Jesień...
Ja jestem jednak dziecinna,sama to stwierdziłam ostatnio,bo...bo...nie potrafię obojętnie przejśc koło leżących kasztanów.To dawne dziecko we mnie drzemie...i nic nie poradzę.Każdy kasztan inny,nazbieram tych okazów zawsze pełną kieszeń,do pracy na biurko,do domu...bo lubię patrzec na lśniące kulki...Coś mają w sobie,że przyciągają wzrok...a każdy następny wydaje mi się...jeszcze ładniejszy...:P
/zdj.z netu/
Na starośc dziecinnieję...;P
Kasztany mają oprócz urody, również dobroczynny wpływ na nasz organizm, jak czytałam - noszone w kieszeni lub trzymane w pobliżu nas,dodają nam pozytywnej energii,łagodzą bóle reumatyczne...Tak twierdzą radiesteci...I medycyna ludowa.
Oczywiście jeden lub kilka,a nie cały worek...każda przesada,jest szkodliwa.
O tym, że najlepsze kasztany rosną na pewnym znanym placu, dowiedziałam się już dawno...co i wam przekazuję, gdyby ktoś zapomniał,a właśnie był tam na wycieczce...:P
*********************************************************
jesienne piosenki...mają swój niepowtarzalny klimacik...
Hahaha... to mnie uprzedziłaś, Droga Krakowianko! To samo chciałam właśnie napisać u siebie!:))) Nawet fotki porobiłam!:))) I filmik umieściłaś, który bardzo lubię, tak ze względu na piosenkę, jak i malarstwo! :)
OdpowiedzUsuńMam jednak jeszcze anegdotę o kasztanach, więc jednak będzie u mnie z uśmiechem, a liryczną, pięknie zaśpiewaną jesienną piosenkę, którą słucham od tygodnia "na okrągło", dedykowałam już komuś wyjątkowemu, więc romantycznie - wklejam link także u Ciebie...
Serdeczności!
http://www.youtube.com/watch?v=LYlJ323s79w
bo Even,ciągle potykam się o te...kasztany ,to o nich napisałam...:P
Usuńdzięki za link...lubię to wykonanie Edyty:)
Oj, tak... zrobiło się wyjątkowo kasztanowo:)
Usuńa interpretacja piosenki - wyjątkowo piękna, chyba mi się nie znudzi, słucham dalej;)
Piękne zestawienie... kasztany i Kloss:-)
OdpowiedzUsuńtakie...nietypowe,szokujące nawet...:P))))
Usuńa swoją drogą...wspomnienia czar...:P)))
i Plac Pigalle :D
UsuńKrakowianko, i ja na tym przyłapuje się, że MUSZĘ podnieść z ziemi lśniące kasztany. Dużo dziecka we mnie, oj dużo! Ostatnio wściekam się, bo tak pędzę do pracy rano, że nie mam czasu nawet schylić się po moje cudeńka, ehh. Ale na pewno uzbieram trochę i na pewno zrobię im zdjęcie!
OdpowiedzUsuńCałusy Pokrewna Duszo! :)
Angie...bo jak tu nie schylic się,jak ten właśnie tam dalej jest taki....sliczny,błyszczący...choc przez chwilę...Chwilę-jakże to ulotne piękno kasztana...
UsuńCzyli witaj pokrewna duszo!!! Mam to samo, bardzo lubię kasztany, a jednego zawsze noszę w jesiennej i zimowej kurtce. Ciekawi mnie tylko dlaczego takiego fenomenu nie mają żołędzie :) Moja babcia robi specjalną miksturę z kwiatów kasztanowca, podobno pomaga na reumatyzm. A i jadalne są bardzo smaczne. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńsame pokrewne dusze tu wchodzą,jakby grupa "starszaków",haha.
UsuńKasztany są po prostu urocze,choc przez chwilę można podziwiac ,te wypolerowane kulki,a każdy ma inny wzór na sobie...
Twoja babcia Zbyszku,ma jak widac swoje sposoby,na pewno niezawodne...
dużo jest maści na bazie kasztanowca...
pozdrawiam:)
To ja juz całkiem dzieckiem jestem bo razem ze Szczerbatym i Pytalskim po Łazienkach chodzę i całe worki kasztanów potem do domu "przytarguję".
