czwartek, 29 listopada 2012

o krok od...prawdziwej tragedii


"Wypadek w Wielkim Kanionie - żart Samanthy Busch hitem sieci"

"22-letnia Amerykanka Samantha Busch wybrała się ze swoim chłopakiem na wycieczkę do Wielkiego Kanionu Kolorado. Na miejscu postanowiła sprawić "psikusa" nadopiekuńczej mamie i wysłała jej zdjęcie, na którym "spada" w przepaść. Samantha oczywiście stała bezpiecznie na skalnej półce, Rebecca Busch omal nie dostała zawału serca, a fotka stała się viralowym hitem."

 
Tyle z czołówki onetu.


Samanta Bush stała się gwiazdą.Jak łatwo zaistniec "gwiazdorsko" w sieci,wystarczy odpowiedni pomysł,a najlepiej taki,by szokował.
Na zdjęciu młoda dziewczyna,uczepiona skalnej półki,wykrzywiona strachem twarz.Jeszcze chwila i spadnie w przepaść.

                                             / zdj. z onetu /
Super!...tak na pewno usłyszała od swojego chłopaka, pstryk... i zdjęcie jest. A może do zdjęcia ustawiała sie 3,4,5 razy, by efekt przerażenia był najbardziej wiarygodny?

 -Wyślę go mamie, dla kawału...nie będzie już traktowac jej, Samanty jak dziecka. Już sobie wyobrażała jej minę...
22 letnia młoda kobieta,a jednak dziecko. Błąd wychowawczy matki? 

W jakimś procencie tak...być może. Bo takie zachowanie i w kategorii buntu można też rozpatrywać,ale nie znam sie aż tak na psychologii. Ja bym może nawet nie zdziwiła się, gdyby to zdjęcie zrobiła 17 letnia dziewczyna...
Czy  22 letnia - może nie mieć jeszcze wyobraźni? Nie odróżnia głupiego kawału od czegoś,co może mieć groźne następstwa?


Ja sobie wyobraziłam, że dostaję takie zdjęcie od syna...Nie wiem, jak to by się skończyło.

Przecież w jednym momencie widzimy swoje dziecko tuż przed tragedią, nasza bezsilność wobec zimnej kartki papieru. Nie zastanawiamy się tu i teraz, że to może byc sfingowane, wyreżyserowane...nieprawdziwe. Nie mamy czasu myśleć. I przede wszystkim  - NIE PODEJRZEWAMY WŁASNEGO DZIECKA. Widzimy tylko te przerażone oczy...i nie możemy pomóc.

A jednak ta dziewczyna była w sumie o krok od ....prawdziwej tragedii.

Czy teraz zdaje sobie z tego sprawę?...



************************************************************************

na wyciszenie emocji....


piątek, 23 listopada 2012

spaghetti aldente,czyli ...muzyczne wspomnienia:)

Ostatnio buszowałam sobie po pewnej znanej wszystkim Tubie (:P)  i  wróciły wspomnienia. Muzyczne.Nie da się wymazac z pamięci tamtego okresu, w którym wszędzie :na parkietach,na radiowych listach przebojów, królowała muzyka...włoska. Lata 70-te i 80-te. Do dzisiaj z przyjemnością sobie do nich wracam i  słucham tych lekkich, łatwych i przyjemnych utworów. Nastrojowych, kojarzących sie z uczuciem, szumem morza, zachodem słońca...pierwszymi miłościami.............stop.:P
Reputację, jeśli można tak nazwać, tych nastrojowych, romantycznych ,lekkich utworów popsuły nieco piosenki dyskotekowe  lat 80 tych, tzw. "italo disco", ale i one miały swoich fanów, szalało się przy nich na dyskotekach , nie wnikało się głębiej, miało byc rytmicznie i wesoło.Dyskoteka rządzi się swoimi prawami.

Typowymi przedstawicielami tego nurtu byli mi.in Savage, Gazebo,a muzyka grana była na syntezatorach. Popularność tego nurtu całkowicie spadła w latach 90 tych, aż do zupełnego zaniku,chociaż niektóre przeboje do dziś są znane, np."Only you" Savage, czy "I like Szopen" Gazebo  i lubiane.

Minęła już ta era, normalna kolej rzeczy, młodzi już nie słuchają takiej muzyki, chociaż...nie tak do końca,kiedyś podsłuchałam  jak  syn nucił sobie:


Toto Cotugno był i jest, bo do dziś jego głos na mnie działa, moim ulubionym piosenkarzem, reprezentującym tamten okres piosenenek włoskich. Salvatore "Toto" Cutugno urodził sie 7 lipca 1943 roku w Toskanii. To wokalista, autor piosenek i muzyk.Karierę rozpoczął jako perkusista. Szybko jednak założył zespół i wykonywał własne piosenki. Współpracował także z ze znamym muzykiem Joe Dassin'em oraz Dalidą.W 1976 Cotugno wziął udział w festiwalu Sanremo. Wraz ze swoim zespołem Albatros zajął 3 miejsce. Festiwal Sanremo przyniósł mu kilka nagród, m.in. w 1980 roku za piosenkę "Solo noi" oraz w 1983 roku za przebój "L'Italiano".

"Solo noi"...piękny utwór,do którego mam szczególny sentyment...


Wiele włoskich przebojów lat 70tych i 80tych, własnie tam miało swój początek, na festiwalu w Sanremo.
Coś jest w muzyce włoskiej, że po latach pewne przeboje sa chętnie słuchane i przez ówczesne pokolenie, może z lekkim przymrużeniem oka,ale jednak.Może to ta melodyjność, lekkość, romantyka , za którą zawsze się tęskni, chociaż dzisiejsi twardziele,macho nie przyznają się za żadne skarby świata..:P

Posłuchajmy jeszcze, weekend przed nami...:)





*************************************************************
zapraszam również na wycieczkę, na piękną włoską wyspę Elbę,trzecią co wielkości, po Sardynii i Sycylii,gdzie znajduje się piękne sanktuarium Górskiej Madonny...o niej jest piosenka włoskiego piosenkarza Pupo
Elba...na pewno niektórym kojarzy się z więzionym na niej Napoleonem (od maja 1814 - do marca 1815r ).

posłuchajmy...pooglądajmy...:)



niedziela, 18 listopada 2012

niedzielny obiad

Niedzielne przedpołudnie, w pustym barze kilka samotnych postaci.Jak szare plamy,choc kolorowo ubrane, przy niebiesko-żółtych stolikach. Bo bar ma nazwę "Na żółto i na niebiesko".W milczeniu jedzą NIEDZIELNY obiad.

W kolorowych mieszkaniach,kolorowi ludzie...krzątają się koło stołu,zaraz gospodyni z uśmiechem poda NIEDZIELNY obiad.Już pachnie rosołem.Będzie okazja do  rozmowy,bo w tygodniu mijanka,wiadomo...
Szare postaci przy kolorowych stolikach kończą samotny niedzielny obiad...

W poniedziałek to powrót do zgiełku, tłumu, do pracy, jeszcze tylko mały spacer, ławeczka, by wystawić zmęczone twarze ku słońcu, bo zaraz zrobi się ciemno, wszak późna jesień już.
Może...może bardziej smakuje ten samotny niedzielny "domowy" obiad,właśnie gdzieś poza domem, w niedzielne przedpołudnie?

Choć może,SMAKUJE - tu nie jest chyba dobrym określeniem...

                                        zdj.z netu

**********************************************************************

Do mnie  ostatnio wracają wspomnienia z dzieciństwa, kiedy nas więcej było i niedzielny obiad pachniał rosołem,a ja z Mamą robiłyśmy do niego  domowy makaron, a naprzeciw kuchni, leżąc wygodnie, przypatrywal się nam w skupieniu wilczur Bari, jakby czuł, że coś się tu robi i dla niego...
i o dziwo,nie mylił się...:-)


CZAS, tak szybko biegnie....coraz nas mniej przy niedzielnym obiedzie i jakoś smutno czasem...




środa, 14 listopada 2012

ta druga...

Ewa otworzyła album, zaczęła oglądać zdjęcia, zdjęcia z nim,Robertem - jej miłością.
Teraz był daleko...jeden sms, że tęskni. Pewnie pisał ukradkiem.

Przytuliła się do komórki, przeczytała wiadomośc dwa razy,trzy razy...
Jak tylko wróci, pojadą nad jezioro,do małego pensjonatu,obiecał...Nie mogła się doczekać.


Robert pojechał z żoną i synem do Włoch,obiecał im to już dawno,za to, że tak mało go w domu,a tak dużo w pracy...(tu lekko uśmiechnęła się do siebie,bo to była wersja dla żony).
Trzy lata...zamyśliła się.Trzy lata,a ciągle go kochała,mimo tego, że kradli chwile dla siebie...podniecało ją to z jednej strony, powodowało większą tęsknotę z drugiej.
Czy on ją kocha?czasem zadawała sobie to pytanie, bo mówił jej te słowa,ale tylko podczas miłosnych uniesień,albo...romantycznych kolacji. Nie, nigdy mu nie zada tego pytania, nie jest z tych słodkich idiotek,szukających ciągle słów potwierdzenia. Po co?, to się czuje...Ona czuła.
Związek bez zobowiązań - Robert ustalił zasady i ona zgodziła się.Nie odejdzie od żony,synowi tego nie zrobi,mimo,że żona zajęta karierą,nie zajmowała się już nim.Tak twierdził.
Kochała go, mimo że niektórzy nie widzieli sensu. Nawet jej najbliższa kumpela,Kaśka powiedziała,żeby go zostawiła...
- będziesz zawsze tą drugą...zostaw go,bo potem będzie bardziej bolało. On ci daje nadzieję,ale ...ty tak naprawdę co innego chcesz,a on co innego...

