czwartek, 5 lutego 2015

nasze hierarchie wartości...

Każdy ma w życiu jakąś swoją hierarchię wartości i dla tych wartości realizuje się. Dla jednych to zbudowanie idealnej rodziny,ciepłego domu, udane dzieci. Dla drugich realizowanie się w pracy, dla innych poświęcenie w jakiś akcjach humanitarnych np.na rzecz dzieci w Afryce,podróże...To przykłady, że mamy przed sobą niezmierzone pokłady pomysłów na spędzenie życia. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, ktoś kiedyś stwierdził i żeby się realizować w życiu, musi mieć obok siebie drugiego człowieka.;-)
Z drugiej strony - wszechobecna pochwała piękna, młodości, idealnych kształtów, operacji plastycznych, mdłych twarzy bez zmarszczek.Też w tym kierunku niektórzy się realizują. Jeżeli komuś z tym dobrze, to OK, gorzej jak wpada się w obsesję...

Pozostaje ta reszta, która ...cieszy się z życia rodzinnego, z tego że jest w miarę zdrowa, że ma kogoś bliskiego i fajnie jej, jemu tak naprawdę...i te kilka zmarszczek wcale komuś nie przeszkadza...
I mamy takie swoje radości, kiedy wnusia, wnuczek chwyci nas za rękę i zapyta - babciu, dziadku, zatańczymy jak ostatnio?...i człowiek zapomina, że jest w tym momencie dorosły i to jest takie...fajne po prostu ;)Przebywanie z dziećmi , nawet od czasu do czasu, to najlepsza opcja naturalnego odmłodzenia się. I zobaczenia świata oczami dziecka, świata bez przemocy.
Od razu lepiej...



 lubię ten klip i słuchać i oglądać...




25 komentarzy:

  1. i dlatego z chęcią będę przebywała z dwoma 3 i 4 letnimi krasnalami przy których odbudowuję się po całości
    Dośka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj miło Dośka, fajny nick,haha...to najlepszy patent,krasnale mają Ciebie,a Ty masz krasnale...i obie strony zadowolone...i o to chodzi;))
      pozdrawiam miło:)

      Usuń
  2. Widzę Krakowianko, że wnusia zawładnęła Tobą na dobre :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wnusię nie zawsze moge widzieć Kacprze,ale dlatego te godziny z Nią są bezcenne;)))
      pozdrawiam miło:)

      Usuń
  3. Dlatego prawie codziennie pędzę do tych swoich najwspanialszych Szczerbato-Pytalskich. Dla mnie zawsze najwazniejsza była Rodzina. Wszystko inne było i jest przy okazji.
    Pozdrówki Marysiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to są niezaprzeczalne wartości Jadziu,czasem nie mamy takiej udanej Rodziny,jest w naszych marzeniach,ale jak już jest...wszystko inne jest jakby...przy okazji;))
      pozdrawiam serdecznie;))

      Usuń
  4. Pamietam jak w czwartej klasie liceum, tuz na wylocie robiono nam test o wartosciach. 99% odpowiedzi wsrod mlodziezy stawialo na pierwszym miejcu "milosc", no ale wiadomo ze nie szlo o milosc do opny samochodowej, a do drugiego czlowieka:) Jestesmy bytami ciagle czegos pragnacymi, napedzajacymi sie....co bysmy nie robili to idzie w tym wszystkim o spelnienie emocjonalno- uczuciowe. Poszukujemy pozytywnej energii czyli uczuc...jedyne pozytywne uczucie jakie znam to milosc:) Co nam przynosi milosc, co wprowadza nas w stan milosci, z reguly drugi czlwoiek...maz, partner, kochanek ( ale nie taki obrzydliwy na trzy miesiace pozadania, taki na zaspokojenie), DZIECI, niektorzy zamieniaja to na zwierzeta, wprowadzaja sie w jakies satysfakcjonujace ich emocjonalnie pasje... a w tym wszystkim idzie o uczucia.
    No dobra i co z tego? Ano to , ze funkcjonujemy jako stado podobnie, nie roznimy sie w POTRZEBIE niczym , Czasami dokonujemy tylko blednych wyborowe, stawiamy na niewlasciwe rzeczy:)) Tzn.: moze sa one wlasciwe dla kogos innego ale nam akurat spelnienia nie przyniosly. ;oja mam zawsze mowila, ze w zwiazku sie bylo jej lekko , ale nagrode uczuciowa miala w dzieciach i wnukach, czyli cos fajnego z tego niewlasciwego zwiazku jednak wyniklo:))

    Powiem szczerze, ze rozumiem kiedy kobieta nie chce dzieci, moze sie boi, moze po prostu nie znalazla tego , z ktorym warto...rozne sa tego przyczyny. Mam kolezanke, pasjonatke podrozy. nigdy nie chciala miec dzieci, nigdy nie omawiala takich swoich potrzeb. I ok, czemu nie, moze faktycznie, toz niby inni jestesmy- inni w realizacji siebie. I razu ktoregos kiedy miala jakies 44 latka opowiadla z rozrzewnieniem o kolezance, ktora w wieku 37 lat urodzila coreczke. I dala poznac, ze ona w sumie chce tak jak stado, ze zazdrosci tego macierzynskiego spelniania sie innym kobietom.... umyslowo bardzo lotna kobieta, swiat zna w zdluz i wszerz a tu taka prozaiczna potrzeba- potrzeba spelnienia sie macierzynskiego, wiec kiedy spotykam kobiety, ktore nogyma i recyma dzieci niet to mysle sobie : pozyjemy zobaczymy:) Bo niejedna taka zaparta, co to niby inna od innych byla a podskornie o maciezrynstwie marzyla spotkalam.
    Niedawno sluchalam wywiadu z Maria Sadowska, ktora mama zostala, no coz same superlatywy ...tamci na gorze, ci niby wyzej tez potrzebuja takiego prozaicznego spelnienia sie:)))) Najgorzej kiedy ludzie siebie oszukuja, zaklamuja potrzeby:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A utworek super wesoly, radosny, lekki:))

      Usuń
    2. w sumie tak jest jak piszesz, często ludzie,którzy jakby wszystko osiągnęli o czym marzyli,marzą dalej...o bardzo prozaicznych rzeczach na koniec, może to ten instynkt stadny daje znac o sobie?

