PAMIĘTACIE?...rzucam pytanie do pewnej grupy moich stałych czytaczy...w pewnym wieku...:)
Teraz z uśmiechem patrzymy na te rekwizyty, które gdzieś tam na pchlich targach jeszcze bywają...
Patrząc na nie na pewno wspominamy sobie jak to drzewiej bywało...kiedy byliśmy piękni i młodzi. Ktoś powiedział nawet , że dalej jesteśmy, może już nie tak młodzi, ale dalej piękni. :-))
I ja się z tym zgadzam. Piękno zostało z nami. W nas.
Patrząc na te starocie, młodsi mają skrzywione miny, dziwiąc się jak my mogliśmy na czymś takim słuchac muzyki, a my słuchaliśmy i nawet przy czymś takim urządzaliśmy zabawy. Trochę głośno przewijało się w tył lub do przodu,ale co tam...nam to nie przeszkadzało.
Na weekendy, nad wodę obowiązkowo każdy miał przy sobie tranzystor...i ten tranzystor grał koło każdego rozłożonego koca,a na nim całe opalające sie rodzinki i oczywiście "Lato z radiem"...I każdy słuchał ze swojego tranzystorka, nie przeszkadzało nikomu, że tuż obok płynie muzyka z takiego samego radyjka...P
Jednak ludzie inni byli, mniej nerwowi?
W domu już nie tranzystorek ,ale radio...:)
W telewizji królowała Krystyna Loska, zawsze idealnie uczesana...i rodzinne koncerty życzeń, pełne ciepła i uśmiechu:
Był też emitowany bardzo przeze mnie lubiany program "Spotkania z prof.Aleksandrem Bardinim". Zapraszał młodych kandydatów na piosenkarzy,
aktorów czy prezenterów telewizyjnych i z ogromną kulturą i dowcipem
oceniał ich szanse i dawał wskazówki.
Ostatnio znalazłam pewną piosenke właśnie z tego programu...pamiętam ją.Myślę, że warto przypomniec kogoś, kogo zauważył prof.Bardini. Nie śledziłam dalszej kariery artystki...a potem jakoś słuch o niej zagnął, może szkoda...
******************************************
W Krakowie nie ma jeszcze zimy, jest nawet dośc ciepło, ale na chwilę można przywołac piękną panią Zimę:)
Wszystko sobie przypomniałem. Najbardziej ten tranzystorek mnie wzruszył, który byl krzykiem techniki i nowoczesności. Miałem jednak do czynienia ze wszystkimi pokazanymi przedmiotami i mile wspominam radio z zielonym oczkiem po środku:-)
OdpowiedzUsuńwłaśnie ten tranzystorek zobaczyłam w necie i on mi nasunął pomysl na post...taki sam miałam...odżyły wspomnienia...a radio tez takie miałam,z zielonym oczkiem...szukało sie radia Luksemburg i znajdywało...:P
UsuńMama mi opowiadała, że były aparaty szpulowe. Modne były takie dyskoteki grano tam muzykę z radia Luxemburg i radia Wolna Europa. Ten, kto miał taki aparat i płyty to był gościem.;-)
OdpowiedzUsuńPodobno fajne czasy, ale nie moje … My za to mamy całonocne rajdy po klubach i dyskotekach i poranne powroty... Przynajmniej ja tak miałam.Wspomnienia- coś pięknego. Pozdrawiam.
Errata
UsuńMiało być tylko radio Luxemburg bo radio Wolna Europa to była polityka ...Ech ...
tak Ivano,właśnie w radiu Luksemburg były prawdziwe hity,zakazane nieraz w Polsce...ale to były czasy...masz prawo ich nie pamiętac,młoda osóbko;)
UsuńTranzystor miałam troszkę większy, "Laura" się chyba nazywał... Magnetofonu szpulowego nie miałam, tylko kasetowy MK126... A potem to już był luksus i radiomagnetofon Grunding, który po przestrojeniu działa do dzisiaj i gra mi w pracy ;-)). W ogóle sprzęty miały wtedy zupełnie inną żywotność... No i mój rocznik bawił się już przy liście przebojów Marka Niedźwiedzkiego... I Stary Truteń miał ostatni autobus o 22,05, więc musiał wychodzić PRZED numerem jeden, w związku z tym, nigdy nie wiedzieliśmy, co wygrało... I w pierwszą sobotę po ślubie leżymy sobie już "na legalu";-) i Niedźwiedź zapowiada "A na miejscu pierwszym dzisiaj..." i stary zrywka z przerażeniem "Matko Boska nie zdążę na autobus!" Lecimy do przedpokoju i w śmiech. Ale co się dziwić, jeździł do mnie 7 lat, to ta zrywka,to już był nawyk ;-))
OdpowiedzUsuńWiesz, że ten Twój post przywołał takie wspomnienie, że nie mogę przestać się uśmiechać ;-)) Pozdrtawiam
ps.Ale zimy nie chcę!!
ha! mam jeszcze taki magnetofon szpulowy Grundig :)))
OdpowiedzUsuńMarysiu, my ciągle jesteśmy piękne!!!!
OdpowiedzUsuńA takie stare radio to też mam i nie mam zamiaru go wyrzucać, chociaż od dawna jest zepsute i do niczego. Niech sobie stoi.
Pozdrówki.
Nie mogę odżałować, że wyrzuciliśmy - takie właśnie! - stare radio...
OdpowiedzUsuńSerdeczności, Krakowianko :)
PS
Widzę, że Blogger pogodził się z Onetem.
Mam w domu ten pierwszy ze zdjęć. Do niego chyba z trzydzieści taśm i zbieram się z publikacją wpisu o magnetofonie już któryś rok. Do tego braciszek "Kasprzak", który ma z 80 mniejszych kaset. To były znakomite czasy. A muzyka miała naprawdę sens, co udowadniasz nam z każdym wpisem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam taki magnetofon
OdpowiedzUsuńale największy czułam sentyment
do adapteru i płyt, do dziś nie
potrafię ich wyrzucić.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńPamiętam tamte czasy, dzięki za chwile wzruszeń i wspomnień :)
Pozdrawiam :)
Cały czas coś się zmienia, technika idzie do przodu. I tak magnetofony i gramofony ustąpiły miejsca odtwarzaczom płyt CD, a odtwarzacze kaset VHS, odtwarzaczom DVD.
OdpowiedzUsuńAle po starym sprzęcie pozostają wspomnienia i spory sentyment...
Pozdrawiam :)
Marysiu, co się z Tobą stało, że tak długo milczysz???Odezwij się!!!
OdpowiedzUsuńMarysieńko droga, mam takie cudeńka po dzień dzisiejszy, nawet niektórych używam tak, z sentymentu. Kiedyś na studiach bawiłam się w dziennikarkę radia studenckiego i magnetofon kasetowy był moim narzędziem pracy. Mam też stareńki adapter i mnóstwo płyt różnego kalibru. Nie wiem czy pamiętasz płyty pocztówkowe. To był szał. Trzymam to wszystko, bo nie mam siły się pozbyć "antyków" miłych sercu i budzących tyle ciepłych wspomnień. Fajnie, że napisałaś ten post. Wzruszyłam się. Pozdrawiam "wiosennie".
OdpowiedzUsuń