piątek, 29 marca 2013
Alleluja
„O trzeciej dobie”
(...) A kiedy Anioł głaz odwalił z grobu
i jasne słońce do czeluści wpadło,
powstał i wyszedł z kamiennego żłobu
w chustach śmiertelnych i z twarzą pobladłą.
I na świat patrzył jeszcze na wpół senny,
i taki smutny szedł w blask słońca złoty,
jak kiedy w cierniach i krzyżem brzemienny
wśród wrzasków tłumu szedł na szczyt Golgoty.
Jerzy Żuławski (1874-1915)
Zdrowych i Pogodnych Świąt życzę Wszystkim wiernym Czytaczom,
oraz tym, którzy tu od niedawna zaglądają,
radości ze wspólnych chwil z Rodziną
a także ....
szybkiego powrotu Wiosny, by wszystkim Wam zaświeciło Słońce.
wtorek, 26 marca 2013
tajemnicze klimaty w malarstwie
Nie jestem znawcą malarstwa,ale lubie patrzec na obrazy, niektóre fascynują,szokują,wywołują skrajne emocje...a niektóre mają w sobie coś tajemniczego.
Lubię patrzec na tę tajemniczośc,ale czy bym chciała miec je w domu?...nie wiem.
Nie wiem, bo jednak najbardziej podoba mi się impresjonizm w malarstwie, szczególnie obrazy Claude Moneta. Kocham te klimaty i kolorystykę...i gdybym miała większe mieszkanie...:P
Natknęłam się ostatnio,dzięki znajomemu, który szczególnie stara się mnie przekonac do malarstwa polskiego...na dzieła, które bardzo pasują w tym okresie Wielkiego Tygodnia.
Tak pomyślałam, patrząc na nie.
Są niesamowite. Jaka wyobraźnia autora...
Zresztą sami popatrzcie (klikając w obraz zwiększamy):
Arka Lucyfera
After Passion
Ich autorem jest nieżyjący już Wojciech Voytek Nowakowski.(1959-2011).
"Na dzieła Wojciecha Nowakowskiego duży wpływ miała jego fascynacja starymi budowlami, ruinami oraz antykami, którą wyniósł z rodzinnego miasta - Łęczycy. W jego twórczości często pojawiają się postacie biblijne oraz postać diabła Boruta."
"Mroczne jaskinie, legendy o straszliwym strażniku łęczyckiego skarbu, diable Borucie, często pojawiają się na płótnach Voytka Nowakowskiego. Od tamtego czasu artysta stosował farby olejne i techniki starych mistrzów, którzy go ukształtowali - John Martin, Rembrandt, Rubens, van Dyck - aby stworzyć swój własny magiczny świat ze swoich wyobrażeń i snów o życiu, śmierci, w atmosferze tajemnicy."
źródła:
http://www.galeria.pepiniera.pl/artysta,146,wojciech-voytek-nowakowski,0.html
http://www.artinfo.pl/?pid=events&sp=relation&id=11790&lng=1
http://www.galeriatriada.com/tresc/78,1
****************************
Lubię patrzec na tę tajemniczośc,ale czy bym chciała miec je w domu?...nie wiem.
Nie wiem, bo jednak najbardziej podoba mi się impresjonizm w malarstwie, szczególnie obrazy Claude Moneta. Kocham te klimaty i kolorystykę...i gdybym miała większe mieszkanie...:P
Natknęłam się ostatnio,dzięki znajomemu, który szczególnie stara się mnie przekonac do malarstwa polskiego...na dzieła, które bardzo pasują w tym okresie Wielkiego Tygodnia.
Tak pomyślałam, patrząc na nie.
Są niesamowite. Jaka wyobraźnia autora...
Zresztą sami popatrzcie (klikając w obraz zwiększamy):
Arka Lucyfera
After Passion
Ich autorem jest nieżyjący już Wojciech Voytek Nowakowski.(1959-2011).
"Na dzieła Wojciecha Nowakowskiego duży wpływ miała jego fascynacja starymi budowlami, ruinami oraz antykami, którą wyniósł z rodzinnego miasta - Łęczycy. W jego twórczości często pojawiają się postacie biblijne oraz postać diabła Boruta."
"Mroczne jaskinie, legendy o straszliwym strażniku łęczyckiego skarbu, diable Borucie, często pojawiają się na płótnach Voytka Nowakowskiego. Od tamtego czasu artysta stosował farby olejne i techniki starych mistrzów, którzy go ukształtowali - John Martin, Rembrandt, Rubens, van Dyck - aby stworzyć swój własny magiczny świat ze swoich wyobrażeń i snów o życiu, śmierci, w atmosferze tajemnicy."
źródła:
http://www.galeria.pepiniera.pl/artysta,146,wojciech-voytek-nowakowski,0.html
http://www.artinfo.pl/?pid=events&sp=relation&id=11790&lng=1
http://www.galeriatriada.com/tresc/78,1
****************************
czwartek, 21 marca 2013
niezapomniane...wagary
Nie miałam pomysłu na post, ale...wszędzie czytam o wagarach, bo pierwszy dzień WIOSNY to też i Dzień wagarowicza....to i ja coś niecoś wspomnę o swoich wagarach.
Właściwie o jednych...bo mi utkwiły w pamięci i śmieję się w duchu na ich wspomnienie.
Było to dawno,dawno temu...w szkole średniej,na początku, w dniu, kiedy miała się odbyc ważna klasówka chyba z fizyki. Nie cierpiałam fizyki...tych praw Faradaya, Ohma,praw dynamiki,statyki, pędu i "popędu" i wiele innych jakiś tam...tych ciał wprawianych w ruch albo i nie...:P
W każdym razie, zamiast do szkoły, wybrałyśmy sie z koleżanką by zwiedzac Kraków, w ramach mądrych wagarów...Był to czas, kiedy interesowały nas muzea,miejsca w szczególności związane z przyrodą,archeologią...to również m.in. wpływ "Mitologii" Parandowskiego, książek podrózniczych Arkadiego Fiedlera...w każdym razie na pewno nie jakaś tam fizyka.
Wybrałyśmy się do muzeum przyrodniczego, mieszczącego się wtedy przy ul. Sławkowskiej, było to muzeum PAN,arcyciekawe okazy egzotycznych motyli,od takich wielkości glówki od szpilki,az do olbrzymów...no cudo,szkielety zwierząt...itp. W poniedziałki wejście do muzeum za darmo...tak, to był poniedziałek zatem...:P
zdj.z netu
Podziwiając okazy, nie zauważyłyśmy jakiegoś dziwnego ruchu koło nas...aż nagle podchodzi kobieta z....mikrofonem , a z boku facet z kamerą.
Dezorientacja totalna, a kobieta z uśmiechem pyta, jak nam się tu podoba, czy się tym interesujemy, CO ROBIMY W GODZINACH PRZEDPOŁUDNIOWYCH W MUZEUM....P
Ona jest z Kroniki Kraków - przedstawiła się, a potem , potem na zmianę wpychałyśmy się przed kamerę, koleżanka i ja...każda chciała byc lepiej widoczna.:P
Zapomniałyśmy , że jesteśmy na wagarach...
Za dwa dni...ktoś z klasy nas zagadnął :czy to wy byłyście w Kronice?...szczęki nam opadły, przecież to były WAGARY...nikt nie miał wiedziec i widziec nas NIGDZIE...P
Na szczęście, jakoś nam się udało...ale przecież jakby nie patrzec były to mądre wagary i przez chwilę gwiazdami byłyśmy, ech...
Nie wnikam, ile z tego wycięto, może 90procent...czy to ważne?
*****
Właściwie o jednych...bo mi utkwiły w pamięci i śmieję się w duchu na ich wspomnienie.
Było to dawno,dawno temu...w szkole średniej,na początku, w dniu, kiedy miała się odbyc ważna klasówka chyba z fizyki. Nie cierpiałam fizyki...tych praw Faradaya, Ohma,praw dynamiki,statyki, pędu i "popędu" i wiele innych jakiś tam...tych ciał wprawianych w ruch albo i nie...:P
W każdym razie, zamiast do szkoły, wybrałyśmy sie z koleżanką by zwiedzac Kraków, w ramach mądrych wagarów...Był to czas, kiedy interesowały nas muzea,miejsca w szczególności związane z przyrodą,archeologią...to również m.in. wpływ "Mitologii" Parandowskiego, książek podrózniczych Arkadiego Fiedlera...w każdym razie na pewno nie jakaś tam fizyka.
Wybrałyśmy się do muzeum przyrodniczego, mieszczącego się wtedy przy ul. Sławkowskiej, było to muzeum PAN,arcyciekawe okazy egzotycznych motyli,od takich wielkości glówki od szpilki,az do olbrzymów...no cudo,szkielety zwierząt...itp. W poniedziałki wejście do muzeum za darmo...tak, to był poniedziałek zatem...:P
zdj.z netu
Podziwiając okazy, nie zauważyłyśmy jakiegoś dziwnego ruchu koło nas...aż nagle podchodzi kobieta z....mikrofonem , a z boku facet z kamerą.
