poniedziałek, 6 kwietnia 2015

lubię...codzienność

Święta świętami, ale dłużej bym chyba nie zniosła tego...jedzenia,odwiedzania i znowu jedzenia, bo tu sernik, tu sałatka, tu jaja. Potem pogania się wątrobę Raphacholinką /stara dobra Raphacholinka/.
Powrót do codzienności...i jakoś wcale mi z tym nie jest źle.
Powiem szczerze, że milej wspominam dawniejsze święta, kiedy Rodzinka była w komplecie, teraz...już nas mało jest. Im dłuższe święta, tym gorzej znoszę pustkę po tych, których już nie ma.Tych najbliższych.
Powrót do codzienności jest dla mnie zatem zbawienny.

Dziwnie jest człowiek skonstruowany - jak ma za dużo wolnego, to narzeka,a jak zbliża się to wolne, na które się nie może doczekać,odlicza dni, godziny, robi plany...to się wtedy cieszy,/ z tego wynika, że jakby..."na zapas"/Tak w każdym razie u mnie jest.
I z tego jasno wynika, że ...jestem zwolenniczką zwykłej codzienności.
Tę codzienność mam teraz zamiar nieco ubarwić, po przeglądzie swoich roślin, stwierdziłam,że powinnam coś niecoś pozmieniać, powyrzucać,przesadzić, posadzić /w skrzynce za oknem, może bratki, bo bardzo je lubię/. Ponadto dostałam od koleżanki nasionka bazylii, zobaczę co z tego będzie...
Poza tym, wolne dni bardzo lubię, ale...np.gdy zaczynam urlop , to i owszem...i najlepiej, gdyby te właśnie dni jakoś tak dziwnie POWOLI mijały. A jak jest, wiadomo, odwrotnie. Ani się człowiek obejrzy,koniec urlopu...
No i pogalopowałam myślami do lata,do urlopu...stop. Nie ekscytujmy się za bardzo...:)






14 komentarzy:

  1. Te dwa dni przez tydzień będę trawić... To po wszelkich świętach powinien być urlop - ustawowo! ;)
    /też mi przebłyskuje myśl o lecie, zwłaszcza gdy spoglądam przez okno/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kawałeczku,zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości...

      Usuń
  2. rzecz jasna każdy ma swoje prywatne zwyczaje, upodobania spędzania świąt, ale zauważyłem, że mnóstwo ludzi "rodzinność" świąt traktuje jako pewien obowiązek do odbębnienia i właściwe święta to dla nich czas odpoczynku od wszelkich spotkań towarzyskich... ot, właśnie, przesadzić kwiatek lub np. poczytać książkę, do której się przymierzaliśmy od miesiąca, a wcześniej czasu nie było, albo po prostu pójść na spacer "w teren zielony", usiąść sobie gdzieś i NIC NIE ROBIĆ...
    nie oceniam tego bynajmniej, patrzę na to naukowo... i wychodzi mi, że coraz większą wartością jest Święty Spokój, w tym odpoczynek od innych ludzi /rodziny, znajomych, nieznajomych, obcych, to akurat nie ma znaczenia/, którzy na co dzień nie mają nic lepszego do roboty, jak wciąż zawracać nam głowę... efekt przeludnienia?...
    pozdrawiać jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to wszystko zależy na pewno od zżycia sie danej rodziny,od tego,czy jest mała,czy duża,ale jest i tak jak piszesz,że po prostu wolimy mieć święty spokój,od wizyt,pełnych stołów ...na pewno inaczej takie święta postrzega sie z pozycji lat,kiedy rodzina nie jest już duża...a tak w ogóle,to dużo znajomych po prostu sobie gdzieś...wyjeżdża...
      pozdrówki.:)