- nie, Kaśka , mnie jest przy nim dobrze...nie chce kogoś innego.
- może kiedyś...bedę go miała tylko dla siebie,nie wiem...

 
Czy ten romans ma sens?czy każde z nich z osobna nie ma innych,różnych oczekiwań od tego związku?
Ktoś powie: oni sami brną w to, ale...uczucia nie są nigdy przewidywalne, określone od - do. Nie jest tak łatwo po paru latach  powiedziec komuś - żegnaj, gdy już zdajemy sobie sprawę, że zaszliśmy dość  daleko...
Nie wiem, jak to się skończy dla niej... Święta ,większośc weekendów spędza bez niego.

Wtedy czuje, że jest tą...drugą. 

(opowiadanie oparte na prawdziwej historii)

******************************************************************
                        
coś z dawnych lat...:)


************************************************************************

                                            na moim parapecie :-)
 

sobota, 10 listopada 2012

coś o...facetach :-)

Kiedyś opisywałam  na jakie typy  mężczyźni dzielą kobiety..
Dziś - jak kobiety postrzegają  mężczyzn,czyli jakie są główne ich typy.

Wyczytałam w necie...tak asekuracyjnie tu napiszę..:P
Pierwszy typ(ek):KOCHAŚ
jak sama nazwa wskazuje jest bardzo kochliwy. Będzie zasypywał  czułościami od rana do wieczora.. Kochaś nie potrafi żyć bez miłości. Kocha nawet... swoich przyjaciół i czasem nie potrafi dostrzec granicy między przyjaźnią a związkiem miłosnym.Kocha również ...trójkąty,ale zapiera się...:P. Nic co związane z kochaniem nie jest mu obojętne.Jest to typ bardzo zaborczy, mimo,że kochliwy...ciągle żąda potwierdzeń,że się go kocha...
Drugi typ: BIZNESMEN
to on decyduje,bo zawsze ma kasę.Nie żałuje jej,ale ...ma nad wszystkim kontrolę...dominuje.Ciągle zajęty,ciągle odbierający telefony, parę komorek ma zawsze przy sobie.Nie lubi jak mu się przeszkadza...(często to powtarza w ciągu dnia). Namówic taki typ na wspólny wyjazd - utopia. Zresztą nawet gdyby, to spędzi tam czas przy laptopie i telefonie...
Trzeci typ:WESOŁEK
dowcipny,towarzyski,ciągle coś go fascynuje.Bardzo lubi obiecywac,niekoniecznie spełniac te obietnice...:P, szuka ciągle nowych wrażeń, uciekając przed problemami.Boi się konkretnych ,poważnych rozmów.Na pytanie: porozmawiamy poważnie?....nagle przypomni sobie, że musi wyjśc i coś załatwic...:P
taki wieczny...chłopiec
Czwarty typ: PERFEKCJONISTA
bardzo obowiązkowy,akuratny,dokładny, nie przeklina, zawsze przed spaniem dokładnie układa ubranie w kostkę i równo skarpetki, poduszkę.
Ma wszystko zaplanowane. Pamięta o każdych imieninach w rodzinie i wśród znajomych.
Na uwagi zawsze odpowie spokojnie:czepiasz się szczegółów...:P

Ciekawe, jaki typ najlepszy ?...
Ale czy w każdym facecie nie drzemie któryś z tych...typów? Dlatego nam nie jest tak łatwo...:P
Ale kto powiedział, że będzie łatwo....swoją drogą,hm...



*********************************************************************

na dobry humor:)


środa, 7 listopada 2012

Dla ...Judyty :-)

Życia mała garśc

Oto jest życia mała garść,
pochyl się nad nią...oceń...patrz!
Czy jest tak jak człowiek chciał?
Czy ktoś inny z niej,do syta,brał...
Czy ktoś inny z niej,do syta,radość brał?

Oto jest wspomnień mała garść...
Zapytaj,ile jesteś wart...?
Niech prowadzą w miejsca te,
gdzie Ci dobrze było...i gdzie źle...
Niech prowadzą Ciebie teraz w miejsca te...

