sobota, 25 kwietnia 2015

inne uroki wiosny...

Wiosna,oprócz świeżej zieleni, słońca, ma jeszcze jeden plus, a mianowicie w mieście zaczynają się imprezy plenerowe, można usiąść sobie na świeżym powietrzu i oglądać, posłuchać...Na przykład ostatnio, z okazji Dni Ziemi , bardzo ładnie śpiewały zespoły dziecięce...
Jakieś wielkie odmiany pszczół łaziły miedzy ludźmi, dzieci się nie bały...ja trzymałam jednak pewien dystans...wolę na zimne dmuchać:)


Można było nabyć sadzonki kwiatów z terenów ekologicznych /są jeszcze takie?/...
Przy tej okazji pochwalę się swoimi kwiatami, moimi ukochanymi bratkami, nie mam niestety balkonu,ale i w skrzynce dają mi radość, jak otwieram okno. :)





Wiosna to również twórczość pewnej grupy artystów, jak widać poniżej - wcale nieźle wyglądają te  dzieła...wzbudzają zainteresowanie. Nie mogłam tak spokojnie sobie tylko przejść... :)




O podobnych dziełach pisze również Zbyszek na swoim blogu.Niesamowite malowidła.




utwór...dla mnie odkryty niedawno...





niedziela, 19 kwietnia 2015

brzydota jest...piękna :)

Ostatnio usłyszałam w tv, że najlepszą muzykę rockową wykonywali  i wykonują artyści określani mianem "brzydcy". Coś w tym jest, tak pomyślałam, bo jak tak posłuchamy zespołów rockowych, popatrzymy na wykonawców, to niejednego balibyśmy się spotkać w ciemnej ulicy i nie chodzi mi o image sceniczny...;)
Niemniej jednak słowo brzydcy ujęłam w cudzysłowiu, bo tak w ogóle piękno jest pojęciem względnym  naprawdę, a muzyka rockowa ma swoje prawa, wiadomo o co chodzi...

Lubię muzykę raczej popową,balladową, ale muzyka rockowa to moja młodość...zawsze do niej wracam, by poczuć jej niesamowitego PAZURA...tę niesamowitą energię i wbrew pozorom - melodyjność.

I na przykład bardzo lubię posłuchać tego "pięknisia"...:))









niedziela, 12 kwietnia 2015

o kawie można...zawsze



O kawie napisano chyba już wszystko.
Ja osobiście najlepiej lubię expresso, ale na co dzień, w pracy piję naturalną, bez mleczka, słodzoną,czyli mała,czarna  i słodka.
Znalazłam kilka ciekawostek o kawie w necie:

Dlaczego kawa pobudza?
Kofeina m.in. blokuje receptory znajdujące się w mózgu, do których namolnie przyłącza się adenozyna, hormon wywołujący senność i uczucie zmęczenia, uniemożliwiając tym samym jej działanie – czujemy się bardziej pobudzeni i skoncentrowani.
Czy opary  kawy chronią komórki?
Amerykańscy naukowcy odkryli, ze opary unoszące się z filiżanki kawy, zawierają antyoksydanty, chronią komórki przed wolnymi rodnikami – cząstki  niszczące tkanki i mogące wywoływać takie schorzenia, jak choroba Alzheimera.
Czy kawa likwiduje zapach z ust ?
Czarna kawa nawet o 90 procent hamuje wzrost bakterii, które powodują nieprzyjemny zapach z ust. Nie wiadomo jeszcze, jaka substancja czynna steruje tym efektem. Gdy tylko naukowcy ją zidentyfikują, mogłaby znaleźć zastosowanie w płynach do higieny jamy ustnej.
i coś dla zmotoryzowanych...
Czy kawą można również tankować?
Brytyjscy inżynierowie zbudowali samochód, który nie jest napędzany benzyną, lecz kawą.
Samochód ma piec, który z łusek ziaren kawy produktu ubocznego procesu palenia kawy  wytwarza tlenki węgla, wodoru oraz metan. Tak zwany Coffe Car osiąga prędkość 100 km/h