OdpowiedzUsuńPozdróweńki ślę KASZTANOWE.....
i potem "pracujesz" z dzieciakami,macie frajdę wszyscy,babcia też...:P)))
UsuńMasz rację smoczku co jeden kasztan to wydaje sie piękniejszy:)I ja zbieram kasztany.wychodzi ze wiecej jest takich kasztanowych ludzików.Pamietam jak robiłam takie ludziki.Oj powstawały przerózne dziwactwa:)))Jako dziecko zbierałam kasztany we worek i sprzedawałam:)Szło na tym zarobic całkiem dobre pieniązki ale co sie nadzwigałam to sie nadżwigałam.Piosenka jak zwykle poruszająca struny na serduszku:)Pozdrawiam cie jesiennie:)
OdpowiedzUsuńElu,bo tak jest,każdy kasztan inny,jakoś tak lubię te kulki...:P
Usuńa kiedyś robiło się,oj robiło dużo takich dziwadełek,ni to ludzik,ni jeż...:P))))
Czuję się trochę nieswojo w wśród Was, bo na mnie urok kasztanów nie działa. Chyba że na wspomnianym wyżej Placu Pigalle :D.
OdpowiedzUsuńUrdenie,bo Ty masz daleko do ziemi,by się schylic....:P))nie przejmuj się...
Usuńa na wyżej wspommnianym Placu,na pewno jest dużo do podziwiania,oglądania...kasztany też.....chyba....:P)
Sugerujesz żebym zmienił patrzałki? :lol:
Usuń:P))))
Usuńkasztany są piękne, zdrowe i miłe w dotyku:)
OdpowiedzUsuńkurcze,jednym tchem to wyrecytowałeś...:P)))
Usuńale ładnie,masz plusika...:P)))
ale tak poważnie,to one są naprawdę miłe w dotyku...:)
gdyby nie były, to bym nie napisał:)
UsuńKasztany owszem, też lubię (także te z bitą śmietaną :)), ale po kasztanowcu jak wspaniale się hasało - w dzieciństwie rzecz jasna :))
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ten szrotówek tak je niszczy i szpeci - od tylu już lat ani człowiek, ani sama natura nie znajduje skutecznego sposobu na tego motyla...
hm...z bita śmietana nie znam...;P)
Usuńnie jadłam kasztanów,niestety,a byłam kiedyś w Paryżu,na Pl.Pigalle też...:P
ten szrotówek jak na razie jest niepokonany ...niestety...:(szkoda...
Nie na Pigalle je jadłam, Krakowianko - u Bratanków też serwują :))
Usuńa tego nie wiedziałam...:P
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńUwielbiam jesień, co tu dużo mówić, za jej całokształt :) a kasztany zbieram- owszem, mam w wersalce, przy telewizorze, komputerze, to moja wesoła kompozycja :)
Słonecznie pozdrawiam :)
ojej...to masz faktycznie Morgano niezły zbiór..:P
UsuńTylko nie przesadź z ilością,bo dużo kasztanów,może źle wpływac na zdrowie,tak radzą...
pozdrówki:)
Wszystko pod kontrolą, w miarę rozsądku, bez obaw :)
Usuńto tak jak u mnie Morgano,też uważam...:P
Usuńale nie wiem, czy zauważyłaś jedną rzecz... gdy chodziłem do podstawówki, to sezon na kasztany zaczynał się jakoś później... a jeszcze później na orzechy włoskie... z kasztanami to jakby jedna baja, bo od iluś tam lat chorują pod koniec lata i nic specjalnie nikt nie wymyślił, by coś z tym konkretnie zrobić... ale te orzechy?... od ponad tygodnia już są dojrzałe... w sumie dobrze, bo mniej palę...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :))...
ja już nie pamiętam,kiedy do podstawówki chodziłam,:P)))
Usuńa co do orzechów...to je jem teraz na okrągło,co odbija się niekorzystnie na moich paznokciach,ale co mi tam...są pyszne...I też nie palę ...:P)))))
Witaj pokrewna duszyczko:) Myślałam, że tylko ja tak mam:)) Od zawsze zbieram kasztany i też lubię mieć jednego, dwa blisko siebie:)Przed poznaniem mojego męża kasztan wypuścił korzonek, była to późniejsza jesień, pomyślałam, że posadzę go do ziemi w doniczce i będzie mi rósł na szczęście. Wiosną razem przesadziliśmy kasztanka przed jego rodzinnym domem. Rósł, zbyt szybko, więc moja teściowa postanowiła go ściąć po kilku latach. Do dziś go wspominam ze smutkiem, zanim go znalazłam miałam trudny, zły czas i pamiętam jaką wtedy miałam nadzieję na odmianę losu, przyjęłam go na lepszą wróżbę, która się spełniła. Dlatego uważam, że kasztany przynoszą szczęście.
OdpowiedzUsuńPozostawiam serdeczne myśli Smoczku:)
ciekawa opowieśc Marysiu,może cos w tym jest...że kasztany moga przynieśc szczęście...:)
Usuńzbieram je też,bo je lubię tak po prostu..:)
Pozdrawiam cieplutko:)