piątek, 30 stycznia 2015

po prostu ...Demis Roussos

Niedawno, 25 stycznia w wieku 68 lat, zmarł piosenkarz, który w latach 70-tych wszedł przebojem na nasze i światowe listy przebojów, jego głos był niesamowity - wysoki, rozedrgany jak określano...tak nietypowy o od tych słuchanych do tej pory. Demis Roussos, grecki piosenkarz muzyki pop.
Na festiwalu w Sopocie, w 1979 roku był niekwestionowaną gwiazdą. Ludzie pokochali go również za wspaniały kontakt z nimi. Sprzedał ponad 60 milionów płyt. Jego głos jest nie do podrobienia, jest charakterystyczny.
I chociaż często śpiewał z playbacku, jak wspomina M.Szabłowska, nikomu to nie przeszkadzało, publiczność Go pokochała..
Ja od pierwszego słyszenia pokochałam Jego przeboje, często były grane w Lecie z radiem.

Przyniósł ze sobą piękne klimaty Grecji, przyniósł ze sobą ciepły wiatr...




zawsze kojarzyć się będzie z takimi przebojami i z takim wizerunkiem scenicznym: /wybrałam kilka tylko, moich ulubionych/ ...






wtorek, 27 stycznia 2015

tamten koszmar

Kiedyś wpadł mi w ręce pewien wiersz, pisany przez kogoś z czasów okupacji hitlerowskiej, podpisano-autor nieznany. Zapisałam go nawet do zeszytu, w którym jako młoda jeszcze dziewczyna, zapisywałam wiersze znanych poetów.
Ten wiersz zauroczył mnie...jakoś tak bez wahania przepisałam go. Nawet nie pamiętam skąd go przepisałam, z jakiego źródła.
I oto dzisiaj , sama nie wiem co podkusiło mnie, postanowiłam poszukać go w internecie...I co się okazało, natrafiłam na stronę, gdzie ten wiersz jest jednym z wierszy okupacyjnych spisywanymi przez inną kobietę - Żydówkę, której historia z czasów II wojny światowej jest ciekawym, ale i jeszcze jednym z wielu, wspomnieniem tych koszmarnych lat...
to ten wiersz:

Jakże Cię, Polsko, kochać miłością codzienną,
jaką Cię siłą wtopić w każdej chwili trwanie?
Noc Cię w sercu otacza jeszcze bardzo ciemna,
a poza sercem – jesteś wciąż tylko czekaniem.

Jakże Cię, Polsko, sercu wytłumaczyć trzeba?
Czy jesteś każdym polem, każdym dróg rozstajem?
Czy tylko ta tęsknota, wołająca w niebo,
by spełniło się Słowo i stało się Ciałem?

A może, już w odwiecznym Bożym przeznaczeniu
dzieje się Twoje w księgach zapisały czasu
i żadna ludzka miłość historii nie zmieni,
i żadne z ludzkich cierpień nie odwróci losu.

Jakże Cię, Polsko, kochać w ostatniej godzinie?
Nie w tej, która wydzwoni zgrzyt więziennej bramy,
której ostatnim słowem będzie Twoje imię,
tak po prostu – dziś, jutro, jak Cię kochać mamy?


Jakże Cię Polsko kochać, jak ująć miłością
i zamknąć w kilku słowach Twój sens i znaczenie,
która się w serca takcie wyrażasz najprościej,
przy każdej wiejskiej drodze – cichym pszczół brzęczeniem.


***
piękny wiersz...i ciekawa historia tej kobiety, która przeżyła powstanie, potem wyjechała do Izraela /tak w skrócie piszę/, potem...potem wydarzyła się w jej życiu przedziwna historia, ale o tym przeczytać
radzę ,otwierając poniższy link:

http://www.zyznowski.pl/?page_id=5338

Na pewno wiele jest jeszcze nieznanych historii z okresu II wojny światowej, na pewno można dyskutować nad tym, czy trzeba aż tak ciągle wracać do koszmarów obozów koncentracyjnych...
Nie można jednak o tym ogromnym ludobójstwie zapomnieć, może właśnie z tego powodu, by wiedząc z opowiadań świadków,którzy przeżyli,oglądając dokumentalne filmy, nie dopuścić ponownie do tego.Tak myślę.
Bo ci co przeżyli, pamiętają do dzisiaj, mimo tylu lat, które minęły. Ich wewnętrzny obozowy koszmar trwa, on jest w nich, chociaż opowiadają o tym z pozoru...spokojnym głosem.

A mordercy tysięcy istnień, którym udało się uciec po wojnie, m.in.niemieccy oficerowie SS, zaszyli się, jak ostatnio odkryto, w miasteczkach Brazylii, żyją w dostatku, mają wielu przyjaciół,nie wiedzących kim byli wcześniej, są wspaniałymi, uczynnymi sąsiadami...Niewytłumaczalne dla mnie, jak kat, morderca tylu kobiet,dzieci,dorosłych, wydający rozkazy palenia ludzi w krematoriach, zagazowanych,  może tak SPOKOJNIE z uśmiechem , nagle normalnie żyć...i być uczynnym sąsiadem.
Nigdy tego nie zrozumiem...

sobota, 24 stycznia 2015

ech,te czarne charaktery...

Czym byłby dobry film bez czarnego charakteru? Niczym ciekawym w zasadzie, raczej  mdłą opowiastką.  Co ciekawe, twórcy bajek też zorientowali się, że nawet dzieci bardziej przyciągają nie dzielni bohaterowie,ale złe postaci. Ten schemat pojawia się wszędzie: w  bajkach, pełnometrażowych filmach, w  książkach. To właśnie czarne charaktery grają pierwsze skrzypce w każdej opowieści, to one nadają jej ostrości i to one przyciągają ,fascynują.  Nikogo nie interesuje główny bohater sam w sobie, ale to przeciwnik, z którym walczy, robi na nas największe wrażenie. Można nawet stwierdzić, że czarne charaktery są doskonałym tlem dla słynnych idoli kina, bohaterów, zwycięzców dobra nad złem.
Często to niewdzięczna rola dla aktora,ale ...jeżeli ten czarny charakter jest nieźle zagrany,nie wzbudza niechęci,wręcz przeciwnie...


Ostatnio nasza kochana tv zapodawała po raz chyba 155  film  "Robin Hood - książe złodziei" z Kevinem Costnerem. Lubie tę wersję /ogladałam inne też/,  ze względu nie tylko na piękne zdjęcia i udział  ulubionego aktora, specyficzny humor, wplątany w akcję ale  przede wszystkim na doskonałą rolę Alana Rickmana, jako złego szeryfa z Nottingham.Według mnie to najlepsza wersja tej postaci. Był straszny, ale i komiczny, świetny po prostu.
Wyśmienity aktor, niezbyt mi znany, ale jak czytałam grał w "Rozważnej i romantycznej", jako czarny charakter również w "Szklanej pułapce" i wiele innych.
Wydaje mi sie,
że rola czarnego charakteru jest szczególnym wyzwaniem dla aktora, wbrew pozorom.




 

Może Wy macie jakiś ulubiony czarny charakter?
 

 




środa, 21 stycznia 2015

zauroczona pewną ...Babcią:)

Dzisiejsza babcia, to niekoniecznie tamta babcia z dawnych lat, kojarząca się z bujanym fotelem i robótkami na drutach. Nie neguję talentu do takich robótek ręcznych, bo są osoby bardzo uzdolnione,spod ich palców wychodzą cuda...
Są też babcie, które rzadko siedzą na fotelu bujanym,a nawet...w ogóle rzadko chyba siedzą, są bardzo czynne i można nawet użyc słowa: wysportowane.
Ta babcia poniżej zrobiła to, że powiększyły mi się nieco oczy,podniosły powieki i brwi, bez udziału skalpela i słynnego dr Szczyta:)))

Brawo babcia!




