Mnie zaciekawił pewien rycerz skrzydlaty ....niczym duch chodzi sobie tu i tam ku uciesze turystów.
Namierzyłam go na Brackiej, gdzie bynajmniej nie dosiadał rumaka,ale...w pewnym sensie...
Husarzy też bywają głodni... ten jak na złość miał towarzystwo młodej białogłowy, a już myślałam, że to mój rycerz.../mój ci on /, a tu jak widać ...zajęty niestety...:(
fot.krakowianka
pozostało mi tylko jedno...by nie załamać się już na całego...
fot.krakowianka
***
Tak poważnie rzecz ujmując, husaria na stałe wpisała się złotymi literami do historii Polski. Nazwana była najlepszą jazdą świata, skrzydlatym rycerstwem polskim, pewnym fenomenem, który odnosił zwycięstwa przez dwa wieki (XVI,XVII),w wieku XVIII nastąpił ich zmierzch.Skrzydeł nie nosili wszyscy,wyżsi rangą nie mieli ich, a większość rycerzy używała skrzydeł między innymi do płoszenia koni wroga,wydawały niesamowity dźwięk.
Tak sobie myślę, jak trudne to były walki z takim dodatkowym rynsztunkiem, skrzydła husarzy na pewno nie ułatwiały bojów, na pewno ograniczały ruchy.
Niesamowite to było wojsko...skrzydlaci jeźdźcy...../TU /
No proszę! Krakusek wyszedł na łowy:-)
OdpowiedzUsuńPS. Fontanna tak pasuje do starego rynku jak pięść do oka. W zamyśle budowniczych miała być czymś takim, jak szklana piramida na dziedzińcu Luwru. Ohyda!
właśnie...ta fontanna nie ma nic oryginalnego w sobie...a łowy tego rodzaju...lubię...D
Usuńbyć może ta fontanna wygląda fajnie wieczorem jak już ciemno... za następnym pobytem w Krakowie to sprawdzę... ale w biały dzień rzeczywiście nie harmonizuje mi z otoczeniem...
OdpowiedzUsuń...
ostatnio sobie czytałem Szymona Kobylińskiego "Gawędy o broni i mundurze" i przypomniał mi się taki jego cykl programów w tivi, również rodzaj gawęd plus rysowanie na bieżąco... pamiętam, jak przez kilka programów katowany był temat owych skrzydeł husarskich... pytania były dwa:
- do czego służyły te skrzydła, czy jako ochrona przed arkanem, czy jako stateczniki podczas szarży?...
- czy były mocowane do siodła, czy do pleców?...
ponoć do tej pory historycy tych spraw do końca nie rozstrzygnęli...
natomiast pytanie moje brzmi, gdzie ten husarz z fotki zgubił konia?... taki husarz pieszy, albo cyklista /tam obok stoi rower/... a może koń poszedł sobie do Czarodzieja na coś słodkiego?... nie kręcił się tam żaden?...
pozdrawiać jzns :)...
tak,wieczorem to gra świateł,nie widac tak samej fontanny...D
OdpowiedzUsuńco do skrzydeł,to wyglądały ciekawie,na pewno pełniły nie tylko ozdobną funkcję...
a ten husarz jak widać na zdjęciu dosiadał mechanicznego rumaka,haha...
Czarodziej to starej daty Cukiernia i koktail-bar,kiedyś na trasie ze szkoły tam chodziliśmy i tak mi już zostało,haha...
A na Brackiej pada deszcz i pocieszyłaś się cukiernią Krakowianko ;-) Zrobię chyba tak samo a znam taką kawiarnie w Krakowie gdzie serwują pyszne szarlotkę ...;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie .
.
to jest dobry pomysł Iv,jest troszke tych przybytków słodkości...
Usuńpozdrówki:)
Fontanna rzeczywiście jakby spadła z nieba, nie pasuje, ale każde miasto ma swoje nowoczesne mankamenty. Moje ma latarnie nazywane "świecącymi pałami", znienawidzone przez wszystkich. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńtak Zbyszku,takie nowoczesne mankamenty,dobra nazwa...szkoda,że mamy tylu architektów,artystów,a robi sie kicz...
Usuńpozdrawiam miło:)
To szkaradztwo to kpina z Krakowa. Nie rozwinę myśli, bo na tym blogu jakoś nie wypada kląć ani politykować :)
OdpowiedzUsuńA husaria jeszcze wróci...
no nie jest to arcydzieło,haha...ani nawet...dzieło...masz racje Anno...
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wybrać się do Krakowa, bo już tęsknię :)
Pozdrawiam mile :)
zatem Kraków zaprasza do miłego spotkania Morgano...daj znać...
UsuńSzkoda, że to nie był Twój Rycerz Marysiu!!!
OdpowiedzUsuńChwaliłabym się wszystkim dookoła, że moja blogowa koleżanka ma Osobistego Uskrzydlonego Rycerza!!!!
Buziaczki :-)
no własnie..a tak łaziłam za nim,a on za młódka sie oglądał,o ja biedna...D
UsuńPrzypomnialas mi Krakow sprzed roku...
OdpowiedzUsuńJ.
ale przecież można wszystko powtórzyć Judytko...wierze w to...
Usuńserdeczności dla Ciebie.
Krakowianko, na pociechę pozostaje fakt, że w ogóle jeszcze można spotkać jakiegoś rycerza ;))) choć, oczywiście, szkoda, że nie Twój on… ;)
OdpowiedzUsuńA fontanna - okropność, ale może latem, podczas upałów, mieszkańcy docenią ochłodę, jaką przyniesie.
Pozdrawiam serdecznie:)
właśnie...nadzieja znowu we mnie wstąpiła,że są rycerze w Kraku...D
Usuńa fontanna na pewno chłodzi,to fakt...
pozdrawiam miło:)
A ja juz myslalam, ze facetow aniolow nie ma na swiecie...a tu prosze- wystarczy do Krakowa zajechac i laza w ta i we wta. Skrzydlaci meni, niewatpliwie chodzace anioly:))
OdpowiedzUsuńto Aniu taki waleczny anioł,co by mi odpowiadało,bo sam anioł by mnie znudził,haahha,a ten nawet je,a myślałam,że tacy nie jedzą w ogóle...D))))
Usuń