Jest niestety teraz sezon na "gościnne" występy wirusów grypy i grypopochodnych,co objawia się liczną nieobecnością w pracy,ci co zostają mają za swoje,wiadomo dlaczego..:P
Znajome, które jeszcze są zdrowe, mają chorych mężów w domu. Nie ukrywam, że sporo się
nasłucham. Ja już zapomniałam jaki to horror...:P
- cholera, dzwoni już do mnie 5- ty raz,że ma chyba gorączkę,pyta,kiedy wrócę, gdzie jest cukier, bo się skończył, że coraz gorzej z nim, jakieś poty go oblewają, itd,itp...
Zastanawiam się,czy wszędzie mężczyzna jest taki "biedny" w chorobie?
Jak sobie przypomnę swoje małżeństwo,to było podobnie.Podczas choroby "umierający" mąż mierzył co chwilę temperaturę,by mi udowodnic grozę sytuacji.:P
Do pracy parę dni temu, Zosia wpadła spóźniona , zadyszana - wiesz,mam jeszcze jedno chore dziecko w domu...męża, to znasz ciąg dalszy...
- znam, odpowiadam z uśmiechem, - to znaczy...znałam...
- tobie to dobrze,słyszę...
Nie wiem, ile prawdy jest w tych kobiecych narzekaniach na swoich chorych mężczyzn, ale...wirusy sprawiają, że następuje szybka przemiana z wersji "macho" w wersję bezradnego dzieciaka :P
Najgorsze jest to, że typowego wirusa, jeśli jeszcze się nie zmutował, trzeba po prostu wygrzac, bo potem zaatakują bakterie i już tylko lekarz i antybiotyk.
A "wypchanie" faceta do lekarza...to całkiem inna historia, z serii science fiction: P)))
******
Lekarz wypisując chorego po operacji udziela mu rad:
- Nie palić, nie pić pod żadnym pozorem, conajmniej 8 godzin snu.
- A co z seksem?
- Tylko z żoną. Wszelkie podniecenie mogłoby pana zabić.
W poczekalni oczekuje pacjent, który twierdzi, że odwiedził już wszystkich lekarzy w mieście - informuje siostra.
- A na co on się uskarża?
- Na tych lekarzy!
Do lekarza psychiatry przychodzi facetka i mówi:
- Panie doktorze, z moim mężem dzieje się coś dziwnego.
Jak wypije kawę, wpada w szał i zjada całą filiżankę. Zostawia tylko uszko.
- A to faktycznie dziwne. Uszko jest najlepsze.
*****
zapomnijmy o chorobach...posłuchajmy :)
Taaa... a gorączka w ich wydaniu to standardowo 37,3 st.C :)))
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka, która normalnie takiego swojego chorego obrabia, do dziś nie może wybaczy, że gdy jej się przytrafiło /jakze śmiała/ polec chorej w łóżku, to mąż nie pomógł jej w kuchni a jeszcze skwitowal, że gary niepomyte bo mu się "zmywarka" zepsuła.
Cały kajet tych "cieżkich" przypadków by człowiek opisał... :)
Pozdrawiam ciepło i trzymaj się zdrowo ;)
no tak,haha,czasem wtedy właśnie widzimy kogo mamy tak naprawdę w domu...:P
Usuńale to my w sumie jesteśmy poniekąd winne,niestety...
