niedziela, 28 września 2014

jak...kolorowe motyle

Chciała nareszcie uporządkować zdjęcia, które pozostały nie wsadzone do albumu. Przeglądając je jeszcze raz,uśmiechała się.Na samym końcu zostało jedno, które kiedyś dawno miała wyrzucić, jakoś zwlekała.
By szybciej zapomnieć?...Tak jakby to od zdjęcia zależało...głupia.
Teraz po latach spokojniej patrzyła.To dziwne, że właśnie jesienią natrafiła na tę fotografię, która przypomniała...o pewnej jesieni.
Ty, rdzawy płomień w kominku, muzyka naszej młodości w tle, wyborna nalewka z pigwy, słodka...
Tak, to były te CHWILE, które opisywane w książkach "trącają" harlequinem. Ale harlequinem nie były...
To jak zachody słońca, fotografie przeniesione na ekran wyglądają jak kolorowy kicz, a przecież kiczem nie są, gdy na żywo się na nie patrzy...

Chwile jak latawce...porywane przez wiatr...
są piękne, ale jak trudno je zatrzymać...
są po latach jak kolorowe motyle, które czasem siadają na naszym ramieniu.




*****






JESIEŃ...to też babie lato....




Tylko raz czas się dla nas zatrzymał w środku dnia
Roztańczyła się wokół ognia ćma
Gdy mną byłeś, a tobą byłam ja
Tylko raz...


Tylko raz...
Tyle razem szumiało nam łąk
I przed słońcem nie cofał się wzrok


Chwila żyła, chwile i rok...


/fragm./



wtorek, 23 września 2014

Na grzyby,ale...

Nie wiem jak Wy, ale ja lubię zbierać GRZYBY, lubię potrawy z nich takie jak zupy,sosy, grzybki marynowane, ale...ale tak naprawdę boje się grzybów, dlatego co nie jest brązowe, podobne do podgrzybka, borowika, kozaka...nie zbieram..Zresztą teraz jakoś nie zbieram w ogóle...ale wiedzieć warto.

Ostatnio byłam na małym wykładzie o grzybach...tak naprawdę to temat rzeka. Ci co się znają, mają radość, bo grzybów jadalnych jest mnóstwo i różnych odmian...ja tam wole te tradycyjne.
Jeśli lubimy zbierać grzyby,a nie znamy się,najbezpieczniej jest zbierać rurkowe, takie jak kozaki, podgrzybki, borowiki...inne, te blaszkowate, mogą być też jadalne, ALE TYLKO RAZ.;-)
Bardzo dużo pomyłek zdarza sie tym, którzy muchomora sromotnikowego biorą za pieczarkę polną, jadalną...i tu o krok od tragedii. Muchomory, ich trzon,w przeciwieństwie do pieczarki i innych jadalnych grzybów znajduje się w  tzw.pochwie...co wyraźnie widać na zdjęciu. /z netu/.



a to pieczarka


Dlatego wykręcajmy grzyba, by zobaczyć, czy trzon jest w pochwie...jak jest ,wyrzućmy, a najlepiej pieczarki kupić w sklepie.

Nawet taka zbierana i lubiana opieńka miodowa,zawiera toksyczną substancję, dlatego powinno się ją po umyciu obgotować i pierwszą wodę odlać....by potem nie mieć problemów żołądkowych.
Często zbierając grzyby, próbujemy je,czy są np.gorzkie. Nie polecają tego specjaliści, grzyby
leśne mają częsty kontakt ze zwierzętami, które przenoszą różne bakterie, poprzez np.swoje wydzieliny.

Dowiedziałam się ponadto, że niektóre odmiany grzybów,mogą nam zaszkodzić już po powąchaniu ich...tak są toksyczne...na szczęście są to bardzo rzadkie gatunki.
Grzyby mogą być bardzo niebezpieczne również z tego względu,że...objawy zatrucia uzewnętrzniają się niekiedy dopiero po dwóch tygodniach od zjedzenia...tak powoli niszczy organizm trucizna...po tym czasie,całkowicie uszkodzona wątroba, nerki...prowadzą juz tylko do śmierci. Człowiek nieświadomy zniszczenia organizmu w tym czasie, bóle brzucha tłumacząc złą dietą, jest nie do uratowania.Są takie podstępne gatunki.I dlatego NIE WARTO RYZYKOWAĆ życia dla jakiegoś grzybka, który nas zaciekawił.

