środa, 2 września 2015

jeszcze słyszę tamten gwar...

Niedawno ,będąc na spacerze,zabrnęłam na osiedle mojego dzieciństwa i znalazłam się koło mojej szkoły podstawowej.Teraz jest tam gimnazjum.




                                          zdj.z netu, ale to moja szkoła...otoczona zielenią....

Stanęłam chwilę tuż za siatką, za którą kiedyś była bieżnia i stanowisko do skoku w dal, zarośnięte teraz trawą. Zamknęłam oczy...pod powiekami przesuwał się film w zwolnionym tempie, w kolorze sepii. Rozbieg, bieg, odbicie i...i było blisko rekordu szkoły. Bardzo lubiłam skok w dal, miałam niezłe wyniki. Co to były za przeżycia, kiedy razem z nauczycielem szliśmy mierzyć odległość i radość na mojej twarzy. Będę w pierwszej trójce. Jest OK.- ale stać cie na więcej, słyszałam od wf-isty.
Był również skok wzwyż - tyłem, przodem...ale nie za bardzo lubiłam, wolałam biegi na różnych dystansach.
Skoki przez kozła... i tu zawsze kończyłam - na koźle...:))). Za żadne skarby nie przeskoczyłam,wyobraźnia mi za dużo podpowiadała...zazdrościłam niektórym koleżankom, ale nie byłam osamotniona w tych nieudanych skokach. Bardzo lubiłam fikołki,to znaczy przewroty w tył i przód, te przewroty też lubił mój psiak niesforny, kiedy ćwiczyłam w domu...zawsze mi w tym przeszkadzał, on miał zabawę, ja więcej powtórek ;))
Jeśli chodzi o lekcje wf-u, to duży nacisk był kładziony na lekkoatletykę.I bardzo dobrze, myślę.

Otwarłam oczy...szkoła jeszcze stoi pusta, za parę dni zbliżał się nowy rok szkolny...cisza...a ja słyszę gwar i śmiech tamtych NAS, wesołych dzieciaków z przyszytymi tarczami na rękawie fartuszka. Jakiś żal, nostalgia, że to juz tak odległa przeszłość, bo tamte lata , lata szkoły podstawowej były najmilsze,jeśli chodzi o szkolne lata w ogóle w moim życiu. Późniejsze lata już nie były takie beztroskie.Były inne po prostu.

.

Myślę, ze każdy z Was ma takie szkolne wspomnienia.:)

22 komentarze:

  1. Bardzo miłe wspomnienia. Dziś jest inna szkoła, inni nauczyciele, a może to wspomnienia i czas zmieniają te chwile... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś w tym jest Zbyszku, z dystansu inaczej sie patrzy, docenia się tamte lata...były wspaniałe,mimo,że mniej mieliśmy niż dzisiejsze dzieci otoczone gadżetami...

      Usuń
  2. Śmiało moge powiedziec ze najfajniej wspominam czasy z podstawówki.doskonale cie rozumiem ze wf lubiłas bo dla mnie liczył sie w szkole TYLKO wf reszta była tym co musiałam:)))) bede nieskromna ale nie było lepszego zawodnika w całej szkole ode mnie ! jedyna dyscyplina gdzie musiałam oddac pałeczkę pierwszenstwa był bieg na długich dystansach.Nie paliłam jeszcze wtedy papierosów a mimo to nie byłam w tym najlepsza :))) Nigdy nie zapomnę uczucia kiedy stawałam na podium jako najlepsza :)) Kozioł był prawdziwa zmorą niektorych dziewcząt ale to wcale nie było takie proste! Moja wyobraznia jest dośc rozbudowana i dziś to ja bym nawet nie dała rady podskoczyć zeby na ten kozioł usiaśc hahahaha
    Uściski dla ciebie Marysiu!

    OdpowiedzUsuń
  3. to były lata...ja tez lubiłam wf...oprócz tego kozła...haha
    ja tez na krótkich dystansach była m najlepsza,potem w domu chwaliłam sie strasznie...hahaha, zanudzałam wszystkich jaki to ze mnie mistrz...fajna była taka spontaniczna radosć...
    a na kozła musiałybyśmy jakąś mini-windą wjechać, hahaha
    uściski dla sportowca.!