pozdrówki miłe:)
Smoczyco! No teraz to woda na młyn dla żon, konkubin itp. by mogły sobie ponarzekać do woli na swoich menów. Weź jednak pod uwagę, że my mężczyźni to tak naprawdę to słaba płeć:-)))
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze,haha...bo ja to codziennie słysze w pracy,to niech się faceci dowiedza,co o nich się mówi "w kuluarach"...:P
UsuńKrzyśku,jak wiesz,kobiety lubią narzekac,ale...tak naprawdę jesteśmy czasem nadopiekuńcze,czyli same sobie winne...:P
my się trochę śmiejemy z was,ale wolimy was zdrowych,to się opiekujemy jak możemy...:P
:)))Zgadza sie smoczku że jeden mężczyzna chory w domu to jak cały oddział!Oni zazwyczaj od razu sa umierajacy i jedliby wszystkie tabletki jakie by im sie podało:)))
OdpowiedzUsuńdlatego Elu wolimy szybko ich wyleczyc,by nie zrzędzili...ale co ponarzekamy to nasze...haha
Usuńz tymi tabletkami to masz rację,czasem są tylko pytania:co mi dajesz?...hahahaha
faceci na co dzień żyją w "pancerzu kulturowym"... mają być zawsze sprawni, zwarci i gotowi, nie marudzić, nie płakać, nie jęczeć... choroba jest dla nich znakomitą okazją, by ten "pancerz" zdjąć, by od niego odpocząć... mogą sobie wtedy pomarudzić, pohisteryzować bezkarnie... w końcu są chorzy, to im wolno, mają dyspensę... niestety są w tym czasie dla swoich kobitek upierdliwi aż do bólu... zamiast chłopa na schwał w łóżku leży rozkapryszony bachor...
OdpowiedzUsuń....
są jednak tacy, którzy ten "pancerz" mają tak wrośnięty w psychikę, że nie przyjmują choroby do wiadomości, lekceważą objawy... niestety tacy żyją podobno krócej...
.....
co lepsze?... wieczny "iron man" bez urlopu, ale na krócej, czy "iron man", który od czasu do czasu zamienia się w kupkę marudnego kisielu, ale na dłużej?...
pozdrawiać :))...
oczywiście,że masz rację...odpowiadam stanowczo:lepsza kupka kisielu na dłużej..:P
Usuńtylko fajnie by było,żeby to trochę w dwie strony działało i będzie ok...ale to zawsze można wcześniej sprawdzic,czy facet też potrafi pomóc w chorobie:P
37'3 !!!! Błahaha! Mój jest umierający przy 36'8!!!!!! UMIERAJĄCY! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhm...może on 6 z 8 pomylił i zobaczył 38.8!...:P
OdpowiedzUsuńheh, przypomina mi się taka aktualna reklama z TV, kiedy to wyraźnie chory Pan chrypi w kierunku żony: "Nie mogę dosięgnąć pilota..."
OdpowiedzUsuńChociaż przyznam szczerze, że mój mąż jest raczej powściągliwy w okazywaniu słabości, a co za tym idzie, żeby zmierzyć mu temperaturę muszę uciekać się do podstępów. Na stwierdzenie, że jest chory odpowiada szczerym oburzeniem... A jak już jest bardzo źle, to zawsze usiłuje mi wmówić, że to tylko zmęczenie i zaraz przejdzie.
Sama już nie wiem, czy wolałabym w domu takiego "narzekacza", czy mojego "przecież Ja na pewno nie jestem chory, przesadzasz..."
Pozdrawiam.
to wszystko od faceta zależy,jeśli jest malkontentem...to ciężka sprawa,ale jeśli ma swoje chwile słabości,a tak jest normalny...to nie jest to szkodliwe:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam miło;)
A wiesz, że ja nie mam takich doświadczeń z moimi panami. Radzili sobie doskonale z chorobą czy moja nieobecnością w domu. Może to moja zasługa? Nie zastanawiałam się nad tym. Dowcipy super. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja myśle Azalio,że faceci tak ogólnie boją się choroby,może masz rację,że tak po trosze to nasza zasługa ich zachowanie?
Usuńpozdrówki:)
Wiado przeciez, ze Oni sie boja i to bardzo /smiech/
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Judyto,oj bardzo,to prawda,w nas pokładają wtedy nadzieję:)
UsuńTen pierwszy kawał BOSKI!!!!
OdpowiedzUsuń:)
A chłop chory, to katastrofa! Choć mój ex akurat nie jęczał, tylko mocował karnisze mając zapalenie płuc i 40stopni temp.
Wbrew pozorom nie było to wcale lepsze, niż
" umierający" facet. Myślałam, że zamorduję go z nerwów!