Poza tym grzyby są niepodważalną, niezaprzeczalną ozdobą lasu, pomijam kwestię pasożytowania na drzewach...;) Tak sobie pobuszowałam po necie i ...
nazywa się to zjawisko świeżnica. 


A tak już mniej serio, to powstały nawet nowe przysłowia o grzybach...:-))

Ciekawość to pierwszy stopień do znalezienia grzyba.

Cierp ciało, kiedy ci się muchomora chciało.

 Co grzyb, to robak.

 Daj mu grzyba, a on cały koszyk chwyta.

 Grzyb z grzybem się nie zejdzie, ale grzybiarz z grzybiarzem zawsze.


I pamiętajmy, że grzybiarz ma coś z sapera, też myli się TYLKO RAZ.....;-)
 



czwartek, 18 września 2014

pozytywna energia,mimo wszystko :)

 Powoli odchodzi LATO ...i zaczyna to do mnie WRESZCIE docierac.:)))

Wokoło  mix kolorów, pięknie jest, dostrzegam to mimo naprawdę WIELKICH rozkopów w moim mieście. Koło mojego bloku z dwóch stron wymieniają chodnik...idę do autobusu trzecim wyjściem, wyznaczonym barierkami ...szczęśliwa, że jakoś dojdę...mogliby tu kręcic jakiś wojenny film,pełno gruzu...na przeciwległej ulicy to samo, krajobraz...jak po bitwie.
Mimo tego,dostrzegam piękno przyrody letnio-jesiennej, ostatnio właśnie uwagę moją zwróciły piękne krzewy, które "namierzyłam" komórką.Wysiadłam na tę okolicznośc przystanek bliżej...Nie wiem , nie znam nazwy, może ktoś z Was zna...ale zauroczyły mnie. Takie "jarzębinki".



Jakaś taka pozytywna energia weszła we mnie...na pewno dzięki pogodzie, ale byc może też...z kupna nowych butów ?...no nie wiem...


Jak pozytywna energia, to i taka muzyka, wiadomo z jakich lat....:)))






sobota, 13 września 2014

Nie wytrzymałam

Znalazłam przypadkiem na naszej kochanej YT pewien materiał, który spowodował , że moje ciśnienie bardzo niebezpiecznie wzrosło...




Pomijając styl toczącej sie w studio dyskusji i jej poziom...zastanawiam się nad jednym - jak można dzieciom w przedszkolu w ten sposób manipulować wyobraźnią, tworząc taki obraz szczęśliwej rodziny.Po rozwodzie rodziców szczęśliwe dziecko /co rozstanie matki z ojcem już jest dla dziecka niezrozumiałe w tym wieku/,ma tłumaczone, że homoseksualizm to piękny rodzaj miłości. I czyta tekst komiksu nic z niego nie rozumiejąc tak naprawdę.
Dla dziecka paroletniego, pokazywanie szczęśliwej rodziny jako rodziny gejów,wypacza jego wyobrażenie o rodzinie tradycyjnej, ono w tym wieku będzie rozdwojone...bo nie potrafi przecież pewnych rzeczy sobie uporządkować, jest po prostu za małe.
Jak można taki komiks wykorzystywać jako pomoc dydaktyczną dla 4,5 latków.
Pani Seniszyn swoim wkurw...głosem stwierdziła, że to normalne i popularyzowane na świecie...i jakoś nie dziwię sie Cejrowskiemu ,że nie wytrzymał...pomijając to, że nie ze wszystkim się z nim zgadzam.
Nie wiem,ale wydaje mi się,że dzieci coraz mniej mają tego...dzieciństwa.
To,że dzieje się to w Niemczech, wcale mnie nie pociesza...

środa, 10 września 2014

ślub

Jeszcze niedawno pracowałam m.in.z bardzo młodymi ludźmi, niektóre dziewczęta już powychodziły za mąż...słuchałam o ich przygotowaniach do ślubu, oglądałam albumy z zamówionymi pięknymi sukniami ślubnymi, potem sesje zdjęciowe na ekranie komputera, teraz oglądam zdjęcia z ich  maluchami...taka kolej rzeczy, czas leci, wszystko wokół zmienia się...
Zmienia się też podejście do wielu kwestii dotyczących tematu ślubu, np.wyboru sukien ślubnych.Właśnie ostatnio usłyszałam wśród znajomych , że powinno się nie przesadzać z sukniami ślubnymi, bardzo drogimi  w tradycyjnym kolorze białym albo ecru, gdyż ostatnio pokazywali reportaż o tym, że ślub jest czymś nie wymagającym aż takiej oprawy,wystarczy jakaś zwykła sukienka, nawet we wzory,dwóch świadków i też można sobie powiedzieć sakramentalne TAK.....I tu były zdania podzielone...Większości oprawa ślubu jako uroczystości podoba się...Młoda dziewczyna /bo o młodych tu piszę/ na pewno przepięknie wygląda w tym dniu,w sukni z welonem czy to w kolorze śnieżnej bieli czy ecru...bogate przyjęcie,weselisko na 100 par to już indywidualny wybór...


                                               zdj.z netu

Jest i druga strona medalu...bo bardzo często twierdzi się, że im bardziej wystawny, huczny ślub,tym     szybszy rozwód. Nie wiem, bo rozwód jest skutkiem bardzo wielu sytuacji...to życie pisze scenariusze.
W sumie tak naprawdę istota ślubu nie tkwi w samej uroczystości, ubiorach, ilości gości, tak naprawdę,to jest jakby dodatek...a jednak czasem jest odwrotnie....

Jakby na to nie patrzeć ŚLUB jest tak naprawdę wielką uroczystością, która w każdej szerokości geograficznej wygląda inaczej. Nierzadko jest on jakby interesem obu rodzin...niestety.

Czytając ciekawostki o ślubnych ceremoniach, stwierdziłam, że w Polsce jeszcze nie mamy ich aż tak udziwnionych jak w niektórych krajach, gdzie nieraz trwa ona aż tydzień...Jest to uwarunkowane wielowiekowymi tradycjami.

ciekawostki wyczytane w necie:

...w Maroku Panna Młoda przed zaślubinami bierze oczyszczającą kąpiel w mleku,
 

..."śluby w Egipcie są aranżowane przez rodziców. Według egipskiej tradycji, która wciąż jest często praktykowana, to rodzina pana młodego oświadcza się wybranej przez siebie pannie."
 

...w Republice Południowej Afryki znakiem do rozpoczęcia wspólnego życia nowożeńców jest moment, gdy rodzice Panny Młodej i Pana Młodego przenoszą ze swych domów ogień i za pomocą pochodni rozpalają go w domu nowożeńców. Symbolizuje on żar miłości, który pali się w sercach nowego małżeństwa.
 

...w niektórych chińskich rodzinach praktykowanym zwyczajem jest ten, gdy Para Młoda klęczy przed rodzicami i w tej pozycji podaje im herbatę. Jest to kolejny symboliczny gest, prośba o ostateczne pozwolenie na zawarcie związku małżeńskiego.
 

...w dniu ślubu japońska Panna Młoda jest malowana od stóp do głów na śnieżnobiały kolor, wyraźnie w ten sposób deklarując bogom swoją „czystość”.
/nie wiem,czy bym tak chciała być pomalowana cała na biało :), a poza tym, dlaczego i Pan Młody w ten sposób nie deklaruje swojej czystości...hm...D /

więcej na ten temat na stronie:
http://www.planowaniewesela.pl/warto_wiedziec/slub-w-roznych-kulturach-i-religiach




wtorek, 2 września 2014

Ptakom podobni

Lubie patrzeć na ptaki szybujące pod niebem, najlepiej jak jestem za miastem.Zawsze wzbudza we mnie ten widok jakieś poczucie podziwu, ale i zazdrości.
Ja, człowiek współczesny, korzystający ze wszystkich możliwych dobrodziejstw cywilizacji, patrzę na ptaka i...moja wyobraźnia , moje drugie "ja", moje jakieś wewnętrzne poczucie dzikości, wolności każe mi podnieść głowę i być choć na chwilę TAM ...bliżej nieba.Rozłożyć skrzydła i poddając się podmuchom ciepłego wiatru...lecieć....
Zawsze dzikość kojarzy się z czymś prymitywnym, ale myślę, że jest to pewna potrzeba człowieka powrotu do natury, bycia z nią w różnej bliskości.
Survivalowcy wybierają najbardziej ekstremalne warunki, u nich ten zew natury działa najsilniej.Nie wiem, chęć sprawdzenia siebie, poznania nieznanego? bycia wolnym?...Różnie te szkoły przetrwania się kończyły, ale zawsze człowiek będzie próbował, zawsze cywilizacja, jej pułapki,dla niektórych "złota klatka", będzie przyczyną, powodem,będzie wypychała go ku prymitywnej naturze.Gdzie tylko las i woda...ptaki i motyle...

Betonowa dżungla jest naszym tu i teraz...ale patrząc na ptaki, nasza malutka cząstka jest tam z nimi...

patrzę,słucham...i jestem ptakiem...