I tak o kawie można by dużo pisać, na pewno nie ma jednoznaczności co do jej szkodliwości między lekarzami, dietetykami. Smakosze są jej wierni. /to ja na przykład./ Każdy ma swoją ulubioną kawę. Ponoć najsmaczniejsza jest mieszanka - 80 proc.Arabiki  i 20 proc.Robusty.
Jedno jest pewne - kawa jest smaczna, jest naszym budzikiem porannym, możemy ją pić na wiele sposobów, z różnymi dodatkami -spienionym mleczkiem, śmietanką i dalej będzie smakowała jak...kawa.
Pamiętam, jak dawniej to tylko kawę Fort można było dostać, sama się sobie dziwię, że "toto" piłam, a potem pokazała się Wiener Caffee, mieliło się samemu w młynku i była pyszna, aromatyczna.



Znalazłam nawet kawę, która mogłaby rano zbudzić w kimś /na przykład we mnie/ prawdziwego smoka...
ależ niektórzy mają zdolności :)) 
 "Jeśli nie chcesz mojej zguby, smoka w kawie daj mi luby", tak jakoś mi się wyrwało, bo taką zwyczajną kawę, to każdy może zrobić, a nie? ;))





a tu krótki filmik jak udekorować kawę :



No to smacznego wam życzę i nie bójmy się kawy,że nam zaszkodzi, pijmy ją zawsze w niedużych filiżankach, łagodniejszą z mleczkiem i jak możemy, z ekspresu ciśnieniowego.Niekoniecznie z bitą śmietaną, bo wtedy kawa robi się...bombą kaloryczną...;)


czwartek, 9 kwietnia 2015

jestem ...zołza

Lubię swoją pracę /nie dotyczy zarobków, no niestety.../, ale czasem denerwują mnie ludzie.
Jedna taka mnie w sumie cały czas wkurza. Na tyle, że odkrywam w sobie  jakiegoś paskudnego zwierzaka, jeszcze nie potrafię go nazwać, ale to nieważne.
Otóż nie lubię jak ktoś jest szablonowy do przesady. Może to czyjaś jakaś fobia, objaw choroby...no nie wiem.
Uściślam - moja praca jest biurowa, chociaż zawsze biurowa nie była, nie mam zatem pewnych nawyków, jakie być może mają osoby pracujące latami w biurze.
Biurko i komputer traktuję jako NORMALNE miejsce pracy. Owszem, czasem panuje na nim nieład twórczy, ale ja się odnajduję...nie jest źle. Porządek zostawiam na koniec pracy.

Ale jest osóbka, którą widzę codziennie i która...potrafi dość dużo czasu poświęcać na dokładne co do milimetra /naprawdę/ ułożenie papierów, ułożenie linijki idealnie równolegle do krawędzi biurka, kilka razy wyrównuje, jeśli ta równoległość nie jest idealna...po każdym użyciu innych akcesoriów biurowych równiusieńko je kładzie na biurko, chociaż i linijki i reszty będzie zaraz znowu używać. Ta jej celebracja, no bo jak to nazwać...odbywa się powoli, dostojnie niemal...Jakby przedmioty były najważniejsze, a nie sama praca.
Codziennie to samo...koleżanki też to widzą, żeby nie było,że tylko ja taka jakaś nienormalna...
Dzięki  niej odkrywam w sobie zołzę...bo ostatnio jak dłuuuugo układała równolegle tę swoja linijkę, szepnęłam do niej,po pewnym czasie, że jeszcze nie jest idealnie równolegle, z prawej strony odstaje od krawędzi biurka...
Jak widzicie nie jest łatwo...taka niby spokojna praca biurowa, ktoś powie, a potrafi zmęczyć, delikatnie ujmując.;)

muzyka...spokojna ;-)




