Udany seks, jego ciągłe zachwycenie nią ,dawał jej to, czego nie otrzymała nigdy od męża, robiącego cały czas karierę. Po rozwodzie odetchnęła, nie mieli dzieci, rozstanie było tylko podpisaniem dokumentów,jakby koniec pewnej umowy...na czas określony.
I nagle, któregoś poranka, patrząc na śpiącego obok Michała, poczuła,że...że musi szybko się ubrać,wyjść
i nigdy już nie znaleźć się w tym miejscu, u boku tego faceta.To nie z nim chce się budzić, z nim zasypiać, z nim przeżywać taką zwyczajną codzienność, o jakiej marzy najbardziej. Dał jej tak wiele, wiedziała o tym,a jednak...czegoś jej brakowało,czuła to.
Jestem nienormalna, zwierzyła się koleżance...Wcale nie, jesteś po prostu teraz naprawdę świadoma tego,co chcesz , a Michał...Michał bardzo dużo ci dał, poczułaś się kobietą, odżyłaś, dostałaś skrzydeł, ale ten facet tak naprawdę ułatwił ci pewne decyzje.
A może...może i faceci też tak mają ?
cudowny utwór, którego słuchanie jest pewnym ...smakowaniem, bez pośpiechu ;)
Tu raczej nie chodzi o dziwność, o to, że nie wie się, czego się chcę, ale o tzw. kobiecą intuicję. Czasami wszystko jest dobrze w związku, oficjalnie nie można nikomu nic zarzucić. Partner zachowuje się poprawnie, ale coś jest nie tak, czuję się, że ktoś hm np. nie darzy nas szczerym uczuciem, chociaż jest dobry sex a partner dba o nasze potrzeby. Są czasami pewne niuanse, które się wyczuwa, ale nie potrafi się ich jeszcze nazwać, nie ma się na nie dowodów a jeśli się o nich powie, otwarcie wyrazi nic to nie da, bo druga strona się wyprze.
OdpowiedzUsuńCzasami takie zachowanie jest uzasadnione, bo w przyszłości okaże się, że partner nie był zbyt lojalny, ale czasami i to tez trzeba podkreślić takie zachowanie jest wynikiem np. lęku i strachu . Być może bohaterka twojego postu podjęła decyzje pod wpływem pewnego impulsu a teraz jest w szoku, bo nie była to jej świadoma decyzja, lecz decyzja, która wynikała ze spotkania nowego mężczyzny. Zanim człowiek wejdzie w nowy związek musi pogrzebać stary, pogrzebać w sensie emocjonalnym .Tu tego pożegnania chyba nie było, bo od razu, bardzo szybko weszła w nowy związek stąd takie zachowanie.
dużo masz racji Iv,też tak można pomyślec,niby dobry związek,a jednak to nie to,nagle chcemy zmienic tę złota klatkę,może ta idylla jest tylko jednym wielkim udawaniem?...a może jakaś rutyna wkradła się...może też i uczucia nie było,tylko wzajemne zauroczenie...
UsuńA ja Ci powiem Marysiu ze z tymi chłopami to nigdy nic nie wiadomo. Mam takiego jednego, który chyba singlem na całe życie zostanie, chociaż wiele kobiet naprawdę go kocha i za nim przepada...
OdpowiedzUsuńno tak Jadziu,ale ten singiel na pewno będzie szukał,na razie pewnie albo nie ma czasu,albo...jeszcze to nie ONA...haha
UsuńCzasami zastanawiam się co jest łatwiejsze kiedy w małzenstwie zaczyna być letnio bo ani to zimno ani goraco już nie jest. Odejść czy zostać? o to jest pytanie. Odwagi potrzeba i w jednym i w drugim przypadku.W małżenstwie ale też i w związku nieformalnym nieustannie trzeba pielęgnować i dbać o uczucia nawzajem. Jest dobrze , nawet bardzo dobrze i odpuszczamy sobie podlewać ten kwiat miłości i fascynacji soba i tu nagle po jakimś czasie ZONK Okazuje się że to już nie to samo ,ze to że tamto .Można podjąć próbę waki by wróciła choć namiastka tego co kiedyś łączyło dwooje ludzi .Jedni próbują ,drudzy odpuszczają i zaczynają żyć razem a jednak osobno a drudzy po prostu odchodzą.
OdpowiedzUsuńto tylko świadczy Elu,że człowiek tak naprawdę jest tworem złożonym,niby dobrze mu z związku,a nagle...już ma dośc, może tworzymy sami sobie takie złote klatki,zamiast normalności?...nie wiem...
UsuńMyślę że ani złote klatki ani normalność .Rutyna sprawia ze już się nie chce chcieć.
UsuńZ czego się biorą rozstania? Z egoizmu. Ludzie mają postawę roszczeniową wobec innych. Tzw. "niedopasowanie" tak na prawdę jest niechęcią do kompromisu. Bo kompromis oznacza rezygnacją ze swojej wygody.
OdpowiedzUsuńi tak i nie Tomku...bo jedna strona nie może ciągle ulegac, a rezygnacja z wygody...czy jeśli musimy rezygnowac,to dobrze wróży dla związku?może gdyby była normalna komunikacja,kompromis ,ale z obydwu stron...Bywa,że jedna strona ma dośc kompromisów, a druga strona wtedy oczy wytrzeszcza...bo ciągle brała i brała...to nie tak do końca...
UsuńZgadzam sie z tobą krakowianko. Bo przecież ile można!
UsuńHeh, mówimy o tym samym :D. Kompromis nie oznacza ustępstw jednej strony, ale obu.
UsuńUrden uważam ze trochę egoizmu wobec siebie samego nie jest niczym złym.jednak kiedy ów egoizm staje się bez przerwy rozczeniowy w stosunku do partnera wtedy pojawiają się zgrzyty z którymi jedni próbują cos zrobić a drudzy maja to w dupie .no a potem to już jest klops.
UsuńWszystko jest dla ludzi. Problemem jest brak umiaru.
UsuńNo brak lub wręcz coś przeciwnego temu.
UsuńFaceci też tak mają, kto wie, może nawet jest ich więcej niż takich kobiet.
OdpowiedzUsuńZaś jeśli o mnie chodzi, to zupełnie nie rozumiem takiej postawy - bo czego tacy ludzie szukają?
Dałaś tytuł tego posta "szukając... życia". To ja się pytam - jakiego życia im brakuje?
Jeśli chcą więcej adrenaliny /nie wiem - skoków na bungee, zabaw w trójkątach, czworokątach, a może - bdsm?/, to niech mają odwagę powiedzieć to na samym początku znajomości, a nie potem odejść bez słowa wyjaśnienia /jak ta kobieta/ - dla mnie to jest tchórzostwo i zupełne nie liczenie się z tą drugą osobą, którą przecież w ten sposób się krzywdzi.
Może takie kobiety w dzieciństwie za dużo bajek się naoglądały o księżniczkach zamkniętych w wysokich wieżach, co to je złe smoki pilnują, a potem przyjeżdża rycerz na białym koniu, zabija smoka, a tę księżniczkę uwalnia... no i potem w dorosłym życiu cały czas takich rycerzy wyglądają... natomiast w przypadku facetów może to jest syndrom wiecznego chłopca - Piotrusia Pana... cholera wie.
Natomiast jeśli chodzi o stronę muzyczną, to uwielbiam ten /dziś już stary, bo ten nowy moim zdaniem już tak nie wymiata/ Myslovitz - zarówno jeśli chodzi o warstwę muzyczną, jak i piękne, lekko melancholijne teksty.
Np. coś w tym stylu:
...
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
dotykam stopą dna
po drugiej stronie
na pustej drodze
czy to ty?
ktoś głaszcze mnie po włosach
nie mówiąc prawie nic...
https://youtu.be/3-kApwni9jo
ja myślę Smurffie,że tu nie o adrenaline bohaterce chodzi...może ma dośc udawania,ciągłego zachwytu,może oboje w sumie udawali?łapali chwile,a życie to nie tylko piękne chwile,czasem można np.tylko pomilczec razem,nie tylko jeśc sobie z dziobków,bo można się zagłaskac...może o to chodzi...o tę zwyczajnośc,ktorej nie było w tym niby pięknym związku...wątek Piotrusia Pana...może i tak Smurffie,może to był taki Piotruś...
Usuńdzięki za link...Myslovitz jest the best...:)))
Może o zwyczajność jej chodzi, a może o nadzwyczajność, cholera ją wie.
UsuńWiem jedno - o co by jej nie chodziło, to po to ma język w buzi, aby czasem z niego korzystać i powiedzieć "co jej leży na wątrobie", bo taka rejterada "po angielsku" nawet bez jednego słowa wyjaśnienia, to moim zdaniem najgorsza rzecz, jaką może zrobić i dla takiej reakcji nie mam ani żadnego zrozumienia, ani też - tym bardziej - wybaczenia.
wiesz Smurffie,są związki,ktore wiecznie sobie coś wyjaśniają,do końca oboje udaja ,że nie wiedza o co tej drugiej stronie chodzi,a są takie,że...nagle jedno odchodzi...ale na pewno kryje się za tym...zwątpienie,rozczarowanie...
UsuńCiebie to dziwi,a tak jak mnie dziwią takie zerwania przez sms...lakoniczne zdanie,ktoś ma kogoś z głowy...to po prostu emocje,nieprzewidywalnośc...czasem chamstwo i prostactwo...
a tkwienie przy kimś na siłę,nie kochając go...nie darząc przyjaźnią nawet,tylko z powodu strachu zostania samej...nie wiem co uczciwsze...czy nie lepiej odejsc po angielsku, by uniknąć jakiś banalnych przeprosin,obietnic...jak i tak sie wszystko wypaliło...i już nie chce sie nic wyjaśniać...
Tak prawdę mówiąc, po przeczytaniu Twojego postu, muszę się zgodzić ze Smurffem. Z taka postawą nigdy niczego nie znajdzie, bo jak mówi stare przyslowie - koniec języka za przewodnika, czyli kto pyta nie błądzi. Jak sama napisałaś "dawał jej to, czego nie otrzymała nigdy od męża", był kimś ważnym w jej życiu, dawał jej poczucie pełnej kobiecości". A mimo to rzuciła go bez słowa? To właśnie jest to co nazywam egoizmem.