;)))
dzięki Angie...
Usuńno to faktycznie miałaś zmartwienie,mogło to denerwowac,bo facet nie myślał w ogóle...:P
Ojciec był twardy, bolało go coś a on bladł zaciskał zeby i nawet nie jęknął. Pamiętam taki obrazek raz, jak prosił nas- dzieciaki - abyśmy tak nie krzyczały podczas zabawy bo go głowa boli i ma gorączkę, po czym wyciągnąl gary i nam obiad gotował-mama była akurat w pracy.
OdpowiedzUsuńNatomiast z moim mężem to jest całkiem inna historia. Nie jeczy, nie umiera, ale jest upiedliwy... no i cierpi w samotnosci, wredy trzeba go zostawić w spokoju.:-)
tak,Twój ojciec był twardzielem,sam radził sobie z chorobą,a mąż ...po prostu w swój sposób zmaga się z chorobą,jak większośc facetów jest upierdliwy,ale jak bardzo cierpi,woli byc sam...
UsuńTylko wiesz, to cierpienie to przy goraczce 37,5. No na serio,ja przy takim czymś jestem zdrowa jak ryba:-)
UsuńMój tato nie był w chorobie upierdliwy, za to mój mąż dawał popalić.
OdpowiedzUsuńTaki los nasz następne dziecko do opieki.
Pozdrawiam serdecznie
tak,Alinko,nagle dochodziło jeszcze jedno dziecko do opieki...:P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam milutko:)
W każdym człowieku siedzi dzieciak, a choroba to dobra okazja, by go 'wypuścić'. Tyle że jeśli nie ma w pobliżu kogoś, kto mógłby się tym dzieciakiem zaopiekować, to dzieciak wypuszczany nie jest. Wniosek nasuwa się sam :)
OdpowiedzUsuńtak,w mężczyznach tez ten dzieciak czasem wyłazi...szczególnie jak ma mu kto matkowac...:P)))
UsuńDobry wieczór, Krakowianko!:)
OdpowiedzUsuńNa temat chorych facetów to mogłabym długo i nie tylko sezonowo...:)))
Nie wiem, czy widziałaś mój wpis z ubiegłego roku: http://even21.wordpress.com/2012/03/25/szpital-w-domu-czyli-kobieta-i-mezczyzna/
jedno jest pewne - mężczyźni zupełnie inaczej znoszą różne dolegliwości niż kobiety:)
Pozdrawiam mile:)
Even,tez się uśmiałam z Twojego tekstu,czyli...mamy podobne zdania,haha.Oni po prostu inaczej czują chorobe...:P
Usuńnajcześciej są w...dyspozytorni,jak to fajnie nazwałaś,a pilot...to pierwsze słowo wypowiedziano rano,hahaha
Już nawet nie walczę z pilotem...:)
Usuń- z magii on jest najważniejszy dla niektórych panów;)
mają poczucie władzy....hahaha
UsuńUśmiałem się z tych żartów :)
OdpowiedzUsuńOsobiście radżę sobie nieźle, ale jestem zdania, że to żona wychowuje męża i odwrotnie. Nawet nie przyszłoby mi do głowy, aby nie ugotować sobie herbaty, nie wiedzieć gdzie leżą sprzęty domowe lub wydzwaniać ciągle do żony. Takie problemy to chyba matkowanie mężom i panie powinny zmienić swoje postępowanie. Może zlinczują mnie wszyscy mężczyźni, ale tak sądzę. Pozdrawiam :)
właśnie Zbyszku,panie za czesto matkują,bo mają w sobie ciągły instynkt opiekuńczy,kiedy jest choroba,martwią się ...a to ktos wykorzystuje nieraz...za bardzo...:P)))
Usuńbądź dzielny,a może lincz Cie ominie?...hahaha
Bo w tym jednym jedynym przypadku to nie Was boli głowa :D
OdpowiedzUsuńożesz Ty!
Usuńw tym jednym przypadku?...:P)))