niedziela, 24 listopada 2013

tamte...andrzejki

Przed nami niedługo 30 listopad - popularne "andrzejki",  Dzień Świętego Andrzeja Apostoła. Jest on patronem Szkocji i tam jest to święto najhuczniej obchodzone. W Polsce w wigilię tego dnia , lub w tym dniu w zależności od regionu, wróży się przyszłość, szczególnie matrymonialną.
Warto może z tej okazji przypomniec coś niecoś o tym świętym. Święty Andrzej Apostoł był bratem Św. Piotra, uczniem Jana Chrzciciela, prowadził działalność misjonarską nad Morzem Czarnym.

Za swe nauki,głoszenie ewangelii został skazany na śmierc męczeńską - rozpięto go na krzyżu w kształcie litery X, według różnych źródeł w roku 62, 65 lub 70 jak podaje wikipedia.Ten charakterystyczny krzyż został później nazwany krzyżem św.Andrzeja.
Św.Andrzej jest patronem małżeństw, podróżników,ale przede wszystkim jako orędownik zakochanych wspomaga w sprawach matrymonialnych i wypraszaniu potomstwa.

No cóż, młodzi sobie  wróżą, leją roztopiony wosk przez dziurkę od starego klucza do miski z wodą,odczytując potem zastygłe figury rzucające cień na ścianie według swojej fantazji...
Dla nas, tej NIECO (bo nie inaczej przecież) starszej młodzieży...pozostaje dobra zabawa wśród znajomych .Wróżby zostawiamy dla młodych, no może jak ktoś jest sam...to ewentualnie parę karteczek z imionami facetów pod poduche i rano wyciągamy...Potem okrzyk: no nieeeee! :-)

Bardzo lubiłam kiedyś te wróżenia, zbierałyśmy się z koleżankami i ...zaczynało się , moc była z nami :-)
Niebagatelną sprawą było zbieranie się szczególnie u jednej z koleżanek, która miała fajnego starszego brata.Ja niestety miałam młodszego...:(.
Ten starszy braciszek koleżanki, kiedy graliśmy np. w remika, ogrywał nas doszczętnie,"kancił" ale to potem odkryłam,bo rozszyfrowałam jego sztuczki i je...CZASEM stosowałam...Oj tam,(to na wypadek czyjegoś skrzywienia) wygrywac od czasu do czasu jest przyjemnie przecież.


Wracając do wróżb:lanie wosku, układanie butów naprzemian w kierunku drzwi - zagryzałyśmy paznokcie z nerwów, czyj but "wyjdzie" pierwszy za próg, no i jeszcze nasłuchiwanie za drzwiami czy jakiś głos męski jako pierwszy usłyszymy...itd,itp.Więcej grzechów nie pamiętam,a nawet jak pamiętam, nie żałuję...:P
W każdym razie zabawa była przednia, najbardziej jak odczytywałyśmy figury z wosku na ścianie

- każda jakby odczytywała to co chciała odczytac za wszelką cenę...tak, żeby było po jej myśli...:)
Zanim nadszedł adwent, łaziło się(czytaj biegło) na dyskoteki ,a w nich oczywiście szalona muzyka disco i było cool i super i nie ma co "doktoryzowac się" w temacie,czy to była muza z dolnej półki czy nie,bo bawiło się przy niej wspaniale i do dzisiaj lubię do niej wracac z przyjemnością.Te rytmy sa nieśmiertelne.

Mają w sobie to COŚ.I to COŚ sprawia, że nogi jakby same "chodzą" niezależnie od reszty ciała...:P 
 
Zaczynamy zatem,cofając się w szalone lata...80- te!

- mała uwaga: słuchamy oczywiście przy zgłośnionych odbiornikach...:)





Nie można zapomniec o italo-disco...a jakże:)




wtorek, 19 listopada 2013

dwa światy...

Czasem w rozmowach wśród znajomych pojawia się zdanie,wypowiadane przez kobiety w końcowej fazie, podsumowującej dyskusję: BO WY, MEŻCZYŹNI...
I w tym zdaniu zawarte są jakby wszystkie żale,wszystkie za i przeciw( głównie przeciw.:P), jeśli chodzi o postrzeganie pewnych rzeczy przez facetów.
Oni tez mogą odbic piłeczkę: BO WY,KOBIETY...
O co w tym wszystkim chodzi?
Nie zastanawiamy się nad tym, że w sumie to są dwa odrębne światy,ale...przenikające się - swoimi różnicami przyciągające się wzajemnie, mimo tych okrzyków co jakiś czas:bo wy meżczyźni...


Dużo było już dyskusji na blogach, że kobiety chcąc zaimponowac i facetom i kobietom,a jakże...i sobie też poniekąd, brały się za zawody typowo męskie, wymagające dużej sprawności fizycznej

 i raczej nie spotykało sie to z jakimś super aplauzem.No ale...jest równouprawnienie, zakazy są niemiłe (czyt. źle widziane).W sumie kobieta ma prawo decydowac. Jej wybór, jej zdrowie. Zresztą rożne są interpretacje tych typowo męskich zawodów, poniekąd.

Inna sprawa, że tak naprawdę nasza kobiecośc (w różnych postaciach, niekoniecznie tylko tych delikatnych), wrażliwośc, nie jest niczym złym, bo psychika, ODPORNOŚC na przeciwności losu oraz na ból jest silniejsza od męskiej. Siła mięśni przeciw sile psychicznej...jest tu w pewnym sensie równowaga. Można  tak to chyba określic.

I tu się właśnie uzupełniamy bardzo dobrze.Szczególnie w  związkach różnice te właśnie pomagają w życiu.
Dwa różne światy,a jednak...współgrają jeśli jest porozumienie, mówiąc językiem dyplomatycznym...:P
Nie znaczy to, że faceci nie przeżywają rozstań,stresów...to się dzieje inaczej,ale dzieje.

Nasz świat bardziej oparty jest na postrzeganiu wzajemnych relacji uczuciowych, co mężczyźni traktują jako ZBYTECZNE rozdrabnianie, rozkładanie problemu na czynniki pierwsze,co nam zresztą często,gęsto zarzucają...
Żeby oddac sprawiedliwośc, to moim zdaniem, zdaniem również moich większości znajomych - faceci są lepsi bardzo często jako kucharze, fryzjerzy, wizażyści, styliści,architekci (ponoc wrodzona zdolnośc lepszego widzenia przestrzennego).


Jest jeszcze COŚ, o czym zapomina sie byc może, że ten męski świat tak naprawdę....

Ale o tym mówi poniższy utwór, którym tu sobie nieco...zakrzyczę (takim niesłyszalnym na szczęście krzykiem) :P

Niektórzy to umieją wspaniale krzyczec, ech...:-))

***

Widzisz, mężczyzna stworzył samochody aby zabrały nas w drogę
Mężczyzna stworzył pociągi aby dźwigały ciężki towar
Mężczyzna wynalazł światło elektryczne abyśmy wyszli z ciemności
Mężczyzna stworzył wodną łódź, tak jak Noe stworzył arkę

To jest męski świat
Ale byłby niczym, niczym bez kobiety lub dziewczyny

/fragm.utworu/




niedziela, 17 listopada 2013

tęsknota za...

bywa, że człowiek zatęskni teraz właśnie tak zwyczajnie
za latem, morzem i słońcem :-)
nim zima za chwilę nam chuchnie swym lodowatym oddechem...

na razie cisza...można usiąść na brzegu
popatrzeć , wsłuchać sie w szum fal...

jest pięknie...


wtorek, 12 listopada 2013

ROZMOWA

Hej, co u Ciebie?
Co czujesz, gdy oglądasz swoją twarz?
Co zostało w Tobie z gniewnych lat?
Gdy tak łatwo było zdobyć świat.

Jeśli wspiąłeś się na szczyt,
Jaki widok stamtąd masz?
Czy jak kiedyś pragniesz kochać?
Czy już znasz wszystkiego smak?

Hej, co u Ciebie?
Czy poznałeś swą - prawdziwą twarz?
Czy w najczulsze nadal wierzysz w sny?
Czy swych marzeń jesteś wart?

Pod pozorem wielkiej sprawy,
Czy dla siebie żyjesz sam?
Ile darowanych dni?
Ile przegapionych szans?
 

/fragm/



Ten tekst utworu ujął mnie swoją mądrością , to swoista rozmowa ze sobą...

Psycholodzy są zgodni co do tego, że dialog ze sobą to pozytywna terapia, dochodzenie do konstruktywnych rozwiązań, napęd do działania. Oczywiście nie należy prowadzić takiej rozmowy

 w sensie tylko negatywnym - na zasadzie, że wszystko nam idzie do kitu, nic nam się nie uda i.t.p....to niczego nie rozwiązuje.

Przyznam się, że od niedawna zaczęłam odkrywać Marka Piekarczyka, lidera TSA, z którą to grupą raczej nie jestem "zaprzyjaźniona", ale troszke zaabsorbował mnie w programie The Voice of Poland, który oglądam.

A ponieważ lubię coś nowego (dla siebie) odkrywać w muzyce, to słucham...i nie żałuję.





sobota, 9 listopada 2013

pozory

Pani Zosia była od parunastu lat wdową. Zawsze samodzielna, zawsze dbająca o siebie,ale...jakby też ciągle nieobecna duchem. Nie miała wśród sąsiadów nikogo bliskiego, zdawkowe "dzień dobry" to było wszystko,co można było od niej usłyszec.Czasem z sąsiadką z parteru, panią Basią w podobnym wieku trochę dłużej porozmawiała.Tylko ją czasem zaprosiła na herbatke popołudniową.
Od jakiegoś czasu pani Zosia chorowała i to bardzo poważnie na nogi. Nie miała dzieci,a ponieważ nie miała też siły wychodzic z domu, poprosiła panią Basię o zakupy.Sąsiadka wiedziała, że pojawiła się potrzeba załatwienia pani Zosi opiekunki na dłużej.Same zakupy nie zapewnią całkowitej opieki nad starszą panią,a choroba postępowała...


Nie było to łatwe,bo okazało się,że...każda opiekunka nie pasowała pani Zosi,każdą po jakims czasie odrzucała...Stała się chłodną staruszką, której wszystko nie pasuje. Każdy się dziwił, że jest taką złą osobą,a przecież ludzie są chętni, żeby jej pomóc.
Aż do pewnego momentu...
Pojawiła się młoda dziewczyna, jako opiekunka.Nie przeszkadzało jej zupełnie,że starsza pani marudzi,czytała jej książki,opowiadała o swojej babci, namówiła do pokazania starych zdjęc.


Kiedy tak oglądały,w pewnej chwili pani Zosia chwyciła dziewczynę mocno za rękę i zapłakała głośno, jakby ten płacz był gromadzony przez lata. Przytuliły się do siebie mocno...
-Wiesz, odezwała się staruszka, nie chciałam się do nikogo przyzwyczajac, żeby nie czuc emocji, zaakceptowałam moją samotnośc...Ty mogłabyś byc moją wnuczką....obudziłaś coś we mnie dziewczyno...takie wielkie ciepło poczułam od ciebie...

 
Może czasem widzimy ludzi zamkniętych, może niezbyt miłych...

Coś zawsze jest tego przyczyną, najczęściej POZORNE zaakceptowanie swojej samotności.
 
 

.

wtorek, 5 listopada 2013

idealna para



czy można przyjaźń uważac za uczucie "ponad" w stosunku do miłości?
uczucie trwalsze?doskonalsze?
nie wiem...
przecież oba moga iśc w parze, jeśli np.chodzi o związek i wtedy doskonale się uzupełniają...


Myślę, że każde uczucie ma swoje pokłady emocji, swoje gorsze etapy, bo nie można chyba powiedziec, że prawdziwi przyjaciele nie odchodzą w kłótniach od siebie. Na pewno wracają po pewnym czasie, ale ci co NAPRAWDĘ kochają...też wracają. 
Bo jeśli nie, to czy można w ogóle mowic o miłości? Raczej o czymś, co zwie się zauroczeniem,
burzą zmysłów na pewien czas...ale nie uczuciem trwałym.





piątek, 1 listopada 2013

drugi brzeg...

A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy

Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
Zgasną podłogi i powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę nie wiem gdzie - na zaws
ze
.





I będę jasna i gotowa...


Może warto tak życ,by potem
"przejśc na drugi brzeg"
uśmiechając się?