Usuńja tez jestem za normalnym zakonczeniem związku,ale może miała już dosć udawania szczęśliwej,jak on jej tego szcześcia nie dawał...jak ma sie kogoś serdecznie dość to lepiej odejśc, przeciąć pępowinę...a nie tkwić w pozorach...ja ją rozumiem...
UsuńKażda znajomość daje nam trochę mądrości życiowej.Z tym,że jedna podcina nam skrzydła,a druga wręcz przeciwnie-uskrzydla.
OdpowiedzUsuńPanna Almira dobrze prawi.
UsuńCzęsto ludzie się po prostu nie rozumieją. Mimo że próbują się zrozumieć...
OdpowiedzUsuńna pewno tak Anno,szczczególnie te drugie związki,są...trudniejsze,mimo,że wydaje nam sie,że już wiemy co chcemy...a jednak...
Usuńchyba na miejscu tego Michała poczułbym się jak rzecz...
OdpowiedzUsuńinna sprawa, że mało o nim napisałaś, więc nie wiadomo, o co jemu w tym wszystkim chodziło...
pozdrawiać jzns :)...
gdyby relacje miedzy nimi były oparte na prawidłowej komunikacji,na pewno nie doszłoby do tego,w sumie nie ma potrzeby pisać dlaczego tak sie stało,bo ...to był skutek wypalenia się,albo on nie dostrzegł,że związek zmierza ku końcowi,ona raczej przedłużała na siłe,aż zaczęła sie dusić ,mimo,że na początku dostała skrzydeł...tu może być bardzo prozaiczny powód,zużycie materiału, złota klatka...wielkie rozczarowanie...
Usuńzaraz... to ja czegoś nie zrozumiałem... był mąż, potem rozwód, potem Michał... tak?... czy mąż to był Michał?...
Usuńjuż w pierwszym zdaniu jest wyjaśniona dosć ważna rola Michała...a więc...D
Usuńa mąż był zajety swoją karierą...;)
czyli rozumiem to tak... najpierw był mąż - karierowicz... potem rozstanie z nim i rozwód /to akurat formalność, mało istotna/... po mężu jest Michał... niby fajnie, ale jednak "to nie to"... więc po krótkim czasie panienka daje nagle dyla...
Usuńwięc dobrze wspomniałem na początku, że Michał miał prawo poczuć się jak rzecz, że użyła go tylko na zasadzie "klin klinem"... to, że akurat dała dyla "po angielsku" wiele nie zmienia, to kwestia formy jedynie...
ale jest w tym pewien kruczek, o którym również wspomniałem... nie wiemy, jak sam Michał traktował ich układ... bo też nie musiał się nastawiać na coś "poważniejszego", mógł podchodzić do sprawy na luzie... teraz jest mnóstwo takich związków... a może też się szykował, by powiedzieć "cześć"?...
dlatego właśnie uważam, że jednoznacznie tej historii skomentować nie można... za mało danych...
na pewno tego typu rozstanie jest pewnym skutkiem zwiazku,w którym czegos zabrakło,tu nie potrzeba duzo danych,bo jej reakcja dobitnie o czyms świadczy,a byli ze sobą parę lat...może on zasłuzył sobie,zeby tak to skonczyć...nie wiem,dlaczego nikt jej nie może zrozumieć,ŻE on dał jej takie prawo być może...
Usuńznowu zgłupiałem... to ile ona z tym Michałem była?... parę lat, czy jakąś chwilę?... ja rozumiem metaforę "jakąś chwilę", ale że to oznacza "parę lat", to mi do głowy nie przyszło...
Usuńano parę lat...był więc czas,by podjąć pewne decyzje...i nie głupiej już Piotr...hahahaha
UsuńA moze ona szuka milosci, nie zycia? A milosc to cos takiego, ze ...kurcze no...niekoniecznie zalezny jest ten stan od tego czy akurat mamy kogos, czy nie. Ona ewidentnie nie umie kochac i nie wiem czy znajdzie kogos kto tak ja na maxa pokocha. A moze sie myle?
OdpowiedzUsuńmoże tak byc jak piszesz,ale niekoniecznie...za nia nieudany związek małżeński,może szuka jednak innych cech u faceta,tu się dusiła...miała dość...na pewno miłości nie było....
UsuńJeszcze nie umarłem z miłości, nie oszalałem, nie fruwały mi motyle w brzuchu. Kocham miłością dojrzałą, rozsądną i może to chroni mnie przed wielką katastrofą, o której coraz częściej słyszę u innych.
OdpowiedzUsuńBo to nie widzieli świata poza sobą, a nagle się rozstali, ciągle się całowali, a on ją zdradził, mówili sobie "kocham" natrętnie, a ona szukała innych doznań. Pozdrawiam :)
czasem za dużo słów, za często...bez pokrycia,niedojrzałość emocjonalna...na pokaz, a potem rozczarowania,bo za płytkie to wszystko...
Usuńpozdrawiam miło.