poniedziałek, 19 sierpnia 2013

piękno...w rytmie 3/4

Walc...jakże pięknym jest tańcem.
Wydaje się lekki i łatwy - tancerze jakby płyną po parkiecie; niemniej jednak do takiej lekkości dochodzi po pewnym czasie i długich cwiczeniach. I właśnie osiągnięcie tej lekkości jest najtrudniejszym elementem tego tańca...

Już lustra dźwięk walca powoli obraca
I świecznik kołując odpływa w głąb sal.
I patrz: sto świeczników we mgłach się zatacza,
Sto luster odbija snujący się bal.

I pyły różowe jak płatki jabłoni,
I skry, słoneczniki chwiejących się trąb.
Rozpięte szeroko jak krzyże w agonii
Szkło ramion, czerń ramion, biel ramion i rąk.

I krążą w zmrużone swe oczy wpatrzeni,
A jedwab szeleści o nagość, ach cyt...
I pióra, i perły w huczącej przestrzeni,
I szepty, wołanie, i zawrót i rytm.


/fragm.wiersza Cz.Miłosza/

...
rosyjska ...melancholia





angielska ...romantycznośc





Oprócz tego są walce weselsze: walc wiedeński i francuski, ale za najbardziej romantyczne i nastrojowe uważane sa walce: rosyjski  i walc angielski.
Wszystkie mają swój niezaprzeczalny urok, ja się skupiłam na tych...które najbardziej lubię.:)


Piękno w rytmie 3/4...Niezaprzeczalne.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

wakacyjne przemyślenia...

Czasem spotkanie kogoś,rozmowa...nie tylko jest przyjemnym spędzeniem czasu. Bywa inspiracją do pomyślenia ,rozważenia pewnych kwestii. Na przykład podejścia do własnych słabości.
Wakacje nastrajają do spotkań towarzyskich, rozmów do wieczora przy ognisku lub w knajpianych ogródkach. Gdzieś tam wśród żartów, wymiany spojrzeń, kłębów dymu, szklaneczek z trunkiem lub wodą mineralną z cytryną (pycha)...padają słowa ,które potem
można połączyc w pewną całośc i ze zdziwieniem stwierdza się, że...nie warto podchodzic do pewnych sytuacji życiowych w sposób, jakby to był koniec świata.

Nic tylko siedziec i użalac się nad sobą.
W żadnym wypadku.To najgorsze co można zrobic  dla siebie...
Niejednokrotnie właśnie spotykając się ze znajomymi uświadamiamy sobie, że nie ma ludzi bez kłopotów. Warto zmienic podejście do pewnych spraw, a za tym zawsze kryje się...pozytywne myślenie, nastawienie na TAK do własnych przejśc :czy to choroby,czy
innych kłopotów, nie na zasadzie , że to katastrofa, ale coś, przed czym już nie uciekniemy,a co byc może nauczy nas czegoś, inaczej będziemy postrzegac świat i cieszyc się następnym dniem, bez pośpiechu, gonitwy...jest wtedy czas przystanąc i ot chociażby....zauważyc, że drzewa są zielone,a naprzeciwko u sąsiada zakwitły kwiaty na balkonie...:-)
Do napisania tego postu zainspirowało mnie w pewnym sensie spotkanie z pewną PRZEMIŁĄ blogerką, która na parę dni odwiedziła moje miasto i troszke czasu znalazła dla...smoka :P))
Niesamowita podróżniczka ( i nie tylko, ale to niektórzy wiedzą,co czytają Jej bloga), dzisiaj w Gdańsku, jutro w Kraku...za parę dni znowu w...Gdańsku...
Tak tylko nadmienię skromnie, że siedząc przy kawie, moje pierwsze pytania dotyczyły Jej "trochę" długiego pobytu...w Kamerunie :-))

W Kraku właśnie było trochę jak w Afryce,(koniec lipca), upał ponad 37 stopni, tak, że niedaleko było od ...tropików :P

Ech...jakże ciekawe w sumie jest to nasze życie, pośród zwykłych szarych dni,zawsze będą na nas czekac niespodzianki.
Dla mnie to spotkanie było jedną z takich  niespodzianek.


Oprócz tego melduję, że noga w lepszym stanie,chodzę na zabiegi ,a te darmowe...hm...na ten rok już nie ma terminów...NIGDZIE!...i lecz się tu człowieku...;P

***************************************************************

Taki słodki  dodatek: poczęstunek

bo dziś szczególny dla mnie dzień...
kończę kolejną...18 - tkę ( o matko!) ...:P)
Takie kiedyś mi  przesłał życzenia kolega i spodobało mi się, nawet nieźle brzmi...:)))
Smacznego!




muzyka może nie tak bardzo optymistyczna,ale...lubię :)