Wspomnienia dzieciństwa...wsi...zapachu siana
chodzenia boso po trawie,rwanie garściami poziomek,
uśmiechnięte umorusane buzie...
chleb pieczony w piecu przez babcię...
Tego się nie zapomni,zwłaszcza,że mieszkając cały czas w mieście po prostu przychodzi tęsknota od czasu do czasu za widokami lasów,łąk,porośniętych trawą wąwozów.
Takie właśnie wąwozy,w których pełno było jagód,poziomek,pamiętam z dzieciństwa z okolic Ostrowca Świętokrzyskiego.
Niedawno ktoś z rodziny ś.p.Taty zadzwonił,mam zaproszenie ...może w sierpniu pojadę,zobaczę...przypomnę sobie...może poczuję pod bosymi stopami zieloną ,chłodną trawę,zobaczę,czy jeszcze są te zarośnięte wąwozy,z kępkami zagajników brzozowych na górze...
Może...:-)
Kiedyś,dawno temu,wpadły mi w ręce wiersze pewnego poety,nieznanego mi wówczas...i oczarowały.
Przed oczami znowu pojawiły się obrazki z dzieciństwa z wakacji na wsi...
Ta poezja to wiersze Tadeusza Nowaka.Dla mnie niesamowite...niektóre "pachną" klimatem wsi...jej urokiem.
Wolnością i naturalnością,a także...surowością, "bez owijania w bawełnę".
Psalm zaręczynowy
Kocham Cię rzekła biała koniczyna
kocham Cię rzekła koniczynie kosa
Napij się ze mną porannego wina
wypij do kropli majowe niebiosa
A po tym pieścić będziemy się czule
i zwierzać słodsze od snu tajemnice
i wchodzić w miodem zakapane ule
i dawno zmarłe ujeżdżać konnice
A kiedy lepcy od rosy i miodu
wrócimy znowu w uchyloną zorzę
ty się przytulisz do mojego chłodu
ja się w śnie twoim dziewiczym położę
I szepnie ziele i trawa po trawie
pająk po żuku i pszczoła po trzmielu
ze ci pierścionek już niedługo sprawię
a ty mi zemrzesz zaraz po weselu
Czemu truchlejesz biała koniczyno
i ślubne suknie zrzucając uciekasz
To miód tak szumi i poranne wino
i nikt prócz trawy psiej na nas nie szczeka
Psalm o śmiechu
Jodyną pachnie dal
bliskość skoszoną trawą
Konie śmiech nasz i żal
skubią w lesie i trawią
Skubią Małe planety
łajna ronią na mech
Z pobliskiej wsi kobiety
wiadrami noszą śmiech
Noszą i śmiech ten znowu
chlustają z wiader w las
i jak nie wierzyć słowu
że pękł od śmiechu czas
że śmiechem pachnie żal
w mleku bliskość trawiasta
najdalsza kmieca dal
żeliwny oddech miasta
wysnuty z kłębka los
dzień po dniu z mysiej nory
i nasz na dzwonach głos
od lat śmiertelnie chory
Są jeszcze inne,również piękne....doczekały się wersji śpiewanej....
o poecie można poczytac: http://j_uhma.republika.pl/nowak.html
Nie znałam wierszy Tadeusza Nowaka - niesamowite są!
OdpowiedzUsuńAle jego powieść 'A jak królem, a jak katem będziesz' mnie zachwyciła jeszcze w szkole(mimo że to była lektura). Niedawno przeczytałam ją jeszcze raz, żeby zrozumieć, dlaczego mnie zachwyciła - i nadal nie wiem, dlaczego mnie zachwyciła, ale zachwyt się ostał. Teraz rozumiem - to wspaniały poeta był.
Piękny temat, Krakowianko :))
za mną ciągle idą te wiersze,lubię do nich wracac,tak jak do wspomnień o wsi...ja-mieszczuch typowy...:P)))
UsuńJa też lubię wieś i marzę o domku poza miastem, ale nie wiem jakby to było w praktyce, bo tak naprawdę nigdy na wsi nie mieszkałam. Jednak bywałam na wsi (choćby u dziadków) i tęsknię za taką prostotą, normalnością. Mówią, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...
Usuńdokładnie tak Anno...:)
Usuńzawsze marzyłam o domku,zwierzakach,ogrodzie...ale to też i praca w obejściu...zdaję sobie sprawę doskonale...co się zrobi,to się ma...samo nie urośnie,nie zadba o siebie..:)
Wieś:)) Mi kojarzy się tylko dobrze... pamiętam szczeniackie lata u babci na wsi, były cudowne. dla mnie to , jakby nie było sielanka, i trudno mi sobie wyobrazic wieś inaczej:)))Poza tym podobnie jak i Anna marze o domku na wsi i pomimo, że miejsce , w którym mieszkam zwykłam nazywac wsią, to i tak mu daleko do tej sielskości wsi z mojego dzieciństwa:))
OdpowiedzUsuńDomek na wsi kojarzy mi się z przestrzenią. Możesz se nad ranem na ganek w nocnym odzieniu wyleźć, podrapac sie po tyłku....siorbnąć łyk porannej kawy...no po prostu wypoczynek, ale i ...nuda:)))
A tego poety i powieścipisarza nie znałam:))
Usuńdobrze napisałaś,jest coś z przestrzeni...łyk kawy na werandzie...fryzura niekoniecznie(P)...i powietrze,powietrze...
UsuńA tego poetę jakoś kiedyś sama odkryłam,bo czytałam rożną poezję....
A co to trudnego wsiowy wiersz napisać, ja takie wiersze piszę na poczekaniu, proszę bardzo, oto mała próbka:
OdpowiedzUsuńWIEJSKIE HAŁASY.
Gdzieś daleko jakiś wiejski burek szczeka
Za to w oborze ryczy krasula
Pewnie nikt jej nie wydoił
I jest pełna mleka
w zagrodzie świnka sobie wesoło chrząka
A w stajni rży jakaś chabeta
Pozostaje mi tylko czekać
Na brzęczenie jakiegoś upierdliwego bąka
Prawda, że całkiem nieźle mi ta wiejska tfórczość wychodzi? :>
o jak pięknie,od razu przeniosłam się na wieś,ujadanie psa ...a karawana idzie dalej...:P)))
Usuńszajbo,masz talent...jestem w lekkim szoku...:P
Ja pamiętam wyprawy na jagody,
OdpowiedzUsuńogromniaste, przesłodkie, z których
potem babcia robiła przepyszne pierogi
polane gęstą śmietaną...
Takich jagód już nie ma niestety ale
ja cieszę się, że udało mi się poznać ich smak.
ten smak Violu,pamięta się do dzisiaj,jak zapachy tamtych łąk,kwiatów,ziół...
UsuńEj, życie... i czemu tak pędzisz nie wiadomo dokąd...?
OdpowiedzUsuńoj tak Stokrotko,czas jakoś za szybko pędzi,a niedawno dzieckiem się było...boso po trawie biegało...:P
UsuńChyba każdy ma taki kraj swojego dzieciństwa - kraj, gdzie trawa była zieleńsza, woda miała smak wina, a skórka od chleba głośniej niż inne trzaskała pod naciskiem noża. Piękne są takie wspomnienia i warto do nich wracać, bo wówczas nie tylko czujemy w ustach smak dzieciństwa, ale stają nam przed oczyma drodzy, kochani przez nas ludzie, których często już nie ma, a za którymi bardzo tęsknimy. Mam nadzieję, że uda Ci się pojechać na wycieczkę w sierpniu - wróć tam i ciesz się bliskością kochanych miejsc, a później nam to opisz tak, jak tylko Ty potrafisz:D
OdpowiedzUsuńtak,myślę Duszo,że każdy ma taki swój świat dzieciństwa,czas beztroski...wraca się do niego...
UsuńPostaram się pojechac tam,gdzie zieleń pachnie dzieciństwem...
:-))
Kiedyś napisałam dwa wiersze o domu rodzinnym i o pobycie na wsi , takiej którą mam tylko we wspomnieniach Kiedy tam pojechałam było już inaczej , choć równie pięknie , siedzieliśmy pod gruszka i piliśmy zimne mleko i jadłam drożdżówki , ja takich nie potrafię upiec. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńale klimacik był...sielsko,anielsko i te...drożdżówki...jedyne w swoim rodzaju...
Usuńpozdrawiam miło:)
I ja mam swoje ulubione, ukochane miejsca, do ktorych ciagle wracam i wracac bede...poki zycia starczy!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
jesteśmy sentymentalne jakieś takie...Judyto...:P
Usuńpozdrówki lecą do tropików:)