poniedziałek, 25 sierpnia 2014

moja półka

Kobieta tak naprawdę NIGDY nie jest zadowolona ze swojego wieku i wyglądu. Zawsze znajdzie jakieś mankamenty, jakies minusy...Już tak mamy.Producenci kosmetykow zatem dwoją sie i troją by nam pomóc, /sobie też/, bo na niektórych opakowaniach wyraźnie pisze,że kosmetyk jest antystresowy lub np.modelujący twarz czy biodra. Po co ćwiczenia, smarujemy się na wieczór i rano wstajemy WYMODELOWANE. Cudnie.Wklepujemy krem brązujący, nakładamy puder z drobinkami złota i niczym złota figurka Nefretete wkraczamy w kolejny dzień.Opalone,wymodelowane,odstresowane.
Wystarczy dokładnie przejrzeć półki sklepowe.Nie ma co narzekać...Stajemy przed półką z kremami i tu mamy segregację od kremów dla wieku 20+ do 70+.

Mijam spokojnie kolejne półki, jedną,drugą,trzecią...czwartą....jest, jest moja półka 50 +. Z żalem patrzę na półkę poprzednią, ale trudno...koncentruję sie na "swojej" półce, najważniejsze, żeby nie sięgnąć na półkę następną przez pomyłkę... trzymamy się stricte naszej półki, powtarzam sobie jak mantrę, widzę szeroką linię namalowaną na posadzce sklepu...tylko nie przekroczyć tej granicy, pilnuję się z całych sił...czuję kropelkę potu na czole,to nic...stoję pewnie,mam stabilne buty z nieco podwyższoną koturną  :))

Były już trendy na różne kwasy owocowe,koenzym Q,nasiona zbóż,itd,itp...teraz nie musimy szukać,wgłębiać się w skład,stajemy grzecznie przed półką z napisem 30+,50 + i już mamy podane na tacy.
Kiedyś tak sobie stanęłam przed półką 40+...wziąć-nie wziąć ,wziąć-nie wziąć ,rozglądnęłam się
podejrzliwie po sklepie, niczym agentka obcego wywiadu i szybko kolorowe pudełko powędrowało do koszyka...uff...udało się, nikt nie zauważył.Kasjerką nie będę się przejmować...


Producenci przekonują nas,że kremy są dobrane do wieku,ale tak naprawdę to my znamy swoją skórę...nie dajmy sie zwariować po prostu.:)
Moja Mama całe życie stosowała zwyczajny krem NIVEA, a skórę twarzy miała bardzo delikatną i mało zmarszczek.Typ skóry tak naprawdę dziedziczymy,a krem to tylko część pielęgnacji, powierzchownej zresztą,bo krem nie wnika głęboko w warstwy skóry,dlatego tak ważne jest na pewno jej nawilżanie od wewnątrz,bo najbardziej szkodzi ubytek wody.I o tym już bardzo dobrze piszą dietetycy.
Czyli WODA jest najlepszym kosmetykiem i WYPOCZYNEK.Wyglądu zmęczonej twarzy nie poprawi najdroższy kosmetyk.

No to idę się zdrzemnąć chwilkę...:-)




tak naprawdę,to najlepsze antystresowe kremy wyglądają tak:



zdjęcia z netu...


***

środa, 20 sierpnia 2014

nostalgia

Nostalgia - potocznie doskwierająca tęsknota za ojczyzną (krajem ojczystym), a także, tęsknota za czymś przeszłym, co utrwaliło się w pamięci  lub do czegoś, co wyobrażono sobie w marzeniach.
Tyle wikipedia. 

I właśnie mnie to nagle ogarnęło i trzyma. Tęsknię jeszcze za górami, urlopem i... za latem.:))
Lato jest, ale we mnie jest  już ta świadomośc,że...że  powoli odchodzi. Już to CZUC jakoś w powietrzu.
I  rzucenie sie w wir pracy wcale mi nie pomaga.:(
JESZCZE JEST LATO, a ja za nim już tęsknię.Jak w piosence- "im więcej ciebie tym mniej, bardziej to czuję niż wiem"...I tak dokładnie jest.

