sobota, 1 marca 2014

mieszczuchem jestem:-)

Tak się kiedyś zastanawiałam, gdzie bym chciała naprawdę mieszkac.Moje marzenia krążyły wokół gór, potem zatrzymały się w jakiejś cichej , spokojnej wsi, potem...wróciły do miasta.
Jestem jednak typowym mieszczuchem i mimo, że określenie mieszczuch brzmi może pejoratywnie,ja się nie przejmuję.Odkryłam właśnie teraz, na stare lata,że ...lubię mieszkac w tej betonowej dżungli. Może troche przesadziłam z ta dżunglą, bo Kraków ma swój klimacik i właśnie dlatego go kocham, no ale...
Lubię usłyszec rano gdy wstaję gwar budzącego się miasta.
Nienormalna jestem chyba , ktoś powie, wariatka .:-)
Lubię wieczorne spacery, światła latarń, lubię te chwile, kiedy moge sobie zwyczajnie połazic po mieście, spacerowac ulubionymi bulwarami wiślanymi, "pobuszowac" po sklepach,(ponoc jest to nawet dyscyplina
 i nazywa się shopping, hm...), wpaśc na kawę do jednej z wielu małych kafejek...i wszystko tuż za przysłowiowym rogiem lub na rzut beretem.:-)

Ktoś powie, że na wsi wychodzi sobie przed dom i patrzy...na góry, lasy, posiedzi w ogrodzie.Ja też kocham takie widoki, ale we mnie jest jednak zakodowany na co dzień... gwar miasta. Ja to czuję i dopiero teraz, kiedy mam troszkę więcej lat...już wiem co we mnie jest. Jaka muzyka we mnie gra.
Kocham góry, lasy...ale można te widoki miec dozowane, można tam jeździc, zwiedzac.I znowu tęsknic.I znowu jechac. I budzic się, otworzyc okna z widokiem na góry, lasy, chłonąc zapachy, których w mieście się nie czuje.

Przyzwyczaiłam się do wygody. Kiedy znajomi z pracy naprawiali zerwane dachy podczas wichury i inne szkody...ja czułam się bezpieczna w bloku. Może nie na sto procent, bo wszędzie wszystko zdarzyc się może,ale...bezpieczniej. Mimo wszystko.Doceniam i lubię moje miejskie życie.Taki ze mnie mieszczuch i już.
Zresztą jest w Krakowie rozbudowana siec busów i autobusów w rejony rekreacyjne, kilkadziesiąt minut jazdy i jestem na łonie natury.:)




/Kraków, zdjęcie z netu, taka panorama, to wyższa szkoła jazdy ...:D/

Tak już jesteśmy "skonstruowani",wędrujemy przez życie szukając swego miejsca na Ziemi i nagle stajemy i ...zostajemy.Czasami na chwilę,czasem już na zawsze.
Na pewno każde z Was ma to swoje miejsce na Ziemi,a może...może jeszcze wędruje? kto wie...życie trwa i wszystko przecież zdarzyc sie może.

Pantha rhei...nie można nie zgodzic się z tą filozofią Heraklita z Efezu.

*****





30 komentarzy:

  1. Zycie Krakowianko pedzi:) Niedlugo ludzie beda migrowac za praca i tam szukac domu gdzie praca bedzie, a praca bedzie raz tu- raz gdzie indziej, wiec w podrozy non stop bedziemy i wszedzie na "moment" tylko- tak gdzies czytalam i zaczyna mi sie to prawdopodobnym wydawac.
    Powiem szczerze, ze cenie sobie i wies i miasto. Czy nie moze byc tak, ze ma sie w centrum miasta posiadlosc spora , na niej dom i ...cisze, no i zarazem wszedzie blisko? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja Aniu jestem parę lat przed emeryturą,to cenie sobie wygodę,zwyczajnie,a posiadłośc w mieście...to na pewno pewien consensus,zgoda...tylko w takiej posiadłości to dobrze jak jest więcej ludzi,rodzina...w mojej sytuacji wolę jednak mieszkanko...i sprzątania mniej i mycia okien...:D
      człowiek coraz starszy,niestety....i nazwijmy to delikatnie wygodniejszy:)
      pozdrawiam miło:)

      Usuń
    2. http://youtu.be/a_I94dWg0p0

      Jestem z miasta to wiadac. Jestem z miasta to slychac. Jestem z miasta to widac, slychac i czuc....