Dezorientacja totalna, a kobieta z uśmiechem pyta, jak nam się tu podoba, czy się tym interesujemy, CO ROBIMY W GODZINACH PRZEDPOŁUDNIOWYCH W MUZEUM....P
Ona jest z Kroniki Kraków - przedstawiła się, a potem , potem na zmianę wpychałyśmy się przed kamerę, koleżanka i ja...każda chciała byc lepiej widoczna.:P
Zapomniałyśmy , że jesteśmy na wagarach...
Za dwa dni...ktoś z klasy nas zagadnął :czy to wy byłyście w Kronice?...szczęki nam opadły, przecież to były WAGARY...nikt nie miał wiedziec i widziec nas NIGDZIE...P
Na szczęście, jakoś nam się udało...ale przecież jakby nie patrzec były to mądre wagary i przez chwilę gwiazdami byłyśmy, ech...
Nie wnikam, ile z tego wycięto, może 90procent...czy to ważne?
*****
czwartek, 14 marca 2013
tam,gdzie lwy ryczą najpiękniej...
Nie ma chyba człowieka, który nie lubi filmów przyrodniczych. Autorzy tychże ,to nieraz pasjonaci, walczący o prawa zwierząt DO WOLNOŚCI. Są gatunki, które tylko na wolności są zdolne życ i rozmnażac się...i tam jest ich miejsce.
Dużo już tych filmów było...
Znalazłam ostatnio dwa...i znowu zapatrzona, w myśli dziękowałam tym zwyczajnym-niezwyczajnym ludziom, za ich oddanie zwierzętom. Za ich niesamowitą haryzmę, zrozumienie, poświęcenie,a także odwagę.Dla zwierząt,dla nauki, dla pracy nad tym, żeby pokazywac, udowadniac światu to, że zwierzę ma prawo do wolności, że zwierzę potrafi za przyjaźń odpłacic przyjaźnią.
Niemniej jednak...dzikie zwierzę,na zawsze pozostanie dzikie i tak naprawdę nigdy nie wiemy,kiedy zaatakuje.BO TO JEGO NATURA.
Jeśli człowiek nie zaakceptuje natury dzikiego zwierzęcia...będzie zawsze jego wrogiem.
Bo tam, gdzie jest np.lwie terytorium ,człowiek często o tym zapomina, że nie on jest TAM gospodarzem...i PANEM.
I stąd wynikają nieporozumienia, w skutkach tragiczne,ale winę zawsze zwierzęciu się przypisuje...:(
Jeden z tych filmów opowiada o Kevinie Richardsonie i utworzonym przez niego rezerwacie lwów...przepiękny film,piękne zdjęcia...
Kevin Richardson, przyrodnik z wieloletnim doświadczeniem, prowadzi rezerwat białych lwów w RPA. Jest to jeden z najrzadszych gatunków dzikich kotów. Oprócz nich,są tam z nim i inne drapeżniki...
Drugi film - to fantastyczna opowieśc o pewny lwie...i przyjaźni, ze wzruszającym zakończeniem...kiedyś emitowany w "dwójce", znalazłam go, dzięki koleżance...uff, ale warto było... ogląda się go lepiej niż jakiś film fabularny:)
Tam,gdzie lwy ryczą najpiękniej...na wolności, tam,gdzie nie ma krat .
Pewnym wyjściem,alternatywą są rezerwaty...i tylko one,ogrody zoologiczne to już nie to...:(
Proszę,oglądnijcie te filmy w całości, jeśli znajdziecie czas,wiem,że nie są krótkie...ale warto...:)
a muzyka?...no oczywiście o wolności i...lwach....:)
Dużo już tych filmów było...
Znalazłam ostatnio dwa...i znowu zapatrzona, w myśli dziękowałam tym zwyczajnym-niezwyczajnym ludziom, za ich oddanie zwierzętom. Za ich niesamowitą haryzmę, zrozumienie, poświęcenie,a także odwagę.Dla zwierząt,dla nauki, dla pracy nad tym, żeby pokazywac, udowadniac światu to, że zwierzę ma prawo do wolności, że zwierzę potrafi za przyjaźń odpłacic przyjaźnią.
Niemniej jednak...dzikie zwierzę,na zawsze pozostanie dzikie i tak naprawdę nigdy nie wiemy,kiedy zaatakuje.BO TO JEGO NATURA.
Jeśli człowiek nie zaakceptuje natury dzikiego zwierzęcia...będzie zawsze jego wrogiem.