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje wspomnienie z podstawowki, jak na razie to....bardzo trudna nauczycielka w klasie 1-3, no bardzo ja przezywalam widocznie skoro tak mocno utkwila mi w pamieci. Kobieta ostra, sroga i dyscyplinujaca dzieciaki.....po latach okazalo sie, ze miala spore problemy w zwiazku i nie stad, byc moze to jej zachowanie. No i fartuszki...a potem starsze klasy podstawowki, fartuchy poszly w kat. bardzo utkwily mi ,ale w sposob pozytywny, rozroby w tych starszych klasach chlopakow na lekcjach- mielismy takich trzech. Nosilo chlopcow, energia ich rozpierala, ale dzieki temu bylo zabawnie:))

    OdpowiedzUsuń
  5. u nas był nawet luzik, było dużo zajęć pozalekcyjnych za darmo...nauczycielki nawet były fajne...ale od geografii była super...najlepsza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. My mielismy w podstawowce dziwna matematyczke, ktora nie umiala nas nauczyc tego fachu, bo non stop poprawiala na lekcjach swoj make up. Malowala rzesy ( wrecz z naboznoscia), usta, oczy...i tak chyba czynila na wszystkich swoich zajeciach, bez znaczenia jaka to byla klasa. Jej uwagi do rozwiazywania zadan, to bylo cos w stylu:
      wziela sobie jakiegos ucznia do tablicy. Dala mu zadanie, on sie wykazywal- rozwiazywal, scieral, na nowo pisal, a ona w trakcie malowania- szczotkowania rzes, nie zerkajac na tablice mowila ( uczen ow uchodzi w jej mniemaniu za niezlego matematyka) : " No, Iksinski. Dobrze, bardzo dobrze..." na co klasa czasami piszczala: " Jak to dobrze?! Przeciez jest zle!". Matematyczka wtedy sie budzial, zerkala na tablice i : " Iksinski zle. Popraw..."- korygowala. Innym zas razem brala do odpowiedzi np.: Igrekowskiego, slabego matematyka i sytuacja sie powtarzala tak , jak z Iksinskim, tyle tylko, ze z werdyktem (oczywiscie bez spogladania wczesniejszego na tablice): " Igrekowski zle. Popraw!" . Czasami klasa piszczala, ze . "Jak to zle!? Dobrze przeciez mial!", na co matematyczka :"No i po co scierales tumanie?! Przeciez dobrze miales!".
      Razu ktoregos ow tuman, notabene wyluzowany koles, ktory w tamtych czasach za chuligana przez cialo pedagogiczne byl uznawany- .... ow koles razu ktoregos- w momencie kiedy matematyczka przerwala swoj nabozny rytual malowania twarzy i wyjrzala podejrzliwie na korytarz wystawiajac leb na zewnatrz, a tylek zostawiajac wypiety na uczniow w klasie ( zainteresowala sie smiechami, dwoch innych pedagozek, rozlegajacymi sie na korytarzu podczas ciszy lekcyjnej) - zakradl sie po cichu na tyly wroga i wykrzykujac "aaaaaaaaaaa! jaaaaaaa!" poczestowal matematyczke siarczystym klapsem w dupencje. .... Nauczycielka wyprostowala sie, chwycila za zadek i placzliwym glosem zawyla : "Gospodarz klasy!.... Po wychowawce! .....Po dyrekcje!".
      Zawiesili kolege na jakis czas.... do wyjasnienia...potem go odwiesili. Zreszta on mial problemy z przejsciem z klasy do klasy, wiec , w razie co- , przyzwyczajony byl do trudnosci. Nie pierwszyzna dla niego. Lubilam. go.

      Usuń
    3. fajne wspomnienia Aniu,myśmy tez mieli taka damę, pół lekcji przegadała o złej młodzieży, ze jej dzień dobry nie mówią,ze miejsca nie ustępiją...a potem coś na temat lekcji łaskawie gadała...
      przykład,który podałaś z tym klapsem w dupencję w porównaniu z tymi chamskimi kawałami teraźniejszymi wydaje sie po prostu...uroczy,lekki, że sie tak wyrażę...

      Usuń
    4. w tym roku, przechadzajac sie ulicami mojego miasteczka natknelam sie na owa pania. Na twarzy jest ciaglke ta sama...ta sama fryzura ( lata 80) ta sama twarz i wyraz twarzy, ten sam make up- zakonserwowala sie swietnie. Pomimo slusznego jak na kobiete wieku, spokojnie jest przed szescdziesiatka, nadal nosi wysokie obcasy i mini....celulitis pokazuje tylko, ze z wiekiem cos nie teges. Faceci moze nie widza tej przypadlosci, ale kobiety szczegolary niestety na to cos pierwsze zwracaja uwage i psuje jej caly wizerunek- kobiety zatrzymanej na latach osiemdziesiatych.