      Usuń
    3. i jestem też z liściem na głowie,haha

      Usuń
  2. dla mnie optimum, to mieszkać w lesie, ale pod warunkiem posiadania niezłego auta, by w każdej chwili móc na luzie podjechać do... no, dokąd? :D...
    pozdrawiać jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niech zgadnę Piotr...do knajpy po piwo...haha
      druga wersja do sklepu zielarskiego...:D
      hahahaha
      pewnie nie zgadłam...

      Usuń
    2. w lesie nie jest za bardzo bezpiecznie,jakiś huragan i...

      Usuń
    3. zła odpowiedź... prawidłowa, zgodna z treścią Twojego posta brzmi "do miasta"...

      Usuń
    4. tak podejrzewałam,ale...taki żarcik mi wyszedł...takie szybkie skojarzenie...D
      bliskość miasta powoduje to,ze czujemy sie gdziekolwiek ...bezpieczniej,pod wieloma względami...

      Usuń
  3. Miejskie życie to zupełnie nie dla mnie.Jest fajnie jak jadę na kilka dni do męża do gdańska jednak mój dom na wsi sprawia ze jestem szczęśliwa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo Elu,Ty masz też swoje miejsce na Ziemi...i to ważne,że czujesz sie tam naprawdę u siebie
      pozdrówki miłe.

      Usuń
  4. Kraków jest generalnie jednym z dwóch miast, gdzie chciałabym mieszkać i bardzo Ci zazdroszczę! Od każdego innego wolałabym górską wieś ;-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dyplomatycznie Trutniowa,a jakie to drugie miasto? :D...

      Usuń
    2. Paryż. Ale Kraków zdecydowanie na pierwszym miejscu!! Mój francuski jest zbyt kiepski, żeby to Paryż był numerem jeden ;-)) Pozdrawiam

      Usuń
    3. o...popieram,popieram...mój francuski też jest kiepski,ale Paryż jest the best,też ma swój klimat...cudowny i te przestrzenie....ech...
      pozdrawiam.

      Usuń
  5. Gdybym mogla wybrac, to bylaby to wyspa podobna do raju... Przepiekna przyroda, ocean dookola i garstka ludzi...
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piekne marzenia,ale ta garstka ludzi ,żeby to byli tacy,co nie sprawią,żeby stamtąd chcieć uciekać...D
      pozdrówki.

      Usuń
  6. A ja to bym w Tatrach chciała mieszkać w samym środku Hali Gąsienicowej w szałasie - mam taki od lat upatrzony.
    Ale zaułki róznych miast i masteczek też bardzo lubię. Tymczasem od urodzenia w tej obrzydliwej W-wie mieszkam.
    Serdeczności Marysiu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko,jesteśmy wygodne,do lekarza bliżej,a Warszawa jakby była taka wstrętna...to byś ja dawno zamieniła na inne miasto,było dużo czasu na to....haha
      pozdrawiam miło.

      Usuń
    2. Masz rację, było dużo czasu. No i jak mieszkać w środku Tatr i pracować w Warszawie???? Dlatego pozostają tylko marzenia i wyprawy coraz juz rzadsze....
      Serdeczności Smoczku!

      Usuń
    3. no tak Jadziu,ale my zawsze będziemy myślami wśród naszych gór...ech...

      Usuń
  7. Bardzo bliski jest mi ten temat, Krakowianko, i mogłabym się rozpisać, ale... Może kiedyś.
    Ściskam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja zdecydowanie wolę życie na wsi, bycie mieszczuchem to dla mnie prawdziwa udręka. Kto wie, być może napiszę kiedyś mój kontr-post na poruszony przez Ciebie temat :)
    Pozdrawiam niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem Cię,klimaty miejskie to nie to,ja na wsi chyba bym sie troszke nudziła na dłużej,za cicho jak dla mnie...ale każdy swoje czuje...
      pozdrówki miłe.

      Usuń
    2. no i czekam na Twój kontr-post,cały Smurff...haha

      Usuń
  9. Ja też jestem z miasta. Ale tęsknię za powrotem do życia na peryferiach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem Ismenko...tylko samemu na peryferiach niezbyt bezpiecznie...:)

      Usuń
  10. Ja uwielbiam wieś. Chętnie bym się tam przeprowadziła. Ale z czego się tam utrzymam? Ano właśnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak Marianno,w mieście więcej możliwości mimo wszystko...
      pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń