piątek, 20 grudnia 2013

Jestem wytłumaczona?

Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem.Każdy sobie powspominał, jak to drzewiej słuchało się muzyki i na jakich sprzętach.Mamy do nich po dziś dzień pewien sentyment,mimo wszystko.

Nie odpisywałam bo i czasu mało, w pracy istny MŁYN.(sic!).

Grudzień nam zgotowano taki, że wypadałoby zanocować w kochanej instytucji co najmniej tydzień. Dwie awarie komputerów,drukarek, z których też skanujemy, nieczynne telefony,faksy(remont centrali)...nic dodać nic ująć.Fajnie...
Nie mogłam na komputery już patrzeć...bo jak tylko awarie naprawiono, byłam dosłownie przylepiona do ekranu,by nadgonić plan. Klient nasz pan i czekał na to i owo zgodnie z planem, by jeszcze w grudniu z kolei swoje zobowiązania wobec naszej instytucji z datą grudniową zakończyć.

No i dlatego blogowanie poszło sobie ...w odstawkę.

Poza tym, byłam zwyczajnie zmęczona pracą i kiedy znajomi wyciągnęli mnie na mini spotkanko z NK, poszłam jak w dym, by pooddychać innym powietrzem. Nagle zobaczyłam mój Kraków pięknie przystrojony świątecznie, kiermasz na Rynku, smak oscypka z grilla...klimat przytulnej kawiarenki i babskie plotki ...o wszystkim, najmniej o pracy....RAJ.
!

Ponadto odwiedziła mnie wnusia, która już do pierwszej klasy chodzi i zadawała mi mnóstwo pytań, na ktore na razie...znam odpowiedzi.;-)

Urządzałyśmy sobie biegi pt: DO ŁAWKI, KTO PIERWSZY. Ja miałam swoje mocne drugie miejsce, nie jest źle...P
Kiedy do kolejnej ławki nie chciało mi się już biec (siatka z zakupami plus "na chwilkę" wzięty plecaczek małej), wnusia nagle odezwała się:
- babciu, ostatni raz... teraz dam ci wygrać, dobrze?
hm...wobec powyższego...pobiegłam po pewne ZŁOTO.
W sumie to ten bieg ja wymyśliłam, miał być krótki i tylko na rozgrzewkę...



                                                  zdj.krakowianka


*******

piosenka z filmu " Błękitna Laguna", który kiedyś był hitem,ale nie tak zupełnie...legalnym :-)



20 komentarzy:

  1. No dobra. Jak dla mnie jesteś usprawiedliwiona :)
    A Twoja wnuczka całkiem mnie rozbroiła tym, że wreszcie da Ci wygrać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uff,jaka ulga...nieobecna,usprawiedliwiona...:)
      a wnusia warta milionów,przy niej wszystko takie proste jest...i cudowne...:)

      Usuń
  2. No to zasłużonego głębokiego oddechu Świętami Ci życzę, Krakowianko - Tobie i wszystkim zabieganym i stęsknionym za normalnością. Sobie też...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coraz mniej tej normalności,ale my wierne jej jesteśmy Anno,dziękuje za życzenia i wzajemnie:)

      Usuń
  3. masz niesamowicie laskawa dla Ciebie wnusie:)) Moja corka tak do mnie nie mowi, jej chodzi tylko o wygrana (p) :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu,bo każda babcia ma specjalne ulgi,rodzice są na codzień,to już nie to samo,hahahaha

      Usuń
  4. Takie wnusiowato-wnusiowate istoty to nam skrzydeł dodają!!!!
    Pozdrówkki Marysiu!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trafiłaś w samo sedno Jadziu...w samo sedno...:P

      Usuń
  5. Mi skrzydeł dodają moi bratankowie. Właśnie dostałam laurkę z życzeniami od nich, w której mi życzą cierpliwości do nich. Potrafią urozmaicić moje życie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieci sa niesamowite,te ich powiedzonka,pomysły...:)

      Usuń
  6. Krakusku, moja córka ( lat prawie 13) do dziś wymyśla tego rodzaju " zawody" , ale ja się już nie daję w to wciągać, za silna jest i z łatwością wygrywa ;)
    Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z 13 latką ja też nie wygrałabym już...a kiedyś byłam jedna z lepszych w szkole...na 100 m...ech....:P

      Usuń
  7. Oj ja też miałam w pracy młyn więc wiem doskonale jak to jest. Jedyne na co miałam chwilkę czasu i sił to wstawić fotkę na stronkę i czasem posta na bloga. I ot to wszystko. Ale dziś w końcu po pracy obiecałam sobie, że odwiedzę swoich czytelników i oto jestem :) Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Marianno,życzę Tobie i synkowi Radosnych a przede wszystkim Zdrowych Świąt:)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. dzięki Judytko,dzieci mają to COŚ w sobie,Ty wiesz...:)

      Usuń
  9. ale jooo... coś przegapiłem?... bo nie wiem, z czego się tłumaczysz... ale oscypek z grilla jest okay... ostatniego jadłem w Gdańsku /w końcu przysmak regionalny/...
    pozdrawiać jzns :D...

    OdpowiedzUsuń
  10. a bo mnie nie było jakiś czas...P
    oscypki sa tak naprawdę dobre w każdej postaci...ja je bardzo lubie...hej...P
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. E tam Krakowianko po katolicku rozgrzeszamy i nie dajemy pokuty;-)
    Ja też ostatnio nie miałam czasu na pisanie ...Przygotowania do świąt i te rzeczy . Pozdrawiam serdecznie . A u mnie nowy post tym razem o Meksyku . ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. czas,czas ciągle nas goni,przecieka przez palce...za szybko leci...
    a do Meksyku chętnie sie przeniosę...
    pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń