osobowej, co druga kobieta czytała Harlequina, ja też...chętnie mi pożyczały,bo...jakoś szybko to czytanie im  szło...o dziwo.
Tak sobie przypomniałam...:P
Jak kiedyś wróci moda, napiszę serię...może ktos wyda?kto wie...:P

niedziela, 1 września 2013

cudowny kolor...sepii

wspomnienia mają kolor sepii...

przymykam oczy i pod powiekami WIDZĘ ...jak ruchome kadry z jakiegoś filmu,przesuwają się obrazki z dzieciństwa i młodości...chwile,które do dziś zatrzymałam.Jakby znowu TAM jestem...

znajduję jeszcze zasuszone liście,trawy,  w niektórych książkach, uśmiecham się....

wspomnienia mają cudowny kolor sepii....



nie wiem, ale słuchając tego utworu,na moment zwolniłam...odbyłam wycieczkę TAM, gdzie kiedyś był świat może uboższy od tego, ale czy tak naprawdę...uboższy?





************************

I pomyślec, że do XVIII w. sepię, jako barwnik w  technice barwienia fotografii uzyskiwało się z...woreczka czernidłowego mątwy - mięczaka z grupy głowonogów...(w stanie zagrożenia zwierze wypuszcza tę substancję ze specjalnych gruczołów).
Obecnie coraz powszechniejsza jest symulacja sepii przy użyciu programów komputerowych. /jak podaje Wikipedia/

a mątwa wygląda tak...:-)) (zdj.z netu) :


tyle filmów przyrodniczych oglądałam,ale takiego...dziwnego "stworka" nie znałam....:P
to tylko dowód na to,że oceany kryją jeszcze niejedną tajemnicę...

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

piękno...w rytmie 3/4

Walc...jakże pięknym jest tańcem.
Wydaje się lekki i łatwy - tancerze jakby płyną po parkiecie; niemniej jednak do takiej lekkości dochodzi po pewnym czasie i długich cwiczeniach. I właśnie osiągnięcie tej lekkości jest najtrudniejszym elementem tego tańca...

Już lustra dźwięk walca powoli obraca
I świecznik kołując odpływa w głąb sal.
I patrz: sto świeczników we mgłach się zatacza,
Sto luster odbija snujący się bal.

I pyły różowe jak płatki jabłoni,
I skry, słoneczniki chwiejących się trąb.
Rozpięte szeroko jak krzyże w agonii
Szkło ramion, czerń ramion, biel ramion i rąk.

I krążą w zmrużone swe oczy wpatrzeni,
A jedwab szeleści o nagość, ach cyt...
I pióra, i perły w huczącej przestrzeni,
I szepty, wołanie, i zawrót i rytm.


/fragm.wiersza Cz.Miłosza/

...
rosyjska ...melancholia





angielska ...romantycznośc





Oprócz tego są walce weselsze: walc wiedeński i francuski, ale za najbardziej romantyczne i nastrojowe uważane sa walce: rosyjski  i walc angielski.
Wszystkie mają swój niezaprzeczalny urok, ja się skupiłam na tych...które najbardziej lubię.:)


Piękno w rytmie 3/4...Niezaprzeczalne.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

wakacyjne przemyślenia...

Czasem spotkanie kogoś,rozmowa...nie tylko jest przyjemnym spędzeniem czasu. Bywa inspiracją do pomyślenia ,rozważenia pewnych kwestii. Na przykład podejścia do własnych słabości.
Wakacje nastrajają do spotkań towarzyskich, rozmów do wieczora przy ognisku lub w knajpianych ogródkach. Gdzieś tam wśród żartów, wymiany spojrzeń, kłębów dymu, szklaneczek z trunkiem lub wodą mineralną z cytryną (pycha)...padają słowa ,które potem
można połączyc w pewną całośc i ze zdziwieniem stwierdza się, że...nie warto podchodzic do pewnych sytuacji życiowych w sposób, jakby to był koniec świata.

Nic tylko siedziec i użalac się nad sobą.
W żadnym wypadku.To najgorsze co można zrobic  dla siebie...
Niejednokrotnie właśnie spotykając się ze znajomymi uświadamiamy sobie, że nie ma ludzi bez kłopotów. Warto zmienic podejście do pewnych spraw, a za tym zawsze kryje się...pozytywne myślenie, nastawienie na TAK do własnych przejśc :czy to choroby,czy
innych kłopotów, nie na zasadzie , że to katastrofa, ale coś, przed czym już nie uciekniemy,a co byc może nauczy nas czegoś, inaczej będziemy postrzegac świat i cieszyc się następnym dniem, bez pośpiechu, gonitwy...jest wtedy czas przystanąc i ot chociażby....zauważyc, że drzewa są zielone,a naprzeciwko u sąsiada zakwitły kwiaty na balkonie...:-)
Do napisania tego postu zainspirowało mnie w pewnym sensie spotkanie z pewną PRZEMIŁĄ blogerką, która na parę dni odwiedziła moje miasto i troszke czasu znalazła dla...smoka :P))
Niesamowita podróżniczka ( i nie tylko, ale to niektórzy wiedzą,co czytają Jej bloga), dzisiaj w Gdańsku, jutro w Kraku...za parę dni znowu w...Gdańsku...
Tak tylko nadmienię skromnie, że siedząc przy kawie, moje pierwsze pytania dotyczyły Jej "trochę" długiego pobytu...w Kamerunie :-))