dopisek
Jadzia-Stokrotka przypomniała mi o pewnym fragmencie filmu,świetnie pasującym do posta...;)






poniedziałek, 6 kwietnia 2015

lubię...codzienność

Święta świętami, ale dłużej bym chyba nie zniosła tego...jedzenia,odwiedzania i znowu jedzenia, bo tu sernik, tu sałatka, tu jaja. Potem pogania się wątrobę Raphacholinką /stara dobra Raphacholinka/.
Powrót do codzienności...i jakoś wcale mi z tym nie jest źle.
Powiem szczerze, że milej wspominam dawniejsze święta, kiedy Rodzinka była w komplecie, teraz...już nas mało jest. Im dłuższe święta, tym gorzej znoszę pustkę po tych, których już nie ma.Tych najbliższych.
Powrót do codzienności jest dla mnie zatem zbawienny.

Dziwnie jest człowiek skonstruowany - jak ma za dużo wolnego, to narzeka,a jak zbliża się to wolne, na które się nie może doczekać,odlicza dni, godziny, robi plany...to się wtedy cieszy,/ z tego wynika, że jakby..."na zapas"/Tak w każdym razie u mnie jest.
I z tego jasno wynika, że ...jestem zwolenniczką zwykłej codzienności.
Tę codzienność mam teraz zamiar nieco ubarwić, po przeglądzie swoich roślin, stwierdziłam,że powinnam coś niecoś pozmieniać, powyrzucać,przesadzić, posadzić /w skrzynce za oknem, może bratki, bo bardzo je lubię/. Ponadto dostałam od koleżanki nasionka bazylii, zobaczę co z tego będzie...
Poza tym, wolne dni bardzo lubię, ale...np.gdy zaczynam urlop , to i owszem...i najlepiej, gdyby te właśnie dni jakoś tak dziwnie POWOLI mijały. A jak jest, wiadomo, odwrotnie. Ani się człowiek obejrzy,koniec urlopu...
No i pogalopowałam myślami do lata,do urlopu...stop. Nie ekscytujmy się za bardzo...:)






czwartek, 2 kwietnia 2015

Zmartwychwstanie

Święta Wielkiej Nocy - największe święto obok  Bożego Narodzenia. Nie ma sensu dyskutować ,a dyskutuje się, które ważniejsze, bo każde jest inne, inne są jego korzenie, ale jedno z drugiego wynika.Nie byłoby Wielkanocy, bez Bożego Narodzenia .
Niemniej jednak Wielkanoc bardziej skłania do przemyśleń na temat męki Pańskiej,  nad sobą i swoim stosunkiem do wiary, skłania też do chęci zmian w nas samych, tak myślę.

Pamiętam, kiedy obejrzałam film w kinie, parę lat temu, pt. PASJA w reż.Mela Gibsona....ja wtedy tak naprawdę dojrzale przeżyłam Drogę Krzyżową. Wizja reżysera uruchomiła, pobudziła moją wyobraźnię,  pomijając pewne sceny, które mogły wydawać się tylko efektami wymyślonymi, to uważam, że cofając się myślami do tamtych czasów historycznych, tak mogło być. Ukrzyżowania dość długo były stosowane wtedy jako kara, jak i biczowanie, chłosty, a materiał na te bicze, był dośc solidny i wymyślny...

Powaga, rozmyślania,ale i WIELKA RADOŚĆ w sumie,bo to święta radości, wielu pięknych obrzędów regionalnych, radości ze Zmartwychwstania.
I co jest ważne, najważniejsze w tym święcie, żeby cieszyć się ze Zmartwychwstania - trzeba...wierzyć.


  
Tej wielkiej Radości Wszystkim życzę, Pogody Ducha,
 bo tej pogody za oknem chyba zabraknie..i przede wszystkim 
 Wesołych Świąt.;)





)

i niech zabrzmi...Alleluja, w każdym języku wyraża... to samo.:)