sobota, 28 lutego 2015

w kinie...

Kończą się ferie dla dzieci,zatem na zakończenie wybrałyśmy się z wnusią do kina. Już wcześniej mała chciała iść na Barbie Super Księżniczki. Żeby wywiązać się z obietnicy zarezerwowałam więc przez internet bilety, potem tylko sfinalizowałam na miejscu sprawę i było OK.
No cóż, dawno w kinie nie byłam i jakoś na tej bajce wytrwałam, faktycznie kolory bajeczne, animacja, niemniej grzmoty, piski, ryki, wydobywające się z ekranu wepchnęły mnie swą siłą przekazu w fotel...miałam wrażenie momentami, że wali się sufit nade mną.:D...Wszelkie upadki, zderzenia, plaśnięcia, wywoływały u dzieciaków salwy śmiechu.To w sumie ważne, bo dziecko ma się śmiać, a więc dobrze bawić.
Koło mnie siedział ojciec z córeczką, a śmiał się akurat  wtedy głośno, jak dzieci sie najmniej śmiały i to mnie z kolei śmieszyło, ten jego tubalny śmiech przy cichej sali...facet miał inne poczucie humoru niż dzieci, ale jak dostrzegłam, dobrze się bawił...
Pod koniec bajki dzieci miały chyba jakieś objawy "niespokojnych nóg", bo za mną jakieś nogi łaziły mi po oparciu fotela...postanowiłam jednak wytrzymać jakoś, finał bajki zbliżał się nieuchronnie, księżniczki już, już prawie uratowały miasto, dobro zwyciężało nad złem.
Po wyjściu z kina, wnusia stwierdziła, że ona jest jak ta super księżniczka /m.in.kolory ubrań bohaterek były jej ulubionymi kolorami/.
- a ja? zapytałam...hm, zastanowiła się
- ty babciu tylko możesz być królową, mamą Super Księżniczki. 
- No to OK - jako królowa zarządzam teraz wyjście z kina i pójście na lody...i nie zniosę sprzeciwu, bo zamknę w wysokiej wieży. I tu królowa zrobiła groźną minę nr 3.
Podskakując wesoło , naśladując pokłon, rzekła super księżniczka:
- nie będzie sprzeciwu królowo, a i tak tu żadnej wieży nie widzę...hahaha...
No i strasz tu dziecko jakąś wieżą i rób groźną minę...ech...

Co muszę  powiedzieć na NIE, jeśli chodzi o kino - najwięcej jest stoisk z popcornem, który dzieci niestety kochają, są kolejki, a sala po wyjściu jest zaśmiecona totalnie. Cena takiego kubełka z popcornem /15zł/,  jest równowartością trzech dużych 200 gramowych czekolad z orzechami. Nie wiem jak jest w innych kinach, tak jest w krakowskim Multikinie.
Ach, zapomniałam....reklamy.Przed projekcją bajki, reklamy trwały ok.20, 30 minut...wrrrrrr, to sama bajka chyba całej godziny nie mogła trwać, a cena biletu nie była mała...
Ktoś kogoś robi w tym wszystkim w balona...






poniedziałek, 23 lutego 2015

między nami, płciami :-)

Tak sobie rozmawiamy my-kobiety, z wami-facetami  od lat i jakoś się dogadujemy, ale bywa, że nie zawsze. Są różnice i zawsze niestety będą, bo to wynika...jak ostatnio przeczytałam, nie z różnicy płci, ale z...wychowania.
Tak się zastanawiam, bo zawsze mówiło się,że to wynika z różnicy płci, a teraz proszę, nowe odkrycie. 
Jak tak się dłużej zastanowić, to ma sens. Bo jak wychowywane są dziewczynki, a jak chłopcy do tej pory, wiadomo. Każdy z nas wie, bo był dzieckiem.Wychowano nas w sumie zgodnie z naszą płcią, to szło tak tradycyjnie z pokolenia na pokolenie. Bądź grzeczna i uśmiechaj się do ludzi, tak to ogólnie wyglądało, jeśli chodzi o dziewczynki. I teraz problem ma na imię "gender", bo chodzi o równe prawa. I owszem, niestety kobiety są dyskryminowane wszędzie, nawet w naszym kraju, np.jeśli chodzi o rynek pracy...mniej zarabiają i mają gorzej jeśli chodzi o znalezienie miejsca pracy. Bo wiadomo, taka zaraz dziećmi się obstawi i na zwolnienia będzie chodzić...jakby te dzieci sama sobie "robiła"...

Wszystko zaczyna się od kołyski, od wychowania...bo wychowuje się dziewczynki już na słabsze istoty, które tak naprawdę nie będą miały łatwego startu w dorosłe życie. Nie chodzi o to, by wychowywać na jakąś bojowniczkę, ale...w poczuciu własnej wartości, że kobieta teraz wiele może...i wcale to nie jest słaba płeć. Potrafi być doskonale zorganizowana, tylko równe prawa w zarobkach wiele by tu zdziałały.

Powinna też zmienić się mentalność rodziców, wychowujących przede wszystkim córki. To nie będą tylko żony przy mężach...no i przy garach...Faceci też sobie z tym doskonale dają radę...jak chcą.:-))


poniżej , przykład komunikacji  męsko-damskiej, jak on ją słucha.....;-)))





piątek, 20 lutego 2015

jak GO nie kochać...

jak Go nie kochać
za to,co zostawił po sobie...
za utwory
które WŁAŻĄ nam do najgłębszych zakamarków
naszego wnętrza...
i jest pięknie...
po prostu

wraca się do nich...
i zawsze tak już będzie...









i oczywiście...chyba najbardziej znany, przez różnych artystów śpiewany, ale ja jednak wolę...oryginał :)

 

sobota, 14 lutego 2015

tęsknić...

Pragnienie

Tak bardzo bym chciała
mieszkać gdzieś nad morzem,
podziwiać je w słońcu,
w zachodu wieczorze,
patrzeć jak horyzont
spleciony jest z niebem,
falami ochłodzić tęsknotę
- do Ciebie...

O wschodzie podziwiać
« nimf » morskich igranie,
znać prawo odpływu -
przypływu wracanie
i wchłaniać to piękno
całym mym istnieniem,
każdą cząstką siebie

- cichym zapatrzeniem.

Zaznaczyć brzeg morski
bosymi nogami,
czuć w dłoni swej jantar
pomiędzy palcami,
dar fali sztormowej
rzucony na plażę,
drobny okruch szczęścia,

dany ludziom w darze.

Miast nocy bezsennej
usiąść pod wydmami,
zanurzyć swe stopy
w piach - po dniu rozgrzanym,
żal serca uciszyć
szumu kołysaniem
i zasnać spokojnie

- nad ranem.          
                   Krystyna Kunigiel-Jabłońska





Im jestem starsza, widzę, jak niepotrzebne są podziały na tych, co twierdzą, że morze jest piękniejsze od gór i odwrotnie /nie wspominam o pięknych jeziorach, ale spór zawsze dotyczył gór albo morza/. 
To bezsens, bo każda kraina ma swoje piękno, za którym tęsknimy, kiedy za długo tam nie bywamy.
Tęsknimy za magią morza, za przepięknymi zachodami słońca, niesfornymi falami i ciepłym wiatrem. Dawno nie byłam nad morzem, ale bywałam...i tę magię zapamiętałam już na zawsze.Ten piękny wiersz, który znalazłam w necie, przypomniał mi ją.
...

i wchłaniać to piękno
całym mym istnieniem,
każdą cząstką siebie

- cichym zapatrzeniem.

wtorek, 10 lutego 2015

niemiłe zaskoczenie




Oglądałam w niedzielę galę rozdania Telekamer. Jak wiadomo, nagrody są przyznawane na podstawie glosowania czytelników magazynu tv Tele Tydzień.
Po rozdaniu nagród, nasunęły mi sie dość smutne refleksje...jest zapotrzebowanie na dość byle jaką kulturę, gala Telekamer potwierdziła to, o czym w sumie mówi się tu i ówdzie...Nie ma i nie będzie już takich   programów jak dawniej...mimo, że teraz powinny być lepsze.
Jeżeli główną nagrodę w kategorii programów rozrywkowych zdobywa program "Rolnik szuka żony''...to ja wysiadam. Nie mam nic przeciwko takim programom, żeby nie było, kto chce niech sobie ogląda, ja też parę odcinków oglądałam, każdy pomysł na nowy show się liczy, ale nijak nie widzę tego programu jako laureata Telekamery. Druga sprawa - aktorka Barbara Kurdej - Szatan odebrała główną nagrodę w kategorii najlepsza aktorka. I tu się zastanawiam, jaka to z niej aktorka...miła buzia, ładna ,ale przede wszystkim znana z reklam sieci komórkowej Play.
Tak jak cudownie telewizja wpychała nam przed oczy codziennie zwiastuny kolejnych odcinków "Rolnik szuka żony", żebyśmy ciągle byli na topie, tak reklama sieci Play z B.Kurdej-Szatan jest u nas prawie jak w rodzinie...otwieram lodówkę i...;)...no i stąd nie można było nie brać komórki w dłoń i głosować na kandydatów, tak sobie niektórzy myśleli... chyba. ;)

Nagrodzony Tadeusz Sznuk  jakoś nie pasował w tym towarzystwie, klasa sama w sobie...tak samo jak prowadząca Galę - Grażyna Torbicka, poza wszelkimi nagrodami, od lat klasa, elokwencja, wiedza.
To moje zdanie...


Telewizja umiejętnie manipuluje ,zachęcając do oglądania programów nie wymagających wiele od widza, byle usiąść wygodnie i za bardzo nie myśleć...:-))

czwartek, 5 lutego 2015

nasze hierarchie wartości...

Każdy ma w życiu jakąś swoją hierarchię wartości i dla tych wartości realizuje się. Dla jednych to zbudowanie idealnej rodziny,ciepłego domu, udane dzieci. Dla drugich realizowanie się w pracy, dla innych poświęcenie w jakiś akcjach humanitarnych np.na rzecz dzieci w Afryce,podróże...To przykłady, że mamy przed sobą niezmierzone pokłady pomysłów na spędzenie życia. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, ktoś kiedyś stwierdził i żeby się realizować w życiu, musi mieć obok siebie drugiego człowieka.;-)
Z drugiej strony - wszechobecna pochwała piękna, młodości, idealnych kształtów, operacji plastycznych, mdłych twarzy bez zmarszczek.Też w tym kierunku niektórzy się realizują. Jeżeli komuś z tym dobrze, to OK, gorzej jak wpada się w obsesję...

Pozostaje ta reszta, która ...cieszy się z życia rodzinnego, z tego że jest w miarę zdrowa, że ma kogoś bliskiego i fajnie jej, jemu tak naprawdę...i te kilka zmarszczek wcale komuś nie przeszkadza...
I mamy takie swoje radości, kiedy wnusia, wnuczek chwyci nas za rękę i zapyta - babciu, dziadku, zatańczymy jak ostatnio?...i człowiek zapomina, że jest w tym momencie dorosły i to jest takie...fajne po prostu ;)Przebywanie z dziećmi , nawet od czasu do czasu, to najlepsza opcja naturalnego odmłodzenia się. I zobaczenia świata oczami dziecka, świata bez przemocy.
Od razu lepiej...



 lubię ten klip i słuchać i oglądać...