Bo tam, gdzie jest np.lwie terytorium ,człowiek często o tym zapomina, że nie on jest TAM gospodarzem...i PANEM.
I stąd wynikają nieporozumienia, w skutkach tragiczne,ale winę zawsze zwierzęciu się przypisuje...:(
Jeden z tych filmów opowiada o Kevinie Richardsonie i utworzonym przez niego rezerwacie lwów...przepiękny film,piękne zdjęcia...
Kevin Richardson, przyrodnik z wieloletnim doświadczeniem, prowadzi rezerwat białych lwów w RPA. Jest to jeden z najrzadszych gatunków dzikich kotów. Oprócz nich,są tam z nim i inne drapeżniki...
Drugi film - to fantastyczna opowieśc o pewny lwie...i przyjaźni, ze wzruszającym zakończeniem...kiedyś emitowany w "dwójce", znalazłam go, dzięki koleżance...uff, ale warto było... ogląda się go lepiej niż jakiś film fabularny:)
Tam,gdzie lwy ryczą najpiękniej...na wolności, tam,gdzie nie ma krat .
Pewnym wyjściem,alternatywą są rezerwaty...i tylko one,ogrody zoologiczne to już nie to...:(
Proszę,oglądnijcie te filmy w całości, jeśli znajdziecie czas,wiem,że nie są krótkie...ale warto...:)
a muzyka?...no oczywiście o wolności i...lwach....:)
sobota, 9 marca 2013
Jej uśmiech
Marzec...to dla mnie miesiąc szczególny
13 marca byłabym jak zawsze u Mamy z bukietem kwiatów...teraz też będę...złożę wiązankę na Jej grobie.
Wracając do wspomnień, znalazłam w sieci kilka ulubionych piosenek, które lubiła Mama...i nie ukrywam,że ja też je polubiłam.
Lata 60-te, melodyjne, proste utwory, które zaistniały i stały sie popularne dzięki festiwalom w Opolu, Sopocie...Może niektórzy przypomną sobie tych wykonawców...
Mnie one zawsze będą przypominac uśmiechniętą Mamę...i taką Ją lubię wspominac....
a to w wykonaniu Anny German, którą bardzo Mama lubiła...
Mam zdjęcie, z lat młodości Mamy...moje ulubione...niezbyt mi wyraźnie wyszło,ale ja widzę Jej uśmiech:)
*****
piękna,nastrojowa piosenka...piękny głos Ireny Santor
Spośród starych płyt gramofonowych
jedną najpiękniejszą znam,
czasem, kiedy wieczór jest zimowy,
tę niemodną płytę sobie gram.
Zdaje mi się wtedy, że wróciłeś,
i wróciła młodość moja znów,
snuje się za nami słowo „miłość”,
najpiękniejsze spośród wszystkich słów.
Przy kominku mrok zapadł szary jak mgła,
„Przy kominku...” – piosenkę starą ktoś gra.
Powracają wspomnienia z dawnych tych dni,
gdy po raz pierwszy „kocham cię” mówiłeś mi.
/fragm/
13 marca byłabym jak zawsze u Mamy z bukietem kwiatów...teraz też będę...złożę wiązankę na Jej grobie.
Wracając do wspomnień, znalazłam w sieci kilka ulubionych piosenek, które lubiła Mama...i nie ukrywam,że ja też je polubiłam.
Lata 60-te, melodyjne, proste utwory, które zaistniały i stały sie popularne dzięki festiwalom w Opolu, Sopocie...Może niektórzy przypomną sobie tych wykonawców...
Mnie one zawsze będą przypominac uśmiechniętą Mamę...i taką Ją lubię wspominac....
a to w wykonaniu Anny German, którą bardzo Mama lubiła...
Mam zdjęcie, z lat młodości Mamy...moje ulubione...niezbyt mi wyraźnie wyszło,ale ja widzę Jej uśmiech:)
*****
piękna,nastrojowa piosenka...piękny głos Ireny Santor
Spośród starych płyt gramofonowych
jedną najpiękniejszą znam,
czasem, kiedy wieczór jest zimowy,
tę niemodną płytę sobie gram.
Zdaje mi się wtedy, że wróciłeś,
i wróciła młodość moja znów,
snuje się za nami słowo „miłość”,
najpiękniejsze spośród wszystkich słów.
Przy kominku mrok zapadł szary jak mgła,
„Przy kominku...” – piosenkę starą ktoś gra.
Powracają wspomnienia z dawnych tych dni,
gdy po raz pierwszy „kocham cię” mówiłeś mi.
/fragm/
Subskrybuj:
Posty (Atom)