ŻYJ!...jeśli nawet nie masz nic...
I do zamkniętych musisz pukać drzwi,
wiesz jak smakuje gorzki chleb
i zwykła ludzka łza...

ŻYJ!...przecież to nie żaden wstyd!
Tak powie Ten,co Ciebie zna...
Twojego życia mała garść,
sen...co się spełnić miał...
Twój sen...ta życia garść.
Twój sen...ta życia garść!
/fragm/




*************************************************
Dedykuję ten post siostrze Judycie. Jej blog szczególnie na mnie działa...i nie wiem dlaczego,ale całym sercem to czuję.
Na pewno klimat,sposób przekazywania...mądrośc życiowa.A przy tym wszystkim,olbrzymia dawka humoru i radości życia.
Nie będę się rozpisywac, po prostu kto tam raz wejdzie, stracony...wyjśc już nie sposób,chociaż...drzwi otwarte...(śmiech).

Trzymam kciuki za Ciebie Judyto, za Twoje zdrowie, będzie dobrze!





poniedziałek, 5 listopada 2012

Beatka

Beatka pracuje w dużej firmie.
Jest pracowita,ambitna, grzeczna, poproszona o coś nie odmawia, jest koleżeńska. Nikt na nią nie powie nic złego.
 A jednak Beatka nie ma przyjaciół. Może to za wielkie słowo, ale nie ma też i koleżanek. Mimo tego, że jest ładną kobietą, zawsze gustownie ubraną - nie ma faceta.
Nie zawsze tak było. Beatka twierdzi, że ludzie ją nie rozumieją.

Była tak wychowywana, żeby zawsze prawdę mówić każdemu...i przekonuje się na każdym kroku, że ludzie prawdy nie lubią.Jak oni byli wychowywani? jest oburzona ...
Beatka miała koleżanki, ale zawsze jak coś jej się nie podobało, mówiła im po prostu prawdę : że Baśce nieładnie w tej fryzurze,a to Kasi powiedziała,że za krótko się nosi,a ma już po 30- tce i wygląda głupio, Krysia znowu się spóźniła,a to środek tygodnia dopiero...a Zosia znowu w taaakim dekolcie , to nie pasuje do firmy tak przychodzić.

Przecież prawdę im zawsze mówiła, nie rozumie...Nie będzie chwalić tego co jej się nie podoba.
Beatka miała też faceta. Skromny był, wesoły,ale według Beatki nosił się jakoś tak...mało elegancko. Powiedziała mu o tym, nie od razu, na drugim spotkaniu. Chłopak starał się ją przekonać, że ma taki styl...ale ona nie zrozumiała. Po to mu prawdę powiedziała, by się zastanowił nad sobą, bo ona w firmie pracuje...i to dużej. Jakby mu na niej zależało, to by zrozumiał. Dziwni faceci są, pomyślała, nie lubią prawdy. Z drugim w restauracji się umówiła, fajnie było, ale jak mu powiedziała, że źle sztućce położył na talerzu po skończonym posiłku, to już drugi raz się nie umówił. Dziwny, przecież mu pokazała bardzo grzecznie jak ma je kłaść.


Nikt nie zaprasza Beatki na imieniny, jakieś uroczystości.Wszyscy są dla niej grzeczni,ale...jakoś tak od niej z daleka się trzymają.

Beatka  nie  może  zrozumieć...



************************************************************


na dobry dzień..:-)


czwartek, 1 listopada 2012

tamten pejzaż

***
Polubiłam pejzaż ten
świat którego nie ma już
pogodzony z nocą dzień
i pasjanse z białych brzóz

strome dachy, niski próg
i obłoków jasny splot
zawiązane ścieżki dróg
aby nikt nie odszedł stąd

polubiłam pejzaż ten
świat którego nie ma już
w długą podróż w krótki sen
po zielonych zboczach wzgórz

nie zapomnę już tych miejsc
i przyjaciół z tamtych dni
wszytko to już za mną jest
lecz nie zamknę tamtych drzwi
(fragm. A.Jantar)


piękne wykonanie Kasi Wilk


pejzaż ...bez tych co odeszli, bez tych, których kochaliśmy...
nigdy już nie zamkniemy tamtych drzwi...by zapomnieć...
tamten pejzaż...

najpiękniejszy...
na zawsze już będzie w nas...

Muzyka...

...odeszli, ale pozostawili piękne utwory...
lubię do nich wracać...





                                                                   *********

są utwory - dedykacje...ten szczególnie wzrusza ...


Anna Jantar...i jej  utwory...wpisały się na zawsze w mój...pejzaż :-)