****************************

 nieco spokojniejsze klimaty.:)))




Wszystkim Babciom w Dniu Babci Dużo Radości i pociechy z wnucząt życzy...też Babcia :))


sobota, 17 stycznia 2015

między snem...a dniem

Mam piękny sen, magiczną pieśń
Z nią każdy trud znośniejszy jest
Jeśli cud ten pojmiesz niczym baśni czar
Przyszłość w twoich rękach mimo kiepskich kart
Wierzę w świat aniołów
Dobro, które w każdej rzeczy tkwi
Wierzę w świat aniołów
Kiedy wiem, że wszystko sprzyja mi
Nie poddam się, bo mam swój sen

Mam piękny sen, fantazji dar
Z nim szary dzień nabiera barw
A me przeznaczenie daje chwili sens
Pędząc poprzez ciemność, witam nowy dzień

/tłum.fragm./




Czasem mamy takie sny, że czujemy, że coś dobrego nam się zdarzy...
Sny, po których budzimy się nastrojeni bardzo pozytywnie do wszystkiego...
I dziwne, wszystko zdarza nam się tego dnia lub następnego, jak po dobrym...śnie :-)
I z radości dostajemy takiej sobie...głupawki...
Przyznaję się, ja dostałam...Matko, w TYM wieku?????


może nie aż takiej jak w tym fajnym klipie z filmu, ale jednak...głupawki...:-)




 ****
dopisek z dn.18.01., czyli ciąg dalszy dobrych wiadomości

Kamil Stoch wygrał niedzielny konkurs indywidualny w Zakopanem !. Odniósł pierwsze zwycięstwo w sezonie i trzecie na Wielkiej Krokwi. Piękny skok,oglądałam...
Brawo Kamil !

wtorek, 13 stycznia 2015

starość (?)

Jak to jest z tą starością?...
Czy mamy dystans do siebie, czy umiemy się z siebie śmiać, żartować?
Ja osobiście bardzo lubię takich ludzi...

Bardzo lubię też tego "osobnika" poniżej, nie zawaham się nawet użyć słowa - Mistrza, w swojej dziedzinie...
rozśmiesza, wzrusza, ale i daje do myślenia...jak On to robi? :)




wzrusza....tekstem i wykonaniem...



...

 "Nie wiem, nie rozumiem, ani nawet pragnę
   Tęsknię, bo tak pięknie tęsknić aż po kres
   Może dla tej jednej głupoty daremnej
   Może tylko po to cała młodość jest. "



sobota, 10 stycznia 2015

z nadzieją,marzeniami,humorem...

Nadzieja

Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,
że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem,
I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie.
A wszystkie rzeczy, które tutaj znałem,
Są niby ogród, kiedy stoisz w bramie.

Wejść tam nie można. Ale jest na pewno.
Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli,
Jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejedną
W ogrodzie świata byśmy zobaczyli.

Niektórzy mówią, że nas oko łudzi
I że nic nie ma, tylko się wydaje,
Ale ci właśnie nie mają nadziei.
Myślą, że kiedy człowiek się odwróci,
Cały świat za nim zaraz być przestaje,
Jakby porwały go ręce złodziei.

                                      Czesław Miłosz



Tak jest naprawdę, w naszym pięknym ogrodzie życiem zwanym, nadzieja jest bardzo ważna...i marzenia.
Bo przecież różne drogi prowadzą przez ogród, są też i zakątki zaniedbane, ale...zawsze można przywrócic im dawną świetnośc, nie ma rzeczy niemożliwych.Nigdy tak naprawdę człowiek nie pozbędzie się nadziei i marzeń, chocby zaprzeczał, że widzi świat tylko realnie i zawsze stąpa po twardym gruncie.Ja w to nie wierzę.Malkontentom stanowczo mówimy NIE!!!.
Mam znajomą, która jest okropną malkontentką,czasem jadę z nią autobusem, zawsze jej źle, zawsze niedobrze...sami już z mężem mieszkają,dzieci na swoim, a ona taka zmęczona, niezadowolona,...i to niezadowolenie wpisało jej się już w oblicze, ma smutną twarz. Dlatego unikajmy tego, będziemy po prostu ładniejsi...:)
Zaczął się okres karnawałowy,sprzyja dobrym myślom, zabawom, spotkaniom towarzyskim, zatem korzystajmy .:))