W Kraku właśnie było trochę jak w Afryce,(koniec lipca), upał ponad 37 stopni, tak, że niedaleko było od ...tropików :P

Ech...jakże ciekawe w sumie jest to nasze życie, pośród zwykłych szarych dni,zawsze będą na nas czekac niespodzianki.
Dla mnie to spotkanie było jedną z takich  niespodzianek.


Oprócz tego melduję, że noga w lepszym stanie,chodzę na zabiegi ,a te darmowe...hm...na ten rok już nie ma terminów...NIGDZIE!...i lecz się tu człowieku...;P

***************************************************************

Taki słodki  dodatek: poczęstunek

bo dziś szczególny dla mnie dzień...
kończę kolejną...18 - tkę ( o matko!) ...:P)
Takie kiedyś mi  przesłał życzenia kolega i spodobało mi się, nawet nieźle brzmi...:)))
Smacznego!




muzyka może nie tak bardzo optymistyczna,ale...lubię :)



sobota, 20 lipca 2013

w przerwie...THE CARPENTERS

Powoli zbliża się czas urlopu, odpoczynku. Od blogowania też.
Musze zając się WRESZCIE leczeniem mojej ostrogi piętowej, która znowu daje znac o sobie....dalsze, tzn.odległościowo dalsze, chodzenie nie wchodzi w grę. Boli jak diabli, a rehabilitacja w ramach NFZ - termin na...listopad. Ratują prywatne zabiegi, a trzeba ich wziąć 10 - laser lub ultradźwięki.
Ostatnio wyczytałam w necie, poszerzając swoją wiedzę medyczną...(trzeba się rozwijac :P), że można wyleczyć tę przypadłośc tzw. "falą uderzeniową" i to w przeciągu trzech zabiegów tylko. Jeden zabieg kosztuje bagatela...100 zł. I tylko w prywatnych gabinetach rehabilitacji.

Ale ZAWZIĘŁAM SIĘ...zaczynam składac, bo co trzy zabiegi, to nie dziesięć.
Chociaż te 10 taniej wychodzi...ale łazić codziennie to nie jest takie łatwe. Jest się jednak uwiązanym czasowo.

Oglaszam więc przerwę , ale....zostawiam WAM  parę utworów do posłuchania, takich właśnie na lato :))
Utworów pewnego  zespołu, który sukcesy odnosił w latach 70-tych...
Piękna harmonia głosów znanego rodzeństwa, które ten zespół założyło  w 1969 r. , NIESAMOWITA melodyjność: THE CARPENTERS

ten utwór jest dobry na drogę...:)



ten ...i na drogę i niekoniecznie...:P


a ten, przepiękny zostawiłam na koniec..:)
jest o samotnym mężczyźnie:

Był pewien mężczyzna
samotny mężczyzna
który stracił miłość
przez swoją obojętność


Serce, któremu zależało
które odeszło samotne
aż umarło
pośród jego ciszy...

/fragm.tłum /



Miłych wakacji wszystkim życzę i odpoczynku.:)

niedziela, 14 lipca 2013

Lato i...marzenia

Lato , ciepłe noce, gwiaździste niebo nad głową, sprzyjają marzeniom, snom , które często są odzwierciedleniem naszych MARZEŃ.

I o marzeniach jest ten post....
a muzyka...sprzyjająca marzeniom...:-))



Obudziłem się pięknego dnia
I świat był cudowny
Sen nocy letniej zauroczył mnie

Śniłem o starym człowieku
Który siedział i całą noc obserwował deszcz
Nie mógł zmrużyć oka, gdy deszcz dzwonił o szybę

Opowiedział mi o pięknie
Skrytym w naszych głowach
Opowiedział mi o brzydocie
Którą w zamian pokazujemy

A kiedy popełnimy błąd, uczymy się na nim
Wszystko płynie z bólu
I tak przez cały sen w tę letnią noc,
Podczas gdy on patrzył na deszcz...


           
  /fragm.tłumaczenia poniższego utworu/



piękno, ukryte w naszych głowach...
szkoda, że na zewnątrz pokazujemy często coś zgoła innego...

Marzenia o lataniu, wzbiciu sie tam wysoko, by poczuc się ptakiem, symbolem nieograniczonej wolności...są z człowiekiem od dawna, cofając się np.do mitologicznego  Ikara i Dedala.
Można popatrzeć jak sobie z tym marzeniem radzono, słuchając pięknej muzyki Gorana Bregovica do filmu ARIZONA DREAM  Emira Kusturicy z 1993 roku. 