      Usuń
  5. Każdy z nas ma inny system wartości, dzieci - leczę je, więc swoich mi nie trzeba :) Mój system to mój dom-twierdza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli spełniony Brunet w pracy,napatrzy sie to ma dosć...haha,ale dom...dom jest wartoscią nadrzędną, popieram...;))...i pozdrawiam...:)))

      Usuń
  6. nadrzędną i ostateczną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale chyba nie pusty dom? Mozna miec dom i...pustke w srodku:))

      Usuń
    2. dom i wszystko co z tym domem sie wiąże...na pewno są i tacy,co z domu zrobią twierdzę w sensie więzienia, samotni...ale co to za dom???..Brunet jakoś mi do tego nie pasuje,haha...a kobiety?

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. "'My home is my castle" tak mowia Anglicy, tak samo mozna uslyszec w Niemczech, czyli nie wszyscy maja prawo wstepu do takiej twierdzy...kiedy zapukasz zostaniesz zalatwiony na progu:) Ciekawe czy oni sa szczesliwi w tych swoich twierdzach, z pewnoscia nie, albo tez nie wszyscy. Bo wiadomo jak jest.. kazdy dach ( rodzinka ) ma swoj problem, wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma:))

      Usuń
    5. stworzenie z domu twierdzy tak dosłownie...to coś,co potem staje się pułapką dla samego...gospodarza tak naprawdę, wyczuwa sie tę ciężką atmoserę w takim domu i raczej nie odwiedzamy takich ludzi...

      Usuń
  7. Jeszcze jako dziecko obiecałam sobie że jak będę duża to będę miała swój dom! Musiało sporo lat upłynąć zanim zrealizowałam moje postanowienie a i zarazem marzenie .Dom jest dla mnie zabezpieczeniem przed tym ze kiedykolwiek mnie ktoś z niego wyrzuci bo hipoteka na nim nie wisi:))) ) Atmosferę w domu tworzą jego mieszkańcy a także ci którzy go odwiedzają.
    pozdrawiam cie Krakusku miło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz racje Elu,co do tej atmosfery domowej...tworzą ją i gospodarze i ci co odwiedzają...:))

      Usuń
  8. Każdy ma inne potrzeby i nie ma co współczuć osobom mającym inne niż nasze wyobrażenie o samorealizacji. Ograniczam swoje współczucie do przypadków, gdy naprawdę wiem ( a nie wyobrażam sobie) , ze to co dla mnie jest nieszczęściem/ dyskomfortem/ niedostatkiem jest tym samym i dla tej osoby. A swego wnuka widuję dwa razy w tygodniu i chociaż jest to dla mnie dość męczące (pędzę po pracy "na jednym kole" , by odebrać go z przedszkola) to jeszcze bardziej satysfakcjonujące. I nie wyobrażam sobie życia bez dzieci i wnuków. MOJEGO życia . Mam jednak kilka koleżanek, które już jako nastolatki zdecydowały, że nie będą mieć dzieci i realizują się w inny sposób - jakoś nie mogę dostrzec w nich smutku i braku spełnienia. Ergo ? każdemu wg potrzeb. Własnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z Tobą,że każdy spełnia się inaczej i trzeba to szanować...ja też mam przykłady z życia,ze kobieta deklaruje nie mieć dzieci i realizuje swoje marzenia w innym kierunku,jest jak widzę szczęśliwa , może kiedyś,później następuje moment,że żałuje sie poprzednich decyzji i jak Ani odpisałam, tęskni sie do prozaicznych rzeczy jak zwyczajny dom z mężem i dzieckiem...ale nie jest to normą...
      są też tacy,którzy są tak zorganizowani,że dzieci im w niczym nie przeszkadzają, jeżdżą z nimi,realizują swoje marzenia, ale...to jest faktycznie od samych ludzi zależne i jak to mówią,każdy jest kowalem swojego losu.Ja wierzę w 100 procentach w te słowa...tak jak wierzę, że kontakt z dziećmi,obojętnie czy z rodziny,czy z obcymi...daje nam poczucie naturalnej radości....mimo zmęczenia,jak słusznie zauważyłaś...:-)

      Usuń
  9. A ja nadal czekam na pierwszego wnuka:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Caddi, czekajcie a będzie Wam dane...:-)
      a tak swoją drogą,pomyśl,że młodzi realizują swoje marzenia teraz i jest im dobrze...
      pozdrówki miłe dla CCZ...Czekajacego Caddiego Zadoka:-))

      Usuń
  10. Myślę, że każdy człowiek tęskni za domem, ale rozumianym nie (a w każdym razie nie tylko) jako budynek. Liczy się duch, atmosfera domu, a te tworzą ludzie, pokolenia...
    Myślę, że za domem tęskni każdy, bo nawet w najwspanialszym domu kogoś lub czegoś brakuje, kogoś lub czegoś już (albo jeszcze) nie ma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak Anno,dom to nie tylko budynek,to jego wnętrze rozumiane jako...atmosfera,ludzie,ciepło między nimi...
      :))

      Usuń