Ja znowu powrócę do lat młodości...zauważcie jakie piękne buty z koturnami mają artyści...wesoło na to patrzę teraz,ale wtedy to był hit...i można było się poczuc wysokim przez chwilę...:)





poniedziałek, 5 stycznia 2015

pisanie bloga...

Nigdy nie przypuszczałam, nie zdawałam sobie sprawy, że zakładając  bloga prawie 7 lat temu , początkowo na onecie, będę po pewnym czasie jakby w kręgu znajomych, nie tylko wirtualnych, że będę nie tylko często czytać czyjeś blogi, komentować, ale potem realnie spotykać znajomych blogerów. Nie aż tak licznie,bo znam realnie tylko paru, ale jednak jest to pewna przygoda, bedąca niejako skutkiem pisania bloga. Dodam,że fajna przygoda.
Dlaczego o tym piszę - bo oprócz miłych wspomnień ze spotkań z realnymi ludźmi podpisujacymi się nickami, z komentowania i chętnego czytania blogów, przeżywa się też odejścia tych co piszą, odejścia bez słowa z netu i ...odejścia realnego, śmierci.Tak jakbyśmy stracili kogoś bliskiego...zdajemy sobie sprawę, że już nigdy nie przeczytamy ciekawych tekstów na ulubionych blogach...
Wiem, jest świat realny, nasze prywatne życie, ale jeśli się pisze bloga już parę dobrych lat...tu też się swoją cząstkę zostawia.
Klikamy na znajomy link do bloga...i cisza...potem znowu klikamy...i znowu cisza...i nie jest nam to tak obojętne...
To takie moje refleksje...na temat niby takiego zwyczajnego pisania bloga...


                                         zdj.z netu



***




piątek, 2 stycznia 2015

La vie est belle i ja też [*]

Ufaj i przed zwątpieniem wiej.
Bóg sam wystarczy, w Jego dłoni twój los.
Nie bój się, nie bój wśród życia dróg...
Tu wszystko mija, zostaje Bóg...


Tak zaczyna się ostatni już post na blogu siostry Judyty....
Smutną wiadomość odczytałam na blogu Anny, że dzisiaj w nocy s.Judyta odeszła...
 

Do końca pisała, będąc już bardzo słaba, /walczyła z nowotworem/...tak pokochała te wirtualne spotkania z nami...a my z Nią. Liczne komentarze o tym świadczą.
Miałam to szczęście, że udało mi się spotkać z Judytą w realu, w Krakowie. Było lato, miała modnie upiętą chustkę ,bo właśnie traciła włosy po kolejnej dawce chemii, na którą dojeżdżała, ale wyglądała ślicznie, niesamowite niebieskie oczy, uśmiech nie znikał z jej twarzy.Taką Ją zapamiętam, bo taka była.
Z tej naszej rozmowy wyniosłam tak dużo ...Zapamiętałam szczególnie jedno zdanie:

 - przed śmiercią nie ucieknie się, a chorobę, którą się ma w danej chwili, trzeba przyjąć jako coś pozytywnego, bo...to sprawia, że patrzymy inaczej na życie i bardziej je kochamy.Bardziej doceniamy małe rzeczy, z których cieszymy się i to daje nam siłę do walki z chorobą.

I to zdanie chciałam tu przekazać...i cieszę się, że mogę je tu zapodać, może ktoś też zapamięta, ktoś, kto właśnie wątpi w swoje siły...

Judytko...odpoczywaj w pokoju.[*]


to moje muzyczne...pożegnanie...



 jeśli ktoś nie zna...
http://lavieestbelleijatez.blogspot.com/