Nie miałam pomysłu na post, ale...wszędzie czytam o wagarach, bo pierwszy dzień WIOSNY to też i Dzień wagarowicza....to i ja coś niecoś wspomnę o swoich wagarach.
Właściwie o jednych...bo mi utkwiły w pamięci i śmieję się w duchu na ich wspomnienie.
Było to dawno,dawno temu...w szkole średniej,na początku, w dniu, kiedy miała się odbyc ważna klasówka chyba z fizyki. Nie cierpiałam fizyki...tych praw Faradaya, Ohma,praw dynamiki,statyki, pędu i "popędu" i wiele innych jakiś tam...tych ciał wprawianych w ruch albo i nie...:P
W każdym razie, zamiast do szkoły, wybrałyśmy sie z koleżanką by zwiedzac Kraków, w ramach mądrych wagarów...Był to czas, kiedy interesowały nas muzea,miejsca w szczególności związane z przyrodą,archeologią...to również m.in. wpływ "Mitologii" Parandowskiego, książek podrózniczych Arkadiego Fiedlera...w każdym razie na pewno nie jakaś tam fizyka.
Wybrałyśmy się do muzeum przyrodniczego, mieszczącego się wtedy przy ul. Sławkowskiej, było to muzeum PAN,arcyciekawe okazy egzotycznych motyli,od takich wielkości glówki od szpilki,az do olbrzymów...no cudo,szkielety zwierząt...itp. W poniedziałki wejście do muzeum za darmo...tak, to był poniedziałek zatem...:P
zdj.z netu
Podziwiając okazy, nie zauważyłyśmy jakiegoś dziwnego ruchu koło nas...aż nagle podchodzi kobieta z....mikrofonem , a z boku facet z kamerą.
Dezorientacja totalna, a kobieta z uśmiechem pyta, jak nam się tu podoba, czy się tym interesujemy, CO ROBIMY W GODZINACH PRZEDPOŁUDNIOWYCH W MUZEUM....P
Ona jest z Kroniki Kraków - przedstawiła się, a potem , potem na zmianę wpychałyśmy się przed kamerę, koleżanka i ja...każda chciała byc lepiej widoczna.:P
Zapomniałyśmy , że jesteśmy na wagarach...
Za dwa dni...ktoś z klasy nas zagadnął :czy to wy byłyście w Kronice?...szczęki nam opadły, przecież to były WAGARY...nikt nie miał wiedziec i widziec nas NIGDZIE...P
Na szczęście, jakoś nam się udało...ale przecież jakby nie patrzec były to mądre wagary i przez chwilę gwiazdami byłyśmy, ech...
Nie wnikam, ile z tego wycięto, może 90procent...czy to ważne?
*****
Kiedyś to były wagary :) Oczywiście z głową. Teraz trzeba upić się, coś ukraść, zniszczyć.
OdpowiedzUsuńW tym roku obyło się bez incydentów, bo zima za oknem :) Pozdrawiam
masz racje Zbyszku,inaczej kiedyś było,też były wygłupy,luzik,ale nie było chamstwa...
Usuńpozdrawiam z niestety śnieżnego Kraka:(
"Mądre wagary" - określenie super!
OdpowiedzUsuńŻe o przygodzie nie wspomnę :)
Niestety nie mogę się pochwalić żadnymi wagarami - w naszej szkole jakoś nie było tradycji wagarowania...
no właśnie Anno,mądre,a jakżesz ciekawe i nieprzewidywalne,zaskakujące...haha
Usuńja w sumie często na wagary nie chodziłam,przyznaję:)
Edukacyjnie bardzo spędziłaś ten dzień - zyskałaś i z przyrody i z życia a przy okazji zostałaś Gwiazdą Dnia Wagarowicza :)))
OdpowiedzUsuńw sumie robiłyśmy to co lubimy...czyli edukacja połączona z niemalże pasją...:)
Usuńno i przygoda z TV...:P
Wagary... fajna rzecz,
OdpowiedzUsuńzwłaszcza kiedy z pracy.
Tylko gdzie są te przebiśniegi..?
No gdzie..? :-(((
fajna rzecz Violuś,ale musi sie je spedzic na przyjemnościach...:)
Usuńrano wstałam,a tu...śnieg:(
No proszę, Smoczko, wagary z tv! Szkoda, że telewizja jeszcze trochę kłamie, czyni to jednak z coraz większym wdziękiem!
OdpowiedzUsuńbuźki
jak to nie wiadomo co może sie zdarzyc...przygoda czeka za rogiem,czai się...:P
Usuńodbuźkowuję:)
Raz jedyny byłam na wagarach i nie opłaciło się, bo nas przyłapali i odebrali za karę stypendium na kwartał. Od ojca dostałam za swoje i od tamtej pory byłam anty... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno to nie dziwie się Tobie...co za ludzie bez wyobraźni...:P)))
Usuńszczerze mówiąc, to rzadko wagarowałem... zaś najzabawniejsze były kiedyś pewne wagary z czasów licealnych... nie pamiętam już za bardzo, z czego one wynikły... pamiętam jedynie, że zabrakło nam koncepcji twórczego ich spędzenia, tak się wtedy nudziliśmy, że z tego wszystkiego poszliśmy na dwie ostatnie lekcje do szkoły...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :))...
to od nadmiaru luzu...haha,czasem takiej głupawki mozna dostać...
UsuńMadre te twoje wagary byly. Ech...mlodziez innego pokolenia, bo teraz to sie idzie na jakas starowke, i jara maryche, pije piwko, pali fajki i sie do znudzenia siedzi na jakims plocie:)
OdpowiedzUsuńMi sie przypomnialy wagary mojego siostrzenca. Udalo mu sie tak dwa tygodnie dekowac. Matka rano przed szosta musiala juz byc w pracy, ojciec szedl na osma. On musial sie jakos pomiedzy nich dwoch wpasowac z wyjsciem. Mowil ojcu :" hej, do widzenia..." otwieral drzwi wyjsciowe, zamykal. Nie wychodzil z domu, tylko chowal sie w szafie w przedpokoju i siedzial tam cicho dopoki ojciec z chaty nie wyszedl i drzwi nie zamknal. Wtedy wylazil i se w domu siedzial:))
a to ciekawe...jaki spryciarz...;P
Usuńdzieci potrafią,jak ktos powiedzial,haha
Życie pisze różne scenariusze. Czasem człek chciałby trochę popularności, a tu jak na złość nic nie wychodzi. Innym razem pragnie anonimowości lub ukrycia się, a tu proszę - telewizja w prime time :D
OdpowiedzUsuńno właśnie,jak człek chce się schowac,to go zaraz ktoś wytropi...:P))))
Usuńpozdrawiam miło:)
Sympatyczne te Twoje wspomnienia, Krakowianko!:)
OdpowiedzUsuńPrzekorne było ze mnie dziewczę i jak kot chadzałam własnymi ścieżkami, ale jak już wagary, to takie, jak Twoje - edukacyjne;)byle zgodne z pasją:)
Pozdrawiam cieplutko w mroźne wciąż dni:)
bo takie wagary z pasją,to fajne wagary...a co tam jakaś klasówka...:P)))
Usuńpozdrówki:)
No cudne po prostu!!!
OdpowiedzUsuńNo bo nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!!!Albo inaczej - nie ma tego dobrego, co by na złe nie wyszło!!!
Buziaczki Marysiu.:-)
dobrze to ujęłaś...i tak i tak jest w życiu...haha
Usuńpozdrawiam milutko:)
Witaj
OdpowiedzUsuńU nas w szkole się nie wagarowało, bo było ostro.
Pozdrawiam mile :)
to wszystko Morgano zależy od dyrekcji szkoły...wiem...
UsuńNa pewno miło się wspomina takie wagary po latach :)
OdpowiedzUsuńA ja nie bardzo pamiętam co było na moich wagarach, może dlatego, że nikt z mikrofonem i kamerą tego nie rejestrował ;)
Pozdrawiam :)
a widzisz..a ja mogłam być gwiazdą jednego dnia,no może nie az tak,ale jednak......hahaha
UsuńRaz do roku wagary byly obowiazkowe /smiech/
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
haha...oczywiście...
UsuńOj te wagary za moich młodych, szkolnych lat!
OdpowiedzUsuńCzasem miałam wrażenie, że połowę czasu spędzam na nich.. ;)
A Twoja przygoda naprawdę kapitalna! :)
no ładnie ,ladnie...haha
Usuńech...to były czasy...