Marta, moja koleżanka, znowu zerwała z facetem...to znaczy teraz on z nią zerwał. Jakoś mnie to nie zdziwiło, wiedziałam, że tak będzie, chociaż życzyłam jej jak najlepiej. Miał na imię Marek. Poznała go niedługo jak pokłóciła się z Jerzym, poprzednim, z którym znali się ponad 4 lata.Wkurzył ją pewnego dnia, kiedy miała kłopoty, a on nie pomógł...no i ten nowy jakoś podszedł jej wtedy pod rękę.Umiał sie zakręcić, owinął ją dookoła swojego palca, pojawiał się w jej domu niespodziewanie, jakby sprawdzał ją, ale ona tłumaczyła to inaczej, podwoził do pracy, decydował o spotkaniach, jakby nie dawał jej prawa wyboru...Ale jej było z tym wygodnie, na moje uwagi, że ją osacza, nie reagowała.
Z Jerzym od wypadku wszelkiego jeszcze nie skończyła.Jak była z Markiem, wyłączała komórkę, żeby przypadkiem Jerzy nie dzwonił...jak była z Jerzym, wyłączała komórkę, bo jakby Marek zadzwonił...Mówiłam jej, żeby się zdecydowała na jakiś krok, bo dojdzie do sytuacji, że obu skrzywdzi, bo potem zajdzie wszystko za daleko i nie będzie jej łatwo...
- Jakoś samo sie rozwiąże...śmiała się, bo jej tak jakoś dobrze było, a ponieważ jeden z nich na zmiany pracował, mogła balansować czasem.
No i stało się, że Jerzy spotkał ją z tym nowym w sytuacji dającej do myślenia, doszło do
konfrontacji, był o dziwo skłonny nawet wybaczyć...ale Marta przekreśliła te 4 lata znajomości, uległa nadskakującemu Markowi, którego znała tylko parę miesięcy.W sumie tak też bywa w życiu, to nasze wybory...
Któregoś dnia pokłócili się z Markiem o jakiś bzdet, podniosła głos, rzuciła słuchawką. Nie zadzwonił więcej.Ona dzwoniła,ale ani raz nie podniósł słuchawki.
Teraz sobie w brodę pluje, że tak zawierzyła Markowi,od razu w jego mieszkaniu spotykali się.
Z Jerzym jednak było jej dobrze przez te 4 lata, wspomina je teraz, tak pochopnie uległa nowej
znajomości.Teraz dziwnym jej się wydaje, że to mieszkanie nowo poznanego faceta było jakieś takie dziwne, mało umeblowane, jakby takie specjalne na schadzki.Teraz jej głupio, że naopowiadała Markowi tyle złych rzeczy o jej poprzednim, Jerzym.
- To ty żaliłaś się przed nowym, w sumie nieznanym,na Jerzego? byłam zdziwiona...bo ja akurat tego nie popieram.
To też przykład nieuczciwości, ustawiania się w jakiś dziwnych konfiguracjach między jednym,a
drugim, oczekując, że SAMO SIĘ rozwiąże?
A może po prostu nie warto dwóch srok za ogon trzymać?
Bo obie odfruną?
/ imiona zostały zmienione/
A może dobrze się stało końcu Jerzy też ją zawiódł i nie było warto tego ciągnąć dalej a Marek był dobrym pretekstem do zerwania długoletniej znajomości, która nie była tą, która by jej odpowiadała, (bo skoro incydent pchnął ją w tego drugiego tzn., że dobrze w związku nie było.) A teraz czas na nowe znajomości i na nową miłość. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło;-).
OdpowiedzUsuńA cztery lata znajomości trudno od tak zerwać, więc ten Marek był dobrym powodem. Chociaż takie rzeczy inaczej powinno się załatwiać.
Pozdrawiam .
na pewno tak Iv,sama sie okłamywała,że z Jerzym jest fajnie...a Marek jej uświadomił,że jednak nie...tylko nie można tak miedzy jednym a drugim balansować,bo samą siebie sie oszukuje...z tego wynika,że w obu coś jej nie pasowało...i tu by sie przydał ten trzeci...
OdpowiedzUsuńOj ci faceci... zawsze to oni są winni:-)
OdpowiedzUsuńtu akurat Caddi niekoniecznie...podzielmy winę sprawiedliwie...haha
UsuńZapewne w niedlugim czasie pani Marta bedzie miala nastepnego pana, bo w dzisiejszych czasach...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
no właśnie...Judytko,niby łatwo,a...
Usuńpozdrawiam serdecznie.
Mówią: "Ja se pościelesz, tak sie wyśpisz".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Krakowianko
dokładnie...potem możemy tylko do siebie mieć pretensje...
Usuńpozdrawiam miło Anno.
No cóż, to była jej decyzja i tylko do siebie może mieć pretensje.
OdpowiedzUsuńA co do nowego amanta, Marka... to mi się akurat taka reakcja podoba. Jak mnie jakaś baba opieprzy przez fona i potem rzuci słuchawką, to ja też już będę ja mieć "w głębokim poważaniu". To się nazywa "męski honor" i cenię sobie gości, którzy to wykazują.
Pozdrawiam :)
męska solidarność?haha...i tak od razu obrazić się?
Usuńfacet co najmniej dziwny...ale podejrzewam,że miedzy nimi i tak były złe relacje...
pozdrówki.
Zgadza się, jest co najmniej dziwny, natomiast ona, jak wyraźnie gra na dwa fronty, jest absolutnie cacy... no weź mnie nie rozśmieszaj, nie dość, że u Kanalii odwracasz kota ogonem, to jeszcze tutaj próbujesz :)
UsuńSmurffie,poczytaj spokojnie ,moje dwa ostatnie zdania w poście...przecież ja nie poparłam gry na dwa fronty...haha
Usuńladnie,ładnie...a u P.Kanalii miałam rację,o!
Czytam spokojnie.
UsuńW poście ją zjechałaś, ale w komentarzach jedziesz po facetach, dlatego czuję potrzebę interweniowania w obronie męskiej rasy ;)
a jakoś tego w komentarzach nie zauważyłam...że jestem stronnicza,nie przesadzajmy Smurffie Marudo...:D
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńZ tymi srokami, to prawda. A koleżanka ma nauczkę, miejmy nadzieję, że wyciągnie z niej odpowiednie wnioski.
Pozdrawiam mile :)
zawsze uczymy się najlepiej na własnych błędach,to fakt...
Usuńpozdrawiam miło:)
Nie był to ani zdrowy, ani normalny układ...Miejmy nadzieję, że wyciągnie z tego jakieś wnioski na przyszłość... Poza tym, nie ma czego żałować, bo nie zależało jej ani na jednym, ani na drugim. Może teraz, wolna, spotka kogoś, kogo naprawdę pokocha...? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja też tak uważam,że tak naprawdę,na obu jej aż tak nie zależało,potem tylko chwila i był pretekst...
Usuńa teraz znowu nadzieja nowa...
pozdrówki:)
Z pewnścią nie należy dwóch srok za ogon trzymać. Bo obydwa ogonki mogą się... wypsnąć :-)) A poza tym o tej trzymającej ogonki to też nie najlepiej świadczy!!!
OdpowiedzUsuńPozdrówki Smoczku!
zgadzam sie z Tobą Stokrotko,jak najbardziej...ale czasem można komuś radzić dobrze,a nie dociera...
Usuń