środa, 16 października 2013

Na grzyby!

Sezon grzybowy trwa...
Bardzo lubię las,chodzenie na grzyby,ale...bardziej właśnie to chodzenie, znajdywanie niż samo zbieranie.

Przypomniałam sobie, jak kiedyś ze znajomym pojechaliśmy na grzyby,to on zbierał,a ja...robiłam zdjęcia. Nie było mu łatwo zbierac,bo co krzyknął  gdzieś tam z przodu, że ma piękny okaz, to ja kategorycznym głosem: 
stój!,nie zrywaj!,zaraz podejdę z aparatem...
- ale oddychac mogę?pytał od wypadku...:P

Potem się przyzwyczaił, że ja zaaferowana robieniem zdjęcia np.rodzince muchomorów, wychwalając głośno ich piękno...zostawałam w tyle.
Owszem, nie nazbierałam dużo,ale...za to piękne okazy kozaczków, podgrzybków, a i jakiś prawdziwek się zdarzył, bo tylko takie rozpoznaje i jestem ich pewna. Innych nie jem.

Mam do nich specjalny szacunek, bo też są w pewien sposób jadalne,ale tylko...raz.

Kiedyś, kiedy chodziliśmy z mężem na grzyby,byłam ich pewna, bo on doskonale znał się na grzybach, mieszkał od dziecka koło lasu , jego rodzina znała się  i  wtedy przyrządzaliśmy  PRZEPYSZNE panierowane,potem smażone czubajki kanie. Lepsze niż kotlety schabowe. Do dzisiaj jakby czuję ich smak...
Teraz się boję. Można kanie pomylic z muchomorem sromotnikowym niestety i chociaż grzybiarze próbują spłycic temat, że się różnią, młode osobniki dalej sa zbierane i mylone.Tylko ta pomyłka jest w skutkach tragiczna.To nasza "NAJSILNIEJSZA "naturalna" trucizna.


W październiku jest sezon na opieńki miodowe. Młode okazy są doskonałe do przetworów, np.w occie z przyprawami.Też robiliśmy,a opieńki fajnie się zbiera,całymi rodzinkami ,bo tak sobie rosną najczęściej wokół pni ściętych drzew.

                                          zdj.z netu

Sezon grzybowy trwa...ale i przybywa niestety pacjentów na oddziałach toksykologii i to tych,co to na WSZYSTKICH grzybach doskonale się znają.
Czasem rutyna gubi...


*****************
Bywa, że grzybiarzom pomagają i zwierzaki :ten chyba chce powiedziec, że znalazł piękny okaz i teraz spokojnie poczeka na właściciela...:P


                                          zdj.z netu

16 komentarzy:

  1. Świetne zdjęcie pieska z grzybem, a ja w tym roku ani raz nie byłam na grzybach, w tych lasach co chodzę nie ma grzybów a szkoda, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też nie byłam...ale wspominam miło te wycieczki..:)

      Usuń
    2. piesek śliczny,ale coś mnie trafia jak widzę je w blokowiskach,to nie miejsce dla nich...ale moda była to i trzymają te psiaki w miastach...:(

      Usuń
  2. Dla mnie od pewnego czasu grzyby nie istnieją. Kiedyś znałem pewnego grzybiarza, który wiedział co jak przyrządzić, żeby niejadalne było jadalne. Do czasu. Więc między mną a grzybami jest rodzaj rozejmu: ja ich nie zjadam, one mnie nie trują :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę tracisz ,bo potrawy z grzybów są bardzo dobre,ale...taki rozejm jest bardzo bezpieczny z innej strony patrząc...:P)))

      Usuń
  3. Na grzyby chodzimy tylko wtedy, jak jesteśmy w Korbielowie, bo chociaż Stary Truteń mieszka w najbardziej grzybowym lesie w okolicy, to niestety, brakuje nam czasu na wycieczki "za dom"... Chociaż zjeżdżają się do nas ludzie z baaaardzo daleka. Cóż, szewc bez butów chodzi... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak najczęściej bywa,hahaha
      najważniejsze,że zbieracie dobre grzyby,bo jeszcze żyjecie...:P

      Usuń
  4. Ehh, te grzyby, Krakusku, mam ich ciągle mnóstwo:)
    Brat zbiera wyłącznie prawdziwki i gąski- czyli te szlachetne. I jeszcze opieńki. Czasem zabiera mnie z rodziną w te swoje Bory Dln. i ja, podobnie jak Ty, kocham samo chodzenie po lasach.Choć przyznam, że mam około 200 m.od domu las, ale to jednak nie to samo co te wielkie bory...
    Ślę całusy! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem,wiem Angie....widziałam u Ciebie te przetworzyska,te potrawy smakowicie wyglądające...Dobrze,że masz z kim chodzic po tych borach,co zna się na grzybach...
      pozdrówki miłe,odbuziakowuję*** :)

      Usuń
  5. Ale masz wspomnienia!!!
    A ja tylko raz w życiu byłam na grzybach!!! Ale nie zdradzę tutaj, tylko niedługo opiszę u siebie. Bo to numer był niesamowity!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja Stokrotko bardzo często chodziłam po lasach i ostępach,haha...lubie wspominac,kocham las...
      no to ciekawa sprawa z Twoim postem,czekamy...;-

      Usuń
    2. To znaczy na grzybach byłam tylko raz. Ale po lesie to bardzo lubię chodzic. Zawsze jak idę na działkę i wracam - to przez las wędruję kawałek.
      No i wszystkie tatrzańskie lasy zeszłam.
      U mnie dzisiaj mgła niesamowita. :-)

      Usuń
    3. Witaj :)
      I mnie las uspokaja i odpręża :) uwielbiam grzyby i zbierać i jeść :) właśnie miałam na obiadek pyszny z nich sosik :)
      Pozdrawiam mile ;)

      Usuń
  6. Krakowianko, udało się dodać komentarz, więc cieszę się ogromnie:)))
    Żałuję, że tej jesieni tak trudno wybrać się do lasu... nie mam kompletnie czasu... a zdjęcia świetne! Na grzybach się znam, bo mama była świetną grzybiarką i nas nauczyła rozróżniać grzyby. Kanię od sromotnika - wcale nie tak trudno...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Grzybów w tym roku mnóstwo. Ja zbierać nie lubię, ale taki spacerek po lesie, szczególnie z psem jest bardzo wskazany. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń