czwartek, 21 marca 2013

niezapomniane...wagary

Nie miałam pomysłu na post, ale...wszędzie czytam o wagarach, bo pierwszy dzień WIOSNY to też i Dzień wagarowicza....to i ja coś niecoś wspomnę o swoich wagarach.
Właściwie o jednych...bo mi utkwiły w pamięci i śmieję się w duchu na ich wspomnienie.
Było to dawno,dawno temu...w szkole średniej,na początku, w dniu, kiedy miała się odbyc ważna klasówka chyba z fizyki. Nie cierpiałam fizyki...tych praw Faradaya, Ohma,praw dynamiki,statyki, pędu  i "popędu" i wiele innych jakiś tam...tych ciał wprawianych w ruch albo i nie...:P


W każdym razie, zamiast do szkoły, wybrałyśmy sie z koleżanką by zwiedzac Kraków, w ramach mądrych wagarów...Był to czas, kiedy interesowały nas muzea,miejsca w szczególności związane z przyrodą,archeologią...to również m.in. wpływ "Mitologii" Parandowskiego, książek podrózniczych Arkadiego Fiedlera...w każdym razie na pewno nie jakaś tam fizyka.


Wybrałyśmy się do muzeum przyrodniczego, mieszczącego się wtedy  przy ul. Sławkowskiej, było to muzeum PAN,arcyciekawe okazy egzotycznych motyli,od takich wielkości glówki od szpilki,az do olbrzymów...no cudo,szkielety zwierząt...itp. W poniedziałki wejście do muzeum za darmo...tak, to był poniedziałek zatem...:P

                                                                    zdj.z netu

Podziwiając okazy, nie zauważyłyśmy jakiegoś dziwnego ruchu koło nas...aż nagle podchodzi kobieta z....mikrofonem , a z boku facet z kamerą.

Dezorientacja totalna, a kobieta z uśmiechem pyta, jak nam się tu podoba, czy się tym interesujemy, CO ROBIMY W GODZINACH PRZEDPOŁUDNIOWYCH W MUZEUM....P
Ona jest z Kroniki Kraków - przedstawiła się, a potem , potem na zmianę wpychałyśmy się przed kamerę, koleżanka i ja...każda chciała byc lepiej widoczna.:P
Zapomniałyśmy , że jesteśmy na wagarach...
Za dwa dni...ktoś z klasy nas zagadnął :czy to wy byłyście w Kronice?...szczęki nam opadły, przecież to były WAGARY...nikt nie miał wiedziec i widziec nas NIGDZIE...P


Na szczęście, jakoś nam się udało...ale przecież jakby nie patrzec były to mądre wagary i przez chwilę gwiazdami byłyśmy, ech...
Nie wnikam, ile z tego wycięto, może 90procent...czy to ważne?


*****




30 komentarzy:

  1. Kiedyś to były wagary :) Oczywiście z głową. Teraz trzeba upić się, coś ukraść, zniszczyć.
    W tym roku obyło się bez incydentów, bo zima za oknem :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz racje Zbyszku,inaczej kiedyś było,też były wygłupy,luzik,ale nie było chamstwa...
      pozdrawiam z niestety śnieżnego Kraka:(

      Usuń
  2. "Mądre wagary" - określenie super!
    Że o przygodzie nie wspomnę :)
    Niestety nie mogę się pochwalić żadnymi wagarami - w naszej szkole jakoś nie było tradycji wagarowania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie Anno,mądre,a jakżesz ciekawe i nieprzewidywalne,zaskakujące...haha
      ja w sumie często na wagary nie chodziłam,przyznaję:)

      Usuń
  3. Edukacyjnie bardzo spędziłaś ten dzień - zyskałaś i z przyrody i z życia a przy okazji zostałaś Gwiazdą Dnia Wagarowicza :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie robiłyśmy to co lubimy...czyli edukacja połączona z niemalże pasją...:)
      no i przygoda z TV...:P

      Usuń
  4. Wagary... fajna rzecz,
    zwłaszcza kiedy z pracy.
    Tylko gdzie są te przebiśniegi..?
    No gdzie..? :-(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajna rzecz Violuś,ale musi sie je spedzic na przyjemnościach...:)
      rano wstałam,a tu...śnieg:(

      Usuń
  5. No proszę, Smoczko, wagary z tv! Szkoda, że telewizja jeszcze trochę kłamie, czyni to jednak z coraz większym wdziękiem!
    buźki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to nie wiadomo co może sie zdarzyc...przygoda czeka za rogiem,czai się...:P
      odbuźkowuję:)

      Usuń
  6. Raz jedyny byłam na wagarach i nie opłaciło się, bo nas przyłapali i odebrali za karę stypendium na kwartał. Od ojca dostałam za swoje i od tamtej pory byłam anty... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to nie dziwie się Tobie...co za ludzie bez wyobraźni...:P)))

      Usuń
  7. szczerze mówiąc, to rzadko wagarowałem... zaś najzabawniejsze były kiedyś pewne wagary z czasów licealnych... nie pamiętam już za bardzo, z czego one wynikły... pamiętam jedynie, że zabrakło nam koncepcji twórczego ich spędzenia, tak się wtedy nudziliśmy, że z tego wszystkiego poszliśmy na dwie ostatnie lekcje do szkoły...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to od nadmiaru luzu...haha,czasem takiej głupawki mozna dostać...

      Usuń
  8. Madre te twoje wagary byly. Ech...mlodziez innego pokolenia, bo teraz to sie idzie na jakas starowke, i jara maryche, pije piwko, pali fajki i sie do znudzenia siedzi na jakims plocie:)
    Mi sie przypomnialy wagary mojego siostrzenca. Udalo mu sie tak dwa tygodnie dekowac. Matka rano przed szosta musiala juz byc w pracy, ojciec szedl na osma. On musial sie jakos pomiedzy nich dwoch wpasowac z wyjsciem. Mowil ojcu :" hej, do widzenia..." otwieral drzwi wyjsciowe, zamykal. Nie wychodzil z domu, tylko chowal sie w szafie w przedpokoju i siedzial tam cicho dopoki ojciec z chaty nie wyszedl i drzwi nie zamknal. Wtedy wylazil i se w domu siedzial:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to ciekawe...jaki spryciarz...;P
      dzieci potrafią,jak ktos powiedzial,haha

      Usuń
  9. Życie pisze różne scenariusze. Czasem człek chciałby trochę popularności, a tu jak na złość nic nie wychodzi. Innym razem pragnie anonimowości lub ukrycia się, a tu proszę - telewizja w prime time :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie,jak człek chce się schowac,to go zaraz ktoś wytropi...:P))))
      pozdrawiam miło:)

      Usuń
  10. Sympatyczne te Twoje wspomnienia, Krakowianko!:)
    Przekorne było ze mnie dziewczę i jak kot chadzałam własnymi ścieżkami, ale jak już wagary, to takie, jak Twoje - edukacyjne;)byle zgodne z pasją:)
    Pozdrawiam cieplutko w mroźne wciąż dni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo takie wagary z pasją,to fajne wagary...a co tam jakaś klasówka...:P)))
      pozdrówki:)

      Usuń
  11. No cudne po prostu!!!
    No bo nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!!!Albo inaczej - nie ma tego dobrego, co by na złe nie wyszło!!!
    Buziaczki Marysiu.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze to ujęłaś...i tak i tak jest w życiu...haha
      pozdrawiam milutko:)

      Usuń
  12. Witaj
    U nas w szkole się nie wagarowało, bo było ostro.
    Pozdrawiam mile :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to wszystko Morgano zależy od dyrekcji szkoły...wiem...

      Usuń
  13. Na pewno miło się wspomina takie wagary po latach :)
    A ja nie bardzo pamiętam co było na moich wagarach, może dlatego, że nikt z mikrofonem i kamerą tego nie rejestrował ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a widzisz..a ja mogłam być gwiazdą jednego dnia,no może nie az tak,ale jednak......hahaha

      Usuń
  14. Raz do roku wagary byly obowiazkowe /smiech/
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj te wagary za moich młodych, szkolnych lat!
    Czasem miałam wrażenie, że połowę czasu spędzam na nich.. ;)
    A Twoja przygoda naprawdę kapitalna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ładnie ,ladnie...haha
      ech...to były czasy...

      Usuń