Człowiek nie rodzi sie zły.W czym tkwi tajemnica, że w miarę dorastania,człowiek staje się zły.
Wiem, pojęcie zła jest pojęciem względnym, ale chodzi mi o to,co sprawia, że ludzie we wzajemnych stosunkach stają się złymi, na płaszczyźnie ofiara-kat.Co sprawia, że tworzy się taka właśnie płaszczyzna - ofiara-kat, zakładając, że człowiek właśnie zaczyna życie od dobra.
Sytuacje? Bo one na pewno tak, ale nie tylko.
Pewnego ciekawego eksperymentu dokonał znany i słynny amerykański psycholog Philip Zimbardo.Zaciekawił mnie jego eksperyment, o którym usłyszałam podczas jego wizyty w jednym z programów w tvp.
Myślę, że człowiek do końca jest...zagadką.Bo nigdy nie wiadomo, kiedy i gdzie wytworzy się sytuacja, że będzie musiał byc ofiarą, albo katem.Tak mi się wydaje.Tylko pytanie...będzie musiał, czy chciał? Czy nie ma innego wyjścia?
W sytuacjach ekstremalnych,czasem okazuje się, że system wcześniej nabytych wartości wali się jak domek z kart.Walka o przetrwanie i pokazanie swojej dominacji biorą górę. Nawet u tych, co byli na co dzień zwykłymi, spokojnymi ludźmi. Można powiedziec nawet, że rodzinnymi, kochającymi dzieci i zwierzęta.I nagle okazuje się, że...to potwór.
Nie jest to budujące, zakładając, że nigdy nie wiemy z kim i gdzie przyjdzie nam byc w takich ekstremalnych sytuacjach...
poniżej link do wspomnianego,ciekawego eksperymentu:
http://ninateka.pl/film/kultura-glupcze-29122013
*************
lubię takie głosy...:-))
utwór traktuje o poważnych sprawach...zła i przemocy na świecie...
Nikt z nas tak naprawdę nie wie jakby się zachował w warunkach ekstremalnych. Nigdy w takich się nie znalazłam nie wypowiem się. Pozdrawiam ( mam pytanie czy doszedł tomik ) Serdeczności zostawiam
OdpowiedzUsuńto prawda,czyli sytuacje zmuszaja do zachowań często takich,o jakie byśmy się nie podejrzewali...
Usuńtomik doszedł,o czym w mailu pisałam Ci Alinko,bardzo mi sie podoba i jeszcze raz dziękuję...za dwa piękne Twoje tomiki
pozdrawiam serdecznie:)
Cieszę się że doszedł pozdrawiam serdecznie.:)
Usuńto była prawdziwa niespodzianka Alinko:)
UsuńJest z pewnościa tak, jak pisze Alinka. Nigdy nie wiadomo jacy bylibysmy w warunkach ekstremalnych.
OdpowiedzUsuńAle mnie interesuje też to, że np. dobry człowiek w zupełnie normalnych warunkach staje się nagle zły dla swoich najbliższych. I jeśli zło jakie ujawniło się w człowieku jest cechą charakteru, a wszystko dzieje się w mózgu, to przecież zło możnaby leczyć. Tylko w jaki sposób?
Z drugiej strony czasami zdarza się, że ktos badzo zły nagle szlachetnieje i ma wyrzuty sumienia i stara się naprawić swoje błędy. I nie ma to raczej związku z religią czy żałowaniem za grzechy.Bo są dobrz i źli wierzący i dobrzy i źli ateiści.
Pozdrówki Marysiu.
tak Jadziu,wiara nijak ma się do tego,zło czasem ujawnia sie w dziwnych okolicznościach,na pewno to tkwi w mózgu,jak sam znany psycholog twierdzi,ale sytuacje temu sprzyjają...ujawniają się wtedy złe cechy
Usuńmożna leczyc,stwarzając odpowiednie sytuacje,w których można wydobyc dobre cechy charakteru...
często stwarza sie człowiekowi sytuacje,w ktorych,aby przetrwac,musi stac się inny wbrew sobie...potem mu to jakby zostaje...to jest groźne,na pewno
pozdrawiam :)
Hm... trudny temat.
OdpowiedzUsuńTen eksperyment to czytalam cos podobnego w "Pasazerce". Jedna ze zwyklych wiezniarek oswiecimia awansowala na kapo. Ze zwyklej potulnej, chroniacej sie przed ciosami pejcza przemienila sie w agresorke....ona cos takiego mowila, ze kiedy wkraczasz w inne srodowisko i musisz robic to co ci po drugiej stronie barykady, zaczynasz dla przezycia robic to co oni, bo jak nie bedziesz bila to zbija ciebie. I ze pod wplywem krzykow, wrzaskow zaczynasz czuc ta atmosfere i ...robi sie- reka sama "spoko" leci. :(
Tutaj taki material ...
https://www.youtube.com/watch?v=DmwsTT7p4fw
Jeden z inzynierow NASA, zajmujacy sie duchowoscia i nauka .... po wieluletnich badaniach stwierdzil cos takiego , co mozna krotko ujac w taki oto sposob. Wszystko "drga", jestesmy cialem stalym- tak to pojmujemy, ale w sumie to jestesmy zlepkiem komorek ( lepkich, galaretowatych) , ktore drgaja w okreslonych Hz. No i jest cos takiego jak wibracja milosci ( prawdopodobnie krotka) i strachu ( dluga i trwajaca- dlatego chyba silniejsza od milosci) .....
Tlumacze sobie to w ten sposob, ze cialo na cialo oddzialywuje. Przebywamy w otoczeniu tych, ktorzy dzialaja na strachu i mamy ( bicia rozladowujace agresje, strach, lek.....pragnienie wladzy); zyjemy w otoczeniu kogos kto wibruje miloscia i ....jezeli i my taka wibracje "produkujemy" wtedy tylko wzmacniamy , a jezeli nie to..wlasnie - kto "zwyciezy"?
https://www.youtube.com/watch?v=FOGJsfxZsgY
I mnei uczono jeszcze tak, ze ´na jedno na co wplywu nie mamy to "SYTUACJE" , one przychodza same, zycie tak a nie ianczej sie uklada, byc moze poprzez nasze wybory....ale mamy wplyw na nasze mysli, ktore pod wplywem owej sytuacji zaczynaja w nas zyc- tym sterowac mozemy, za myslami pojda nasze ( wytworzymy strach ,albo milosc) emocje a to ciagnie dzialanie, zachowywanie sie. nad jednym na czym mozemy pracowac to nie nad powsiaganiem wyrazania emocji, ale nad myslami. Dobre mysli tworza dobre emocje i ....reka opada:))
Usuńdzięki Aniu za materiały,posłucham...wnioski wyciągnę,bo te sytuacje między ludźmi w kwestii dobra i zła są ciekawe...tak jak ciekawe są różne sytuacje i my odnajdujący sie w nich...
Usuńmyślę też tu o takich ekstremalnych sytuacjach,jak np.wyprawa w góry doświadczonych alpinistów,kiedyś o tym pisano...idą przyjaciele,potem jakaś trauma,wypadek w trasie...i żeby przeżyc,przyjaźń ginie,jest walka o przetrwanie i uwidaczniają sie cechy charakteru,o ktore by nikt nie podejrzewał przyjaciela...
tak jakby te złe cechy były silniejsze,mimo wszystko...by przeżyc,bywały nawet przypadki kanibalizmu,co wydaje się fantazją rodem z thrilerów...
zostawic dwóch dobrych przyjaciół na jakiejś bezludnej wyspie...i jeden może byc zagrożeniem dla drugiego...czyli jednak sytuacja,zmuszająca do...?
No wlasnie czytalam we wspomnieniach wiezniow ( uciekinierow) gulagow, ze kiedy planowali ucieczke to brali jednego slabszego towarzysza niedoli, bo mial robic za ewentualne pozywienie. Czyli iles czasu by szedl z innyimi , potem, (natura by tak to zalatwila, no bo slaby, niewytrzymaly) padl by a reszta mialaby posilek. Czytalam, ze tak sie dzialo. Plan, jest plan...trzeba bylo sie na wszelkie ewentualnosci zabezpieczyc.
UsuńZ tego wniosek Krakowianko, ze dzialamy jak zwierzeta, instynkt przetrwania ( jedna lekarka z Oswiecinia, mowila, ze przetrwala bo po pierwsze, po drugie .... i po dziesiate liczyla sie dla siebie samej tylko ona, nikt wiecej), ale bardzo, ale to bardzo rzadko potrafimy zachowac sie jak ludzie, ktos na wyzszym szczeblu moralnym- ewolucyjnym, tak, jak np.: Jezus, Kolbe.... i wielu innych bezimiennych:)) Stoimy na jakiejs drabince ewolucyjnej pomiedzy zwierzetami a ludzmi, przez duze "L":))) jednym bardzo blisko do zwierzat ( nie mozna tego potepiac) inni udawadniaja, ze pomimo sytuacji nieciekawych zyciowych mozna "troche lepiej", nie krzywdzac innych. :)
Ostatnio ogladalam film o II wojnie swiatowej i Zydach. Matka chronila syna i sama sie wystawila aby syn przezyl- on poczul ulge, ze ona to zrobila, ze on sie uratowal.....
UsuńMatka wyzszy szczebelek ewolucji, on ciut nizszy- jezeli juz wartosciuje czyjes zachowanie:))
Ciekawe spostrzeżenie ,tu miłośc matczyna w kryształowej postaci...bo bywa z tą miłością różnie dzisiaj...
Usuńale wydaje mi sie,że najtrudniej ,najciężej jest patrzec nie na swoje cierpienie,a swojego dziecka...taki ból psychiczny,gorszy od tortur fizycznych...
Z ta miloscia matczyna i kiedys bywalo roznie, nie tylko dzisiaj. Kiedys tez sierocince pelne byly. Po prostu matka, ktora kocha potrafi oddac zycie z dzieci- milosc ja tak "nakreca". kiedy brak jest milosci, czlowiek mysli o swoim tylku li tylko. Dziecko nie potrafi prawdopodobnie tak kochac matki, jak ona je- mowimy tu oczywiscie nie o pewnego rodzaju milosci z zarysowaniami:)))
UsuńCiekawe, czy zły kapo jest zły dlatego, że został kapo, czy dlatego został kapo, że miał na takiego zadatek. Inaczej: Czy może być dobry kapo?
OdpowiedzUsuńCiekawe, że jak ludzie znajdą się w takiej a nie innej trudnej sytuacji, np. w więzieniu czy w obozie koncentracyjnym, to z reguły sami - jedni drugim (silniejsi słabszym czy bardziej zepsuci mniej zepsutym) - czynią to piekło jeszcze gorszym. A przecież logika by nakazywała robić wszystko, by sobie - i innym - w takiej trudnej sytuacji ulżyć. Dlaczego tak się nie dzieje...?
Nie wiem, moze to Krakowianka powinna odpowiedziec, ale.... wtrace sie. kiedy biega o przekroj charakterologiczno- osobowosciowy straznikow obozow to pisal o tym Primo Levi ( wedlug mnie, to na nim powinnismy dowiadywac sie o tym, jak zycie w obozie funkcjonowalo, jakie priorytety wiodly ludzmi)
UsuńKsiazke i toche z tego co on przedstawial, opisalam tu zahaczajac po krotce o straznikow
http://anja70.blogspot.de/2012/01/z-przeceny.html
Mysle ze sytuacja jest impulsem do dokonywania przez nas wyborow. sytuacja niezalezna od nas, a wybory juz nasze....
Zimbardo cool- juz sobie sciagam jego pozycje. nie znalam tego psychologa.
Krakowianko dzieki:)
Wybory nasze...kiedy sie boimy- jedziemy na wibracji starchu wtedy wejdziemy w zlo, potulnie wykonamy rozkazy bojac sie o wlasne istnienie. tylko tacy "szalencay" jak Jezus, Kolbe, Pio...wierzacy lub weiedzacy jak jest "po" mogli zdobyc sie na to, na co sie zdobyli:))
Usuńna tym tle,te jednostki wybitne,wydają sie stac najwyżej ,bo dobry człowiek potrafi w zależności od sytuacji upodlic się,inna sprawa,że mimo dominacji nad ofiara potrafi jeszcze bardziej wejść w swoją rolę kata niż to jest wymagane...i to jest najgorsze.
UsuńPsycholog Zimbardo zwini za tę sytuację również i tych,co tego człowieka umieścili w tych warunkach...w których przeistoczył się w zło...tu jest podwójna odpowiedzialnośc ...
w kryminale jest takie określenie "gad - torba"... jest to największy pozytyw w kryminalnym slangu na określenie funkcjonariusza, który po prostu wykonuje swoje obowiązki, ale jednocześnie nie znęca się i próbuje pomagać potrzebującym pomocy, nawet jeśli procedura nie wymaga tego od niego... takiemu się chętnie "piątkę" przybije, gdy już się jest na wolności...
Usuńczyli można być normalnym...
UsuńZ pewnością sytuacja jest impulsem, ale - właśnie - jak piszecie obie, Dziewczyny, jedni w danej sytuacji zachowają się OK, inni wręcz przeciwnie. Tak, bohaterstwa nie można wymagać, ale wydaje się, że tak jak tych dobrych (upraszczam podział na grupy) stać na heroizm, poświęcenie się dla innych, tak dla tych złych znęcanie się jest jakby żywiołem. To ich znęcanie się nad więźniami jest dobrowolne i są w tym nadgorliwi. Tego właśnie nie rozumiem - tej bezinteresownej, czystej złości czy złośliwości. Przykład: Jezus został skazany na chłostę i żołnierze musieli tę karę na Nim wykonać, ale ukoronowanie Go cierniem było już ich własnym wymysłem. Znęcali się nad Skatowanym ponad normę - dobrowolnie i samowolnie. Co nimi kierowało?
OdpowiedzUsuńwłaśnie to jest dziwne Anno,kiedy dominacja przeistacza człowieka w bestię...jakby widok cierpienia ofiary pobudzał zmysły do czegoś,co daje upust jakimś ukrytym wizjom zadawania cierpienia...i ja tego nie rozumiem.Mózg człowieka, bo to siedzi w mózgu...jest zagadką.
UsuńCi,co wymylili karę dla Jezusa,pośrednio sa winni temu,bo pośrednio przyczynili sie do takich zachowań strażników,stworzyli im..SYTUACJĘ...i o tym wspomina psycholog...
czyli jeżeli nie będziemy stwarzać sytuacji...ale to utopia,bo ktos nad tym pracuje ,a my nie mamy wpływu,często,gęsto...
zastanawia mnie jedno...i przeraża zarazem,że eksperyment,którego podjął sie Zimbargo musiano przerwać juz po 6 dniach...tyle wystarczyło,by zaistniały sytuacje wymykające się spod kontroli...
UsuńKrakowianko, ja jestem w stanie zrozumieć, że ktoś zachowuje się podle ze strachu itp., ale przeraża mnie właśnie ta nadgorliwość, to jakby wyładowywanie się na innych. Kat wykonuje wyrok, bo jest katem, ale się nie znęca. W czasie wojny żołnierz zabija wroga - wojna to wojna. Ale już w czasie takiej czy innej rewolucji bardzo często znęcano się (i to w sposób niewyobrażalny) nad przeciwnikami. Tym bestiom nie wystarczyła likwidacja wroga - musieli się nad nim pastwić. Co im to dawało?!
UsuńUżyłaś słowa 'dominacja' - tak, chyba tu jest trop. Kompleksy.
Nie tylko kompleksy..odpowiednie uswiadamianie z kim ci, ktorzy ida walczyc beda miec do czynienia. Ja ma takie wrazenie, ze np.: podczas II wojny swiatowej agresorzy byli uczeni, wpajano im, ze wrogowie to nie ludzie....dlatego tez odpowiednie ksztalcenie w organizacjach mlodziezowych sie odbywalo, ze najpierw zabijalo sie zwierzaki a ..... potem przenoszono to na ludzi, ktorych traktowano na rowni ze zwierzetami.
Usuńtez z Leviego:
""Nie ulega natomiast watpliwości, że przemoc zbędna stanowiła jeden z podstawowych rysów hitleryzmu, i to nie tylko w obozach. Chyba najlepszy komentarz do tej sprawy można znaleźć w słowach, które wybrałem z długiego wywiadu Gitty Sereny ze wspomnianym juz Franzem Stanglem, komendantem obozu w Treblince (...) "Skoro wszystkich zabijaliście...jaki sens miały upokorzenia i okrucieństwa"?- pisarka pyta Stangla, skazanego na dożywocie i przebywającego w więzieniu w Düsseldorfie. Oto jego odpowiedź: "Miały wywierać wpływ na tych, którzy musieli fizycznie wykonywać te zadania. Miały im umożliwić robienie tego, co robili". Innymi słowy: ofiara, zanim zmarła, musiała zostać zdegradowana, żeby zabójca mniej odczuwał ciężar swojej winy".
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA degradowanie czlowieka to chociazby wysmiewanie go poprzez nakladanie mu korony cierniowej i wyszydzanie, ze no....... kurcze mianowano cie krolem i co? Takis silny. Krol, a nic nie mozesz...degradowanie to np: nie zezwalanie wiezniom na jedzenie przy pomocy sztuccow Przymuszanie do picia wody tak, jak to robia zwierzeta- jezykiem ( miska , obozowa , kotra sluzyla za talerz, sluzyla takze do lapana w nia wody deszczowa aby sie napic ( jak zwierzeta- nie czysta ze studni) i w nocy jako nocnik....). przemoc zbedna- degradowanie czlowieka i stawianie go o poziom nizej, aby ci, ktorzy maja ubic zrobili to abo bez wyrztow sumienia, albo nie widzieli w tym kims czlowieka....
Usuń"Przemoc zbędna" - dobre określenie. O to właśnie idzie: zbędna (w tm sensie użyłam określenia "bezinteresowna").
UsuńRozumiem (choć oczywiście nie pochwalam) sens degradowania ofiary jako swoiste usprawiedliwienie oprawców. W książce 'Rozmowy z katem' autor cytuje słowa Stroopa wypowiedziane do innego hitlerowca, gdy w czasie likwidacji getta warszawskiego strzelali do Żydów, wyskakujących z okien płonących budynków: "Przecież to nie są ludzie" (cytuję z pamięci).
Ale opisanego wyżej poniżania nadal nie rozumiem i moim zdaniem po ludzku nie da się go wytłumaczyć.
no jak to.. jest grupa ludzi, ktora czuje sie lepsza, wazniejsza, zaslugujaca na cos lepszego... wmawia sie im w przemowieniach, ze sa czyms ponad. I to nalezy jeszcze uzmyslowic im obrazowo. Pokazac, ze inni sa gorsi, bo...i teraz wlasnie, bo pija jak zwierzeta, bo sa jednakowi ( te same lyse glowy, twarz do twarzy podobna...) bo sie nie licza, bo nie jedza po ludzku, nie potrzebuja ludzkich warunkow..etc.
UsuńChyba nie po 6 dniach (?) po dwoch tygodniach (?):) Zimbardo mowi, ze winni sa ci , ktorzy stworzyli sytuacje, ale tez nie wolno zapominac o tej winie indywidualnej. Bo sytuacja moze byc podla zas wybor jest zawsze nasz.
OdpowiedzUsuńZacytuje to co napisal Levi:
""Młodzi pytają nas, i to tym częściej i z tym wiekszą natarczywością, im bardziej tamte czasy odchodzą w przeszłość, kim byli, z jakiego stopu zostali uczynieni nasi "prześladowcy". To określenie ma naprowadzać myśli na naszych obozowych strażników, na essesmanów, ale jest, moim zdaniem ,niewłaściwe: sugeruje, że byli to ludzie ułomni, z natury źli, jacyś obciążeni skazą psychiczna sadyści. Tymczasem oni byli z takiego samego stopu jak my: po prostu byli pospolici, średnio inteligentni i umiarkowanie źli. Poza nielicznymi wyjątkami, nie byli monstrami, mieli takie same twarze jak my, zostali tylko niewłaściwie wychowani. W większości byli prymitywnymi i skrupulatnymi funkcjonariuszami: wielu z nich fanatycznie wierzyła w nazistowskie slogany, wielu odnosiło się do nich obojetnie, ale albo lękało się kar, albo zachłannie dążyło do kariery, albo miało zbyt służalcze usposobienie ..."
Wahałam się, czy to napisać, ale napiszę. W pewnej osobie (z rodziny) widzę potencjalnego kapo-sadystę. Oczywiście mam świadomość, że nie mogę mieć żadnych podstaw do tego typu wniosku (o kimkolwiek) i sumienie też daje mi bęcki. A jednak nie mogę pozbyć się myśli, że w razie czego nie chciałabym znaleźć się w towarzystwie tej osoby. Obserwując ją, zrozumiałam właśnie to, że kapo-sadyści to ludzie, którzy w normalnych warunkach niczym się nie wyróżniają od innych, nie biorą się znikąd. Sytuacja uaktywnia istniejący potencjał.
UsuńJestem przekonana, że jeśli podobna obserwacja odnośnie do jakiejś osoby jest zasadna, można by zdiagnozować przyczynę istnienia tego potencjału (np. taki czy inny kompleks) i ją usunąć, zanim zaistnieje sytuacja, która mogłaby ten potencjał zaktualizować.
