Wakacje nastrajają do spotkań towarzyskich, rozmów do wieczora przy ognisku lub w knajpianych ogródkach. Gdzieś tam wśród żartów, wymiany spojrzeń, kłębów dymu, szklaneczek z trunkiem lub wodą mineralną z cytryną (pycha)...padają słowa ,które potem
można połączyc w pewną całośc i ze zdziwieniem stwierdza się, że...nie warto podchodzic do pewnych sytuacji życiowych w sposób, jakby to był koniec świata.
Nic tylko siedziec i użalac się nad sobą.
W żadnym wypadku.To najgorsze co można zrobic dla siebie...
Niejednokrotnie właśnie spotykając się ze znajomymi uświadamiamy sobie, że nie ma ludzi bez kłopotów. Warto zmienic podejście do pewnych spraw, a za tym zawsze kryje się...pozytywne myślenie, nastawienie na TAK do własnych przejśc :czy to choroby,czy
innych kłopotów, nie na zasadzie , że to katastrofa, ale coś, przed czym już nie uciekniemy,a co byc może nauczy nas czegoś, inaczej będziemy postrzegac świat i cieszyc się następnym dniem, bez pośpiechu, gonitwy...jest wtedy czas przystanąc i ot chociażby....zauważyc, że drzewa są zielone,a naprzeciwko u sąsiada zakwitły kwiaty na balkonie...:-)
Do napisania tego postu zainspirowało mnie w pewnym sensie spotkanie z pewną PRZEMIŁĄ blogerką, która na parę dni odwiedziła moje miasto i troszke czasu znalazła dla...smoka :P))
Niesamowita podróżniczka ( i nie tylko, ale to niektórzy wiedzą,co czytają Jej bloga), dzisiaj w Gdańsku, jutro w Kraku...za parę dni znowu w...Gdańsku...
Tak tylko nadmienię skromnie, że siedząc przy kawie, moje pierwsze pytania dotyczyły Jej "trochę" długiego pobytu...w Kamerunie :-))
Ech...jakże ciekawe w sumie jest to nasze życie, pośród zwykłych szarych dni,zawsze będą na nas czekac niespodzianki.
Dla mnie to spotkanie było jedną z takich niespodzianek.
Oprócz tego melduję, że noga w lepszym stanie,chodzę na zabiegi ,a te darmowe...hm...na ten rok już nie ma terminów...NIGDZIE!...i lecz się tu człowieku...;P
***************************************************************
Taki słodki dodatek: poczęstunek
bo dziś szczególny dla mnie dzień...
kończę kolejną...18 - tkę ( o matko!) ...:P)
Takie kiedyś mi przesłał życzenia kolega i spodobało mi się, nawet nieźle brzmi...:)))
Smacznego!
muzyka może nie tak bardzo optymistyczna,ale...lubię :)
Piękne, mądre i krzepiące myśli nam przekazałaś, Krakowianko - dziękuję!
OdpowiedzUsuńJa też niedawno skończyłam kolejną osiemnastkę - kupuję to określenie :)
Wszystkiego najlepszego, Lwico!
dzięki Anno,czyli 18-tki,te kolejne są niestraszne,haha
UsuńNo proszę, Krakowianka coraz bardziej otwiera się na świat:-) Przyjemnie poczytać, że te blogery to nie takie "kanalie" tylko ludzie otwarci i sympatyczni, mimo, że często nie zgadzają się z sobą.
OdpowiedzUsuńAle upały to chyba faktycznie dostały nam się z Kamerunu tego lata. Chociaż ja taką pogodę lubię. Pozdrawiam wakacyjnie.
tak Kacprze,teraz tropiki...haha
Usuńależ oczywiście,że blogerzy to fajni ludzie,nie pierwszy raz się o tym przekonuję.
Pozdrawiam:)
Zdrówka i radości w sercu ci życzę Marysiu.
OdpowiedzUsuńDobrze że z nogą już lepiej a na zadumę każda pora jest dobra jednak nie zawsze potrafimy z niej korzystać a szkoda.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego ci życzę!
dzięki Elu,czasem nie zdajemy sobie z pewnych rzeczy sprawy...ale trzeba rozmawiac:)
Usuńpozdrawiam milutko:)
Witaj :)
OdpowiedzUsuńBuziaczków moc i pozdrowień gorących dla jubilatki ;)
Ja uważam, że w życiu najcenniejszym jest zdrowie. Dowiedziałam się właśnie o chorobie nowotworowej mojej dobrej znajomej. Pogodna, zawsze pomocna osoba- pielęgniarka z zawodu. I nagle świat jej się zawalił, ma przerzuty :( traci powoli radość życia :( wspieram, jak mogę i modlę się.
Spotkania blogowe w realu- miłe na pewno. Ja na szklaku spotkałam także blogową osobę, krótka, ale miła to była rozmowa.
Pozdrawiam refleksyjnie
dzięki Morgano:)
Usuńmasz rację,najważniejsze zdrowie i podejście do swojej choroby,jeśli juz ona jest.Nie jest to łatwe...
to miło,że też masz pozytywne odczucia ze spotkania z blogowiczem:)
pozdrawiam miło:)
W życiu zwykle nic nie jest takim jak się wydaje. Każdy ma problemy tylko niechętnie o nich mówi. Czasem widzisz człowieka, wydaje się być szczęśliwy. Gdybyś wiedziała gdzie on nocuje.... Innym razem poznajesz niepozornego człowieka, zaczynacie gadać, okazuje się że nadajecie na tych samych falach. Rozkręcacie się, on zaczyna opowiadać o sobie, i okazuje się że życiorysem mógłby spokojnie obdarzyć kilka osób. Myślisz sobie - też bym tak mogła, choć w części. Ale po chwili jego oczy mętnieją, spojrzenie gdzieś ginie, on milknie i zamyśla się. Gdybyś wiedziała co go trapi, nie chciałabyś już jego życia... Każdy toczy przed sobą własny kamień. Gdyby wszystkim pokazywał jak bardzo jest on ciężki i niewygodny, nigdy, przenigdy niczego by nie dokonał, bo ten ciężar po prostu by go przygniótł.
OdpowiedzUsuńtak,to prawda,cierpi się tam gdzieś wewnątrz,stara się na zewnątrz nie pokazywac,bo to jeszcze by dodało ciężaru temu kamieniowi co zwie się cierpieniem...mógłby przygnieśc.
UsuńTo dobrze,że nie chodzimy z twarzą cierpiętników,bo co by to dało?Nie uciekniemy od tego,ale możemy to wykorzystac w drugą stronę i odkryc pozytywne aspekty,tylko nie każdy o tym wie,albo jeszcze nie doszedł do tego etapu...wtedy inaczej patrzy się na siebe,przez pryzmat innych ludzi i ich cierpień,niekiedy...gorszych.
pozdrawiam refeleksyjnie...
Ja akurat wyszłam parę dni temu z wielkiego doła!!!
OdpowiedzUsuńI miałam duże trudności żeby się z niego wydostać, bo był okropnie głęboki.
Pozdrówki Smoczku!
jak to dobrze,że wyszłaś Jadziu z tego doła...ktoś na pewno ręke podał,pomógł.I znowu słońce zaświeciło...wstał nowy dzień...:)
Usuńpozdrawiam serdecznie:)
Teraz dopiero do mnie doszło ... urodziłaś sie tego samego dnia co mój Pytalski???
UsuńNajserdeczniejsze i najwspanialsze zyczenia Marysiu!!!
miło mi bardzo Jadziu:)
UsuńSpoznione, ale bardzo szczere zyczenia ... aby te twoje osiemnastki byly jak najbardziej szalone i trwaly wiecznie:))
OdpowiedzUsuńdzięki Aniu,to fajnie brzmi...moje osiemnastki,biorę...haha
UsuńSpóźnione, ale jak najbardziej szczere:
OdpowiedzUsuńWSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO kochana, Wspaniała Lwico! :))))))
dzięki Angie,teraz ja troche spokojna już...Lwica,haha
UsuńAle zawsze Lwica: dostojna, piękna i ( w razie czego) waleczna.
OdpowiedzUsuńLwice to przykładne matki i żony. Kochają gorąco, ale też gorąco potrafią pożegnać tego, kto jest nie fair:) Są dumne, wyniosłe, ale tylko w dobrym tego słowa znaczeniu. Oddane, szczere wobec tych, których kochają. Innych omijają, ale zabiją, jeśli tego wymaga sytuacja. Lubią DOM, ale najbardziej lubią jesć i gościć się w miejscach, gdzie wszystko pyszne, z gustem podane. Lubią / nawet domowy/ blichtr ;)))
A jeśli walczą, to oczywiście tylko wtedy, o co warto walczyć!Np. o swe dzieci, przyjaciół. O męża walczą tylko na początku; gdy stwierdzą, że to " przypadek nieuleczalny", szybko starają się o " rozcieśnienie" więzów.
Lwice ( i Lwy) są zwykle piękne i dostojne. Nawet gdy wychodzą ze swego pokoju rano, są w swych pidżamach i koszulkach nocnych bardzo eleganckie:) Nie znoszą Bylejakości i nie tolerują ww w swym otoczeniu. Potrafią być bardzo niemiłe, gdy ktoś, na kogo liczą, nie spisze się:)
Wiem to,bo dłuuugo " siedziałam" w astrologii i na dodatek mój syn Lew i moja dawna Przyjaciółka Lwica.
:)))
cos w tym jest Angie,coś w tym jest...dzięki:)
OdpowiedzUsuńRozmowy i spotkania są zawsze potrzebne i ważne, to pomaga w niejednym problemie. Należałoby się nauczyć radości życia w każdym przypadku, nawet chorobie, wiem że nie jest to łatwe, ale czasami się udaje - myślę o pewnej znanej nam blogerce :) Pozdrawiam wakacyjne i cieszę się, że z nogą lepiej.
OdpowiedzUsuńMasz rację,często nie umiemy cieszyc się z życia podczas choroby,może nie umiemy?...ale znana nam blogerka pokazuje za każdym razem,że...umie.Wiem,że nie jest jej łatwo...
OdpowiedzUsuńmoja noga to małe piwko,w porównaniu do tych gorszych chorób,jak słyszę...
pozdrawiam:)
Smoczku, chyba się spóźniłam, ale ze szczerego serducha życzę wielu kolejnych osiemnastek w zdrowiu i z humorem za pan brat. Buziaki dołączam.
OdpowiedzUsuńdzięki Azalio,miło,że zaglądnęłaś...:)
Usuńpozdrawiam serdecznie i z humorem oczywiście:)