                                                              zdjęcie z netu




**************
muzyka...może nie na temat,ale...
za Paryżem tez tęsknię....



czwartek, 14 sierpnia 2014

Na rozstajach dróg...czyli o kapliczkach

Są wszędzie: na wsiach i ich skrajach, na polach otoczone zbożem, na łąkach wśród  polnych kwiatów, na skrzyżowaniach dróg ,w przydomowych ogrodach. Stanowią trwały element polskiego krajobrazu,stanowią według mnie jego niezaprzeczalną ozdobę, takie szczególne "perełki". Są znakiem wiary naszych przodków, a także świadkami wydarzeń historii. Niepozorne,a jednak nie można obok nich przejść obojętnie.Tworzą specyficzny klimat, kiedy zatrzymujemy się obok nich, klimat zamyślenia, skupienia. Trudno w sumie nazwać to COŚ co sprawia, że zatrzymujemy się koło przydrożnej kapliczki, nieraz krzywej, wtulonej gdzieś między drzewa na rozstajnych drogach.

Będąc w Zawoi, widziałam dość dużo przydrożnych kapliczek,wiele  znajdowało się  na prywatnych posesjach,w ogrodach, na rozstajach dróg.


To tylko niektóre...








Kapliczki często były podziękowaniem za cudowne wyzdrowienie ,za pomyślność, za ochronę przed kataklizmem - ognia, powodzi, wojny czy też chorób.Wiele kapliczek poświęconych jest Matce Boskiej,
w przydrożnych najczęściej umieszczano figurę Chrystusa Frasobliwego /uwieczniona ostatnia scena przed ukrzyżowaniem, kiedy Jezus,oddarty z szat czeka, umęczony i opuszczony/.
Był symbolem (szczególnie w środkowej i południowej Polsce), codziennych ludzkich trosk, kłopotów, ludzi osamotnionych w swoich problemach.

                                              zdjęcie z netu




***
Na rozstaju dróg,
gdzie przydrożny Chrystus stał
zapytałeś: dokąd iść?
frasobliwą minę miał.
Przystanąłeś więc,
z płaczem brzóz sprzymierzyć się
i uronić pierwszy raz
w czerwone wino łzę (w wino łzę).






poniedziałek, 11 sierpnia 2014

To była CHWILA...

Chciałoby się powiedziec :chwilo trwaj...ale niestety, chwila ma to do siebie,że jest ...chwilą :)

Nie zdobyłam Babiej Góry. Stopień trudności ,jeśli chodzi o trase z Zawoi, był dla mnie za wysoki.Chodzenie trasami górskimi to nie spacer...to raczej dobra gimnastyka, test na
wytrzymałośc,ale...stwierdziłam, że nie jest ze mną tragicznie.Zadyszka była, pot lał się strumieniami,ale
z każdym metrem byłam bliżej tej ...o której zdobyciu marzyłam.To dopingowało.Przeliczyłam się,przyznaję...sił zabrakło.Nie ja wybierałam trasy,bo nie znam okolic Babiej Góry.
Niemniej jednak,dotarłam do schroniska na Markowych Szczawinach, które jest jedynym najbliższym
Babiej Gory.Po 2 godzinach wejścia pod górę (dośc trudna trasa) - padłam...D.
A tam koło schroniska strzałki informują,że...dalsza trasa juz na Babią... 1,5 godziny. Było już tak blisko...i niestety...zrezygnowałam.

                                            częśc trasy

                                      na szlaku /Babiogórski Park Narodowy/


                             nareszcie można usiąśc , schronisko niczym oaza...

Ale przecież to nie koniec świata...Trasy biegły przez las, powietrze super, było naprawdę czym
oddychac...leśne strumyki szumiały płynąc z góry, z boku...pięknie po prostu!.





                                             leśny strumyk

                               też strumyk,ale fantastyczne są te "listki" nad strumykiem....

Można powiedziec, że odpoczęłam,ale czynnie, bo łaziłam...wspinałam się, łaziłam...i chyba mam objawy "niespokojnych nóg",bo kiedy siedzę albo leżę...te moje nogi jakby dalej chodzą.Coś z tym musze zrobic...muszę je jakoś zatrzymac,hm...

Co mogę jeszcze napisac?Może to,że pogoda w górach jest BARDZO zmienna,w ciągu krótkiego czasu potrafi się zmienic o 360 stopni.Babia Góra jest znana z tego, że często zasłania się chmurami,trzeba podobno miec wielkie szczęście,by dotrzec na szczyt i zobaczyc ją w słońcu...

Ja prawie codziennie widziałam ją ukrytą w chmurach,co za BABA!


Niemniej wiem, że  jest łatwiejsze dojście do niej...z przełęczy Krowiarki i czuję, że szansa jest...kiedyś :)))

***

coś optymistycznego,jeśli chodzi o muzykę :)