Jezeli widzisz w nim kapo sadyste, to chyba przejawia w normalnym zyciu dziwne predyspozycje, czyli byc moze ma takie zwichrowania genetyczno charakterologiczno, jakies tam.... gorzej kiedy czlek jest normalny a bruka siebi i innych bo sytuacja i strach.... i niedouczenie, lub idea etc...
Usuńbo jezeli genetyka cos determinuje, nasze wyboru poprze takie , a nie inne uksztaltowanie osobowosci (powiedzmy, ze psychopatycznej) to ten czlowiek popisu w czynieniu dobra wielkiego miec nie bedzie...choc wychowaniem, takiego osobnika mozna prawdopodobnie skorygowac...prawdopodobnie...
Usuńtylko jak ja usunąć...hm...są Anno takie typki,co do których mamy takie wizje,pewne ich poczynania,mają znamiona sadyzmu,byc może jesteś dobrą obserwatorką...na tym etapie,byc może dałoby sie wyeliminowac te cechy...pod okiem specjalisty...
UsuńJest w nim też potencjał dobra. Idzie o to, który z tych potencjałów ostatecznie czy w razie czego wygra. Domyślam się przyczyn tych złych skłonności: błędy wychowawcze, trudne warunki życia (materialne), a jednocześnie wyjątkowe uzdolnienia, i to w wielu dziedzinach - niezrealizowane. No i był tzw. niechcianym dzieckiem, czyli z wpadki. Wszystko ma na nas wpływ.
UsuńPamietam tez fragment filmu "Lektorka". Filmu opartego na faktach. Bohaterka byla Hanna, kobieta prosta, analfabetka....zostala strazniczka w obozie ( szukala pracy i tam ja wyslano). Wybierala kobiety na selekcje. Inne strazniczki braly takie, kotre nie rokowaly dlugiego zycia, slabe, wycienczone, stare..ta zas wybierala mlode , ale zanim poszly na "skazanie" czytaly jej ksazki. Kiedy owa hanne przesluchiwano i azrzucano jej i jej wspoltowarzyszkom nieludzkie podejscie do czlowieka, ona tak prosto odpowiedziala sedziemu cos w stylu."Ciagle przychodzily nowe transporty. nowe wiezinairki...co by pan zrpbil na naszym miejscu?" Musialy sluchac rozkazow.
OdpowiedzUsuńKiedy mojej tesciowej powiedzialam, ze np.: Levi zarzuca spoleczenstwu niemieckiemu, ze kiedy wyszly na wierzch brudy traktowania wiezniow w obozach nazistowskich to spoleczenstwo niemieckie otoczylo winnych murem obronnego milczenia, bo ....no wlasnie bo to byli zwykli , normalni sasiedzi...czesto owi byli funkcjonariusze obozow byli w normalnych warunkach dobrymi sasiadami, mezami, ojcami.... I moja tesciowa mi na to, ze to prawda. W sumie wychodzi na to, ze czego ten swiat chce i sie czepia? Oni nie mogli inaczej. wlasnie. Zolnierze biczujacy Jezusa nie mogli inaczej, ale korony cierniowej nie musieli mu juz na glowe wsadzac- nieprawdaz? To byli dobrzy , waleczni , chroniacy swoich obywateli zolnierze. Stroze "pokoju", stroze jakiejs czesci ludnosci.... Czyli sytuacja sytuacja, ale czasami stwarza takie warunki, ze mozna samemu stac sie "tworczym" w zadawaniu komus cierpienia. jeszcze wiecej z siebie dawac- z tego wychodzi, ze w grupie tkwi niesamowita sila. Ma sie wokol siebie ludzi wspierajacych nas albo wdazeniu do dobra, albo w dazeniu do zla.
I jeszcze jeden watek pociagne. pamietam raz zaslyszane to jest, ukazalo sie w pewnej niemieckiej gazecie, przsluchiwanoi sanitariusza oibozowego. Opowiadal jak usmiercal ludzi , ilu zabijal dziennie zastrzykiem z fenolu. Ow sanitariusz mowil, ze dziennie tak okolo 100. 150 osob, ale raz bylo mniej.
-Dlaczego mniej?- zapytal przesluchujacy.
-Bo nie mialem czasu, spieszylem sie na wigilie.
-Ilu tego dnia dostalo zastrzyk z fenolu?
-Okolo 50.
okropne...nie znajduje słów...
Usuńtu widac jak na tacy,że był nadgorliwy ,nie musiał,ale chciał...i to tak bez emocji mówi...ta nieszczęsna wigilia popsuła mu plan dzienny...
hm... ja nie wiem czy on byl rozczarowany, ze planu dziennego nie wykonal. Po prostu normalka. mnie tylko rzucilo na kolana, wiara w Boga milosci ( no bo chcial na wigilie, spieszyl sie...Jezus sie rodzi) a on usmiercil tego dnia 50 ludzi. Nie ze tylko 50 ale , ze usmiercaljako...no wlasnie jako wierzacy w Jezusa. A moze to taka wiara co to pic na wode i fotomontaz? Przyzywyczajenie, tradycja...matka z ojcem kazali?
Usuńtzn. matka z ojcem kazali wierzyc?
Usuńon o tej wigilii mówi tak jakby była wlaśnie wpisana w jego zycie bo tradycja każe...zapomniał o wierze...gdy mordował...
Usuńnie znamy siebie w sytuacjach ekstremalnych i nigdy nie poznamy, dopóki się nie wydarzą... w sumie nic nowego nie napisałem patrząc na inne komentarze...
OdpowiedzUsuń...
ale nagle wylazł w dyskusji temat obozów koncentracyjnych i gułagów... Stasiek Grzesiuk, gdy wybrnął z najgorszego początkowego gnoju, ze statusu "muzułmana", podreperował siebie i swoją sytuację, dostał propozycję bycia "kapem" /funkcyjnym/, za czym otwierała się możliwość dalszej "kariery" obozowej... odrzucił ta propozycję... do końca był niezależny /na miarę możliwości/, nie dał się systemowi, nie skurwił się...
dla mnie zawsze był to facet na najwyższym poziomie, z najwyższej możliwej półki...
pozdrawiać jzns :)...
nie każdy,kto nie wytrzymał...był zły,wojna potrafiła nagiąć do poziomu warzywa,przez strach,ból...zły był ten,kto robił nieco więcej,by wytrzymać...nadgorliwy,by zniszczyć czyjeś życie...
UsuńNie ma co mówić.. "ja to bym tak nie zrobiła nigdy w życiu" W podbramkowych sytuacjach okazuje się dopiero jaki kto jest.Nawet z tych Bogobojnych ludzi mogą wyjść prawdziwe diabły.
OdpowiedzUsuńto prawda Elu...sami siebie nie znamy...starajmy sie unikac takich sytuacji,nie pchajmy sie w nie dobrowolnie...
UsuńJa to najczęściej obserwuję u rodziców i z dużym prawdopodobieństwem potrafię określić jakie będzie ich dziecko, czy jakie będzie dziecko w wieku dorosłym. Albo widzę dorastającego młodzieńca i mogę sporo powiedzieć jakich ma, czy miał rodziców.
OdpowiedzUsuńA co zrobi w ekstremalnych sytuacjach, to faktycznie jest zagadka, bo to się dowiadujemy kiedy taka sytuacja następuje.
dużo w tym racji...Kacprze,pewne wartości wynosi sie z domu,ale...jak sam piszesz,faktycznie sytuacje ekstremalne wydobywają z nas innych ludzi,dostosowujemy sie do nowych warunków,a czasem robimy krok za daleko...i to mnie zastanawia najwięcej...dlaczego.
UsuńNie wiem czy w sytuacjach ekstremalnych można mówić o krok za daleko. Jesteśmy tak skonstruowani by bronić siebie i najbliższych, każdy ma swój słaby punkt, tedy kwestią przeciwnika jest znalezienie go, kiedy go znajdzie może z nim robić co mu się podoba.
Usuńmoże w tym tkwi tajemnica....w tych ukrytych słabych punktach,które sytuacja wydobywa,a raczej uczynnia...
Usuńpozdrawiam.
Rzeczywiście, sytuacje ekstremalne pokazują, jaki człowiek jest naprawdę. A wtedy wychodzi z człowieka wilk lub baranek, nikt nie wie tego do końca.
OdpowiedzUsuńAleż muzyka, jak zawsze lubię...
Pozdrawiam :)
właśnie Zbyszku...i to jest niebezpieczne,a zwłaszcza sytuacje ekstremalne...i wszystko siedzi w mózgu...
Usuńa muzyka...pokrzyczałam troche sobie...haha