      Usuń
  3. Już od lat paru tych typowych, rodzinnych świąt nie mam... Kiedy Boże Narodzenie zeszłego roku spędzałam samotnie, Przeżyłam to bardzo żle. Miałam doła jak stąd do Wisły, (mieszkam w Niderlandach), i upiłam się dwiema kieliszkami wina...
    Teraz było inaczej. Odpoczywałam. Robiłam plany. Z bliskimi kontaktuję się telefonicznie i skypowo. A teraz idę realizowac plan 1-wszy :). Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj miło maradag...
      znam to doskonale,bo po śmierci Mamy odizolowałam się na długo...w pewnym momencie poczułam sie jak na bezludnej wyspie, a wokoło tętniło życie...zebrałam się jakoś...i wyszłam do ludzi...a odpoczynek jest bardzo ważny...
      pozdrawiam serdecznie..:)

      Usuń
  4. ja lubię świenta bo podczas świąt mogę mieć blisko siebie tych których najbardziej kocham. od wielu lat nie biegam ,nie szaleję z porządkami i przygotowywaniem.Tak kiedys tak było.Może teraz potrafię się bardziej zorganizować ..a co najważniejsze rozłożyc pracę na wszystkich którzy są w domu:))) A kiedy się już nimi nacieszę i wchodzę w ciszę która następuje kiedy wyjeżdżają jest mi równie dobrze:))
    Pozdrawiam cię Krakowianko poświątecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno Elu,jeśli ma sie koło siebie tych,co się kocha,takie święta sa piękne...rozmowy,śmiechy...jest rodzinna atmosfera...kiedyś i ja tak miałam...
      a z porządkami tez nie szaleję,to kwestia dobrej organizacji jak piszesz...
      pozdrawiam Cie milutko.:)

      Usuń
  5. Dużo masz racji Marysiu.
    Bo w codzienności też jest urok. A takie Święta to jednak trochę męczą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie trzy dni i dość...a w codzienności jest dużo uroku,masz rację...jest napęd do działania,nowych pomysłów...
      pozdróweczki miłe.

      Usuń
  6. Ja też bardziej cenię sobie tak zwaną codzienność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zatem witaj w klubie Almiro...haha

      Usuń
  7. Bo Święta zwłaszcza, jeśli nasze relacje rodzinne są dalekie od ideału mogą być ciężarem i niemiłym zwyczajem, do którego się zmuszamy a nie wypada lub nie potrafimy powiedzieć NIE, gdy ktoś nachalnie zakłóca nam spokój.
    Tak było w mojej rodzinie gdzie zawsze w każde święta, niedziele był najazd gości bez żadnej zapowiedzi. Człowiek w pewnym momencie miał dość i nie cieszyły go żadne święta. Święta były stresem, ponieważ niezapowiedziani goście przyjeżdżali, kiedy chcieli i zabierali czas a najgorsze było to, że siedzieli długo po kilka godzin nie zwracając uwagi na to, że ktoś ma jakieś inne obowiązki. Odkąd te toksyczne relacje rodzinne zostały ucięte i dziś nikt nie ma odwagi przekraczać bramę i drzwi mojego domu jest święty spokój i wypoczynek na luzie. Wreszcie człowiek ma swój świat, którego nikt mu nie zakłóca.
    Dodam jeszcze, że te osoby, które nachalnie przyjeżdżały do ich domu nie można było przyjechać, kiedy się chciało, bo były dąsy i po chamsku niekiedy dawano doz zrozumienia, że wizyta im nie odpowiada.
    Teraz święta są dla mnie i mojej rodziny odpoczynkiem w miłej i beztroskiej atmosferze, wytchnieniem od pracy i obowiązków a nieproszeni goście już dawno nie mają wstępu do mojego domu .
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. są tacy ludzie,którzy nie maja kompletnie wyczucia...a także ani krzty kultury,gościnności, uzurpuja sobie prawo bywania u kogoś ,kiedy im się chce,ale odwrotnie...sa zamknięci i nierodzinni...

    OdpowiedzUsuń