Dawno,dawno temu...;-)
Może nie aż tak dawno, ale...i nie tak niedawno, bo w latach 60-tych powstał pewien muzyczny duet, który stworzyli dwaj młodzi pianiści (studenci Państwowej Szkoły Muzycznej w Warszawie), Marek Tomaszewski i Wacek Kisielewski. Duet znany pod nazwą Marek i Wacek.
Byli niesamowici, zachwycali umiejętnością improwizacji na różne tematy, m.in. na tematy zaczerpnięte z muzyki klasycznej, wykonania zachwycały fantazyjnością aranżacji tychże tematów oraz spontanicznością jaką może nieść z sobą improwizacja.
"W 1966 roku odbyli po kraju wspólne tournée z Marleną Dietrich. Niebawem udali się na trasy europejskie, od razu odnosząc znaczące sukcesy jak Grand Prix i Złoty Gronostaj w Rennes (1967 r.). Koncertowali w Danii, Szwecji, Finlandii, Hiszpanii, ZSRR, Bułgarii, Rumunii, Anglii, Holandii, Austrii, Szwajcarii, we Francji (m.in. w „Olympii") i RFN - gdzie cieszyli się niespotykanie wielką popularnością. W Stanach Zjednoczonych wystąpili m.in. w Carnegie Hall. Nagrali ponad dwadzieścia płyt długogrających, większość dla Polydora i Electroli. W Polsce - kultowymi nagraniami okazały się „przeróbki" tematów klasycznych, zarejestrowane w studiu MUZY - Polskich Nagrań w 1968 roku"
Niestety,w roku 1986,w wypadku samochodowym zginął współtwórca duetu, Wacław Kisielewski.
/wiadomości z netu/.
Na pewno niektórzy z Was pamiętają ich utwory fortepianowe.
powspominajmy...
utwór, który wzrusza...ale przybliża nas do LATA :)
Marek & Wacek...duet niesamowity...
Lubiłem ich słuchać. Niewielu jest artystów, którzy potrafią zarazić publiczność pięknymi dźwiękami. Im się to udawało. Dziękuję za przypomnienie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńtak Zbyszku,ich słuchało się z przyjemnością,od początku do końca...byli niesamowici...
Usuńpozdrówki miłe:))
To prawda - byli wyjątkowi. tez bardzo ich lubiłam.
OdpowiedzUsuńPozdrówki Marysiu:-)
miło mi Jadziu,byli wspaniali,grali tak,jakby sami mieli w tym przyjemnośc ogromną...to było widac i czuc...
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńPamiętam i wspominam mile :)
Pozdrawiam cieplutko ;)
dzięki Morgano,to dowód,że byli niesamowici...i pozostali do dziś...
UsuńPamiętam. Szczególnie podobały mi się szybkie utwory w ich wykonaniu, gdy znakomicie "przeplatali" się nawzajem swoją grą.
OdpowiedzUsuńA to jeden z takich utworów:
http://youtu.be/r3345-rxUqk
dzięki za link...świetny utwór,pasujący do tego o czym piszesz Smurffie,grali nie równocześnie,ale jakby "przeplatali"się nawzajem swoją grą,co stwarzało niesamowity efekt...to sztuka na miarę Mistrzów...
UsuńPamiętam ich doskonale; na tamte czasy byli jak świeży powiew wiosny. Zawsze gdy coś niemal doskonałe, musi pojawić się jakaś przeszkoda... dziękuję za przypomnienie i uzupełnieie mej wiedzy (nie wiedziałam, że Wacław już nie jest między nami):
OdpowiedzUsuńmiło,że są jeszcze tacy co pamietają ich...pięknie to ujęłaś Grażynko,byli jak świeży powiew wiosny...
Usuńpozdrawiam serdecznie.
Powspominać zawsze miło
OdpowiedzUsuńbo to jest wspomnień czar...
Usuńpozdrawiam nowego Gościa.
Miło ich poznać :)
OdpowiedzUsuń