      natomaist tak, to pawda, wyczyn z klapsem byl, jak na tamte, czasy ostry ( ona powstrzymywala lzy, czyli bolalo, on dal w tym momencie z siebie wszystko) . Kiedy zas porowna sie to, co obecnie robi sie nauczycielom , chociazby nakladanie kubla ze smieciami na glowe i wyszydzanie nauczyciela przed klasa, to tamten wyczyn to byla finezja:)))

      Usuń
  6. No tak, czasy szkolnej beztroski zawsze miło się wspomina :)
    Nie napisałaś tylko, czy chłopcy Cię podrywali, tzn. czy Ci dokuczali, bo przecież chłopcy od zawsze dokuczali przede wszystkim tym dziewczętom, które im się podobały, a inne z reguły ignorowali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie...dobrze napisałeś Smurffie,dokuczali...haha, to takie końskie podrywy były,a to za włosy ciągnęli,a to podczas przerw zderzali sie to niby przypadkiem,a to jakoś dziwnie odmieniali imię,przedrzeźniając...no dobra,to też było motorem do pójścia do szkoły...tak poza nawiasem, haha
      najgorzej jak ten Maciek z V B nagle zaczął przedrzeźniać Baśkę z klasy obok...i z nią się zderzać podczas przerwy...:)

      Usuń
  7. Ja też byłam dobra w biegach i skokach. Kozła przeskakiwałam, ale była odskocznia. Do dzisiaj mam jakieś medale i wycinki z gazet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteśmy z dobrego pokolenia zatem,sportowego,teraz komputerowcy :)))
      pozdrawiam miło Anno:)))

      Usuń
  8. zawsze lubiłem wuef i choć w podstawówce byłem gdzieś w środku tabeli rankingowej, jeśli chodzi o wyniki, to bardziej mnie cieszył sam ruch, działanie, niż bicie rekordów...
    irytował mnie tylko nakaz jednolitych strojów sportowych na zajęciach /nigdy nie lubiłem uniformizacji/ i kontestowałem to zwykle nieregulaminowym odzieniem /choć nadal praktycznym, z punktu widzenia ćwiczeń/... więc z wuefu miałem za to zawsze "tróję" /stara skala 2 - 5/, dopiero w liceum się to zmieniło, ale to była już inna bajka...
    ze wspomnień...
    na jednej lekcji podczas skoku w dal na boisko wszedł miejscowy, znany w moim rodzinnym mieście chuligan... siedział przy skoczni na murku i komentował skoki... nauczyciel wuefu go tolerował, ale do czasu, gdy ów koleś zaczął podskakiwać do niego i wywiązała się bójka... tu nadmienię, że ów nauczyciel nie był zbyt lubiany, zaś ów chuligan co poniektórym imponował... ale w wyniku tej bójki chuligan dostał solidny łomot i ów nauczyciel stał się idolem całej szkoły...
    pozdrawiać jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie,ten fajny ruch na świeżym powietrzu, jeśli chodzi o biegi czy skoki w dal...byliśmy zmęczeni,ale tym zmęczeniem,które daje radość,zadowolenie...
      dawniejsi chuligani to bardzo grzeczni chłopcy w porównaniu z dzisiejszymi tak naprawdę...
      pozdrawiać również:)

      Usuń
  9. Marysiu obudziłaś i moje wspomnienia, tez biegałam na 100 i skakałam w dal.Z mojej szkoły zrobiono wydział Uniwersytetu.
    Wszystko się zmienia, pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno były to miłe wspomnienia Alinko,byłyśmy dziecmi fizycznie sprawniejszymi od tych dzieci dzisiejszych,siedzących przed komputerami...
      pozdrawiam miło.:))

      Usuń
  10. Witam Krakowianko! To taki piękny czas, a i z perspektywy ówczesne problemy wydają się... niepoważne. Taką sentymentalną podróż odbyłam do mojej podstawówki w maju, ale oprócz miłych wspomnień,pojawia się też świadomość przemijania...
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj miło Even, tak, ta świadomość przemijania jest smutna, czas za szybko biegnie...
      pozdrawiam miło.

      Usuń
  11. Marysiu - w życiu nie przeskoczyłam przez kozła. Biegłam, biegłam i ...... gucio - stawałam jak wryta i .... dwója /bo pał przecież wtedy nie było/.
    A z jedną z Filipinek /nazywała się Agata Dowhań chodziłam kiedyś na angielski do Metodystów chyba.
    Bużka:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo też przez takie bydle nam kazali skakać, haha
      ale masz super wspomnienia a pro po jednej z Filipinek...

      Usuń