Trochę bliżej o filmie...może warto go obejrzeć? /TU /





czwartek, 11 lipca 2013

Mistrzostwo...nie do podrobienia

Czy można , spoglądając na pewne obrazy, fragmenty filmów po raz któryś tam ... jeszcze raz uśmiać się do łez?
A można, można...mnie się to ostatnio przydarzyło. Z koleżanką oglądałyśmy na YT pewne fragmenty filmów z udziałem naszego ULUBIONEGO aktora, a ta miłośc trwa do dziś, chociaż... były przerwy w tym uczuciu, niemniej tylko z korzyścią obopólną. Pewne filmy śmieszą po przerwie...może na tym polega ich urok? nie wiem...
Chodzi o LOUISA DE FUNESA i oczywiście jego  nieśmiertelnych dzielnych, odważnych,inteligentnych,itd... żandarmów z Saint Tropez.

 Filmy lekkie i pełne humoru, dobre na wakacje...
Ostatnio właśnie pewne fragmenty znowu sprawiły, że zapomniałyśmy ile mamy lat...i dość głośno ,

z jakąś naturalną siłą co chwile wybuchałyśmy śmiechem. I to na trzeźwo, z całą świadomością...P
Podobno trzy minuty śmiechu to równoważność 1O minut gimnastyki...nie jest źle...P

Jakoś to wariactwo trzeba wytłumaczyć...

Uważam, że chociaż filmy z Luisem de Funesem przyblakły już, może nie śmieszą jak kiedyś...ale aktor ten, nieżyjący już ( 1914-1983 ) na stałe wszedł do ekipy największych komików. Jest nie do podrobienia...ta mimika, ta gra całym ciałem - WSPANIAŁA, mimo niepozornej postury.

MISTRZOSTWO.

pooglądajmy, pośmiejmy się...mimo,że w pewnych scenach widać fotomontaż...wtedy ,w latach 60,70 tak było...

nie są to długie sceny......:-)







a tu scena dla panów - trzeba zawsze mieć dystans do siebie i nie przejmować się...DROBIAZGAMI...P



W życiu prywatnym, jak przeczytałam w necie...był całkowicie innym człowiekiem, rodzinnym,ciepłym...taką nieco zwariowaną postać TYLKO GRAŁ.

piątek, 28 czerwca 2013

TE....klimaty

Teksty piosenek mówią same za siebie...i nie ma sensu nic  wymyślac...
Niby zwyczajne słowa,ale...


"List do Szopena"

Gdy gaśnie dzień wśród mazowieckich pól,
Spowita w blask i cień przychodzę tu
Witają mnie szelesty bujnych traw
Porosły trzciną staw w wieczornej mgle.

I słyszę w krąg, jak wiatr na liściach drga,
znajomy każdy ton i bliski od lat
Od białych brzóz i rosłych wierzb,
melodia płynie tu, by zginąć gdzieś.

Zapada noc, zbudziła roje gwiazd
A liść w brylantach ros, srebrzyście drga
Nim pójdę stąd na jawie roję sny,
oczarowany grą z minionych dni.

I śpiewam pieśń co twoją nutą brzmi,
W niej moje serce jest w niej radość i łzy
Gdy gaśnie dzień wśród mazowieckich pól,
spowita w blask i cień przychodzę tu.
/fragm/


/Autor tekstu: nieznany/

Pięknie śpiewa Anna German...posłuchajmy tego utworu w wersji rosyjskiej,myślę, że warto...




Podobny temat, piękne słowa - śpiewa  A.Rosiewicz, którego nigdy nie posądzałam o taki sentymentalny repertuar...


"Pytasz mnie"

 
Pytasz mnie, co właściwie Cię tu trzyma
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna
I cóż ja, cóż ja odpowiem Ci

Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat

Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu
/fragm/




O ile piosenkę Anny German odkryłam niedawno, to do utworu A.Rosiewicza często wracam...bardzo go lubię.

Jako typowy mieszczuch, kocham klimaty wiejskie, polne kwiaty, kolorowe łąki...drewniane chaty...

Teraz już prawie nie ma takich typowych wsi, jakie ja jeszcze pamiętam z dzieciństwa. 
Można przywołac wspomnienia, zwiedzając skanseny. A  jest ich dośc dużo w kraju, jak tak się trochę pobuszuje w necie..
Kiedyś z udało mi się zwiedzic nieduży skansen, niedaleko Krakowa- w Dobczycach,od razu bardzo mnie zaciekawił, poczułam "klimat".
Skansen ten jest usytuowany pomiędzy zamkiem z XIII w,a kościołem św. Jana Chrzciciela z początku XIX w. Na terenie skansenu mieszczą się obiekty, przeniesione z okolicznych wsi po 1971r.Więcej można poczytac: - tu -



                                          zdj.z netu
 


Z okien autobusu niestety,(powrót z wycieczki) mijając,oglądałam inny skansen, Muzeum Wsi Kieleckiej...i to dośc duży wydawał mi się z daleka...
                                         zdj.z netu
 

teraz tylko pasuje mi zaśpiewac (po